Totalna osobowość – mówią o Sławomirze Shutym, autorze wydanej niedawno powieści „Zwał”, koledzy z krakowskiego pisma „Ha!art”. Fotografuje, reżyseruje, promocje książek zmienia w performance, pisze manifesty antykonsumpcyjne. Zaczyna być o nim głośno.
Według znanego aforyzmu, przypisywanego Karlowi Krausowi, stara Austria wspierała się na trzech armiach: stojącej – żołnierzy, siedzącej – biurokratów, i pełzającej – donosicieli. Tegoroczna noblistka w dziedzinie literatury Elfriede Jelinek wpisuje się w tę krausowską tradycję kąsania ojczystego kraju.
Tomasz Łubieński w swej nowej książce „Ani tryumf, ani zgon...” polemizuje z Normanem Daviesem, autorem „Powstania 44”, ale też z naszą obciążoną mitami świadomością historyczną.
W moim pokoju na Manhattanie mam pięć okien. Jeżeli się dobrze wychylę przez jedno z trzech wychodzących na 101 ulicę, widzę rzekę Hudson, w tym miejscu wąską, czyli szerokości czterech Wiseł. Paręnaście ulic stąd Izaak Singer, kiedy się już przeprowadził na Manhattan z Brighton Beach, obserwował cienie nad Hudsonem. Singer się martwił, że w Nowym Jorku za dużo się dzieje i dlatego nic nie widać. Więc żeby spokojnie popodglądać, pod koniec się przeniósł do Miami.