Można ziewać z nudów, gdy Kaczyński enty raz rzuca obietnice budowy państwa dobrobytu, obrony tradycyjnych wartości i budowy nowych elit – ale liderzy PiS nie mówią tego wszystkiego do polityków i komentatorów.
Ile partii przekroczy próg? Jak czytać sondaże? Już w piątek 4 października w redakcji tygodnika „Polityka” dyskusja socjologów i politologów, naukowców i praktyków badań.
Żadna partia nie wymyśliła, jak poprawić niesprawny system. Samo dosypanie pieniędzy problemów nie rozwiąże. Tym bardziej że to dosypywanie z sufitu.
Grzegorz Schetyna zachęcał do ciężkiej pracy w kampanii, Małgorzata Kidawa-Błońska opisywała rozpad państwa rządzonego przez PiS, a Janina Ochojska mówiła, z czym zmaga się w dzisiejszej Polsce człowiek poważnie chory.
Rozmowa z dr. hab. Jarosławem Flisem, politologiem, o tym, co mówią przedwyborcze sondaże i co się jeszcze może wydarzyć w elektoratach.
Uwagę opinii publicznej od jakiegoś czasu przykuwają medialne wrzutki z sondaży partyjnych zamawianych na własny użytek przez sztaby wyborcze. A właściwie – rzekomo zamawianych.
Podwyższanie płacy minimalnej czy zmiany w ZUS uderzają w pracodawców i we wszystkich pracowników, którzy mają już swój dorobek i zarabiają nieco więcej niż minimum – mówiła w Sosnowcu kandydatka na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska.
Poparcie dla PiS jest stabilne i wynosi 47 proc. Koalicja Obywatelska utrzymuje się na poziomie 28 proc., Lewica ma 13 proc., a PSL z Kukizem – 6, więc ma szansę przekroczyć próg – wynika z obliczeń brytyjskiego politologa na podstawie średniej sondażowej z ostatnich dni.
Na wizytę u lekarza specjalisty Polacy muszą czekać teraz koło czterech miesięcy. W porównaniu z 2018 r. – o dwa tygodnie dłużej. Jak to zmienić?
Zwolennicy opozycji zrobiliby lepiej, gdyby zamiast utyskiwać nad źródłami mocy partii rządzącej albo liczyć na „kluczową aferę”, przypatrzyli się lepiej swoim własnym brakom. Dlaczego?