Dla wielu obserwatorów bitwa na siekiery i kamienie, jaką stoczyli z policją kibice klubu sportowego Cracovia, była jedynie aktem pospolitego wandalizmu. Tylko nieliczni zwrócili uwagę na fakt, że uliczna awantura w ostatni dzień lutego przerodziła się nieoczekiwanie w manifestację wymierzoną w Kościół. Oraz na to, że uzbrojeni szalikowcy i ich nobliwi poplecznicy chcą groźbą i siłą wymusić bezprawne działania władz miasta.
Może gdyby hymn kibiców Wisły Kraków nie uzależniał istnienia klubu od kondycji Dzwonu Zygmunta, kłopotów słynnej sekcji piłkarskiej nie przyjmowano by pod Wawelem z tak zabobonnym strachem. Serce dzwonu jednak pękło. Zaraz po tym, jak prezes Sportowej Spółki Akcyjnej Wisła nieoczekiwanie ogłosił, że zadłużonemu klubowi grozi upadek.
W tej lidze nie przekupuje się sędziów, nie kupuje meczów i nie dostaje się kartek za grę nie fair. Wręcz przeciwnie, właśnie za brutalne zachowanie dostaje się punkty. A te przyznawane są między innymi za pobicia, frekwencję na meczach i przede wszystkim za burdy na stadionach i wokół nich.
Przeciw budowie supermarketu przy krakowskich Błoniach protestują ekolodzy, naukowcy, sklepikarze, zakonnice, kilku radnych i społeczników, jak również autor planu przestrzennego zagospodarowania miasta, lokalny oddział „Naszego Dziennika” oraz artyści. Ze Stuhrem i Preisnerem włącznie.
Klub sportowy Stomil próbował „pod stołem” przehandlować bramkarza do Feyenoordu Rotterdam. Właściciel praw transferowych do zawodnika – prezes firmy Halex – twierdzi, że to kradzież człowieka. Kto w imieniu klubu sprzedał piłkarza? Za ile? Do kogo trafiły pieniądze? Sprawą zajęła się prokuratura. To być może niepowtarzalna szansa, aby wreszcie ujawnić, na czym polega podziemny obieg w polskiej piłce nożnej.
Podobno nic tak nie obraża prawdziwego kibica Polonii Warszawa jak dowcipy z klubowych czarnych koszulek – że innych nie było w sklepie albo że założyciele klubu kupowali je po pijanemu. Teraz jednak mało kto żartuje z Polonii: piłkarze tego historycznego klubu, założonego jeszcze pod zaborami, mają szansę zdobyć mistrzostwo Polski. Po 54 latach od poprzedniego tytułu.
Na czele klubów sportowych coraz częściej stają politycy o nazwiskach znanych z czołówek gazet. Powód narzuca się sam. Na mecze od dawna przychodzi znacznie więcej widzów niż na mitingi polityczne.
Ostatni mecz rozgrywek piątej ligi okręgu pilskiego Sparta Złotów-Drawa Krzyż toczył się o wszystko. Tylko zwycięstwo dawało Sparcie pozycję lidera. Padł remis i doszło do rozruchów. Walkę stoczyli nie tylko kibice obu drużyn. Trenerowi i kierownikowi sekcji Sparty zarzucono pobicie sędziego. Ukarano ich dożywotnim zawieszeniem.
Franciszek Smuda, uważany za trenera cudotwórcę, doprowadził do mistrzostwa kraju Widzew Łódź i Wisłę Kraków, wywindował w tabeli Legię Warszawa. Od dawna był typowany na trenera narodowej reprezentacji. Ale jego przeciwnicy mówią, że pozostawia za sobą drużyny w ruinie.
Wisła Kraków, po 21 latach ligowej mizerii, to znowu Pany. W cuglach i kilka kolejek przed terminem zdobyła mistrzostwo kraju w piłce nożnej. Klub ma największe w lidze pieniądze, inwestowane przez trzech właścicieli Tele-Foniki z podkrakowskich Myślenic, oraz ma Franciszka Smudę, trenerskie objawienie ostatnich lat. Czy Smuda - dla piłkarzy Franc - czyni cuda?