Rosną emocje związane z wyborami prezydenckimi w 2025 r. Wyraźnie wcześniej niż w przypadku poprzednich elekcji. Widać, że to decydująca walka, której wynik utrwali obecną władzę na lata albo odrodzi siłę PiS. Pojawiają się nazwiska, szacowane są szanse, rozpatrywane strategie. Jak to wygląda na dziś?
Lewica chce pozostać samodzielna, chociaż akurat w najbliższej kampanii wolała się taktycznie schować pod parasolem Donalda Tuska. W poczuciu odrzucenia zapowiada teraz wzmożoną asertywność, ostrożnie jednak mierząc siły na zamiary.
BBC w ramach cyklu World Questions zorganizowała w Warszawie debatę o bieżącej sytuacji politycznej i społecznej w Polsce. Nie obyło się bez zatargów między politykami i ostrych komentarzy publiczności.
Osoba z parlamentarnej reprezentacji Razem na pytanie, czy partia jest częścią koalicji, odpowiada: nie. Jednocześnie nie chce zadeklarować, by Razem było opozycją. Taki partyjny dylemat.
Pierwszy i drugi dzień obrad Sejmu X kadencji za nami. Partie demokratyczne podjęły uchwałę o zawiązaniu koalicji, dotychczasowy premier złożył dymisję, wybrano marszałka i pięcioro wicemarszałków Sejmu, a także posłów do KRS.
Może się okazać, że Lewica w tej kampanii nie tylko straciła ok. 4 pkt proc. poparcia, ale też wykonała ruchy, które i w przyszłości będą ją drogo kosztować.
Obie koalicje zorganizowały w sobotę swoje konwencje przedwyborcze. Polska 2050 z ludowcami nowych kandydatów i hasło prezentowali w Katowicach, Lewica o swoich postulatach mówiła w Łodzi.
Nowością w przekazie kampanijnym jest decyzja o mocnym pójściu w atakowanie Konfederacji. Początkowe obawy o robienie jej dodatkowego rozgłosu rozwiał chyba fakt, że ma tego rozgłosu ostatnio znacznie więcej niż Lewica. I to jest, z perspektywy lewicowego sojuszu, całkiem obiecujący pomysł.
Byłoby może sensowne, gdyby Magdalena Biejat zdobyła się w kampanii na chwilę refleksji i przyznała się do dawnego błędu czy, powiedzmy, nieroztropności. Poza wszystkim świadczyłoby to o tym, że w pakcie senackim chodzi o coś więcej niż tylko przechytrzenie PiS.
Cztery lata temu „razemowcy” weszli do Sejmu na wspólnej lewicowej liście. Dzisiaj są w tym samym miejscu: mają wielkie ambicje, ale wciąż brakuje im własnych wyborców. Czy nowa para współprzewodniczących Biejat – Zandberg coś tu zmieni?