Polska zdecydowała o wydaleniu z kraju 45 rosyjskich dyplomatów, którzy mieli szpiegować na rzecz Rosji. Moskwa zapowiedziała odwet.
Zbigniew Rau starał się nie antagonizować Rosji. Nie wypominał jej agresywnego zachowania. W ogóle w niczym jej nie krytykował, podkreślał tylko wartość dialogu. O zaufaniu między krajami trudno jednak mówić.
Jeśli ta zaraza prawdy zacznie się szerzyć, w rządzie nie pozostanie już nikt. Trzeba odnotować te niezwykłe wydarzenia, bo gdy autorytarna władza zaczyna sama siebie krytykować, a w reakcji dochodzi do dymisji, to należy uznać, że weszła w fazę turbulencji i walk frakcyjnych.
Polacy, którzy tyle tragedii wycierpieli w historii z powodu osamotnienia, powinni lepiej rozumieć, że bezpieczeństwo naszego kraju zależy od dobrych stosunków z innymi.
Dotąd cała polityka sprowadzała się do rozkładania rąk nad samowolą Łukaszenki. Ale jak długo można nie mieć strategii w sprawach białoruskich, skoro dyktator staje się coraz bardziej nieobliczalny?
W świetle ustawy ambasadorowie kwalifikacji ani znajomości języków już nie potrzebują. Powstaną nowe miejsca dla swoich i nowe sposoby wzięcia za twarz.
Polskim emisariuszom nie wystarcza już argumentów do tłumaczenia, czemu rząd ma alergię na równość płci, ale tak, żeby nie powiedzieć tego wprost.
Polskie władze zachowują się tak, jakby wciąż zaprzeczały zwycięstwu Bidena w wyborach w USA. Spycha to nas do szarej strefy dyplomacji, kultury politycznej i bezpieczeństwa.
Politolog prof. Ireneusz Paweł Karolewski o tym, że Polska powinna szukać jak najwięcej sojuszników, a nie ma ani jednego.
Legalizacja kanibalizmu rzekomo promowana na Zachodzie, czym straszył w 2019 r. Zbigniew Rau, to w dużej mierze wytwór kremlowskiej propagandy.