Wynik osiągnięty przez SLD-UP nie zagwarantował łatwego powołania rządu Leszka Millera. Skoro odwoływanie starego i powoływanie nowego gabinetu stało się tematem dnia, przypatrzmy się, jak to reguluje konstytucja.
Mijają cztery lata od uchwalenia przez Zgromadzenie Narodowe Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Narodziny tego aktu nie były łatwe. Trwały długo, towarzyszył im sprzeciw znacznej części parlamentarnej i pozaparlamentarnej opozycji, a sama konstytucja ukazywana była przez jej zdecydowanych oponentów niemal jak pomiot szatana.
Mija właśnie osiemdziesiąt lat od momentu uchwalenia konstytucji zwanej później marcową. Powstawała ona w burzliwych okolicznościach. Burzliwe były także jej dalsze losy, a żywot dość krótki. Inne trwały dłużej.
Już tylko niespełna pół roku zostało rządowi na dokończenie porządków konstytucyjno-ustawodawczych. Chodzi o wykonanie kategorycznego polecenia konstytucji, by Rada Ministrów przedstawiła Sejmowi "projekty ustaw niezbędnych do stosowania" ustawy zasadniczej. Musi to nastąpić do 17 października br.
17 października minął rok od wejścia w życie konstytucji. Dała ona rządowi dwa lata na opracowanie projektów ustaw niezbędnych do jej stosowania. Czy ten termin będzie uszanowany?
Nieufność wobec władzy jest jedną z pięciu głównych cnót amerykańskiej religii obywatelskiej (obok wolności, równości, indywidualności i demokracji). Na tej cnocie bazują coraz liczniejsze, niejawne, paramilitarne, radykalnie prawicowe milicje. Ich głównym wrogiem jest rząd z Waszyngtonu.