moda
-
Archiwum Polityki
Odpruj metkę
Ledwie dwa lata temu instruowaliśmy zdezorientowanych rodziców, co to znaczy, że ich dorastające dzieci chcą mieć ciuchy takich a nie innych firm i w dodatku silnie eksponują metki. Obecnie spora część młodzieży pracowicie je odpruwa. Co to znaczy. Antyglobaliści? Antykonsumeryści?
28.07.2001 -
Archiwum Polityki
Basta pasta!
Do niedawna ulubionym sportem Włocha była piłka nożna – najczęściej w wersji niezobowiązującej, czyli niedzielny spacer z psem na smyczy i radyjkiem przy uchu, by nie daj Bóg nie uronić niczego z transmisji. Ale czasy się zmieniły: Włoch 2001 gotów jest dać z siebie nieco więcej. Jak trzeba, zrezygnować nawet z ulubionego dania. Żegnaj makaronie.
7.07.2001 -
Archiwum Polityki
Polak się zieleni
Odwieczny, naturalny cykl wegetacji jest zbyt powolny jak na potrzeby i wymagania polskich balkonów, działek i przydomowych ogrodów. Rośliny sprzedawane w centrach ogrodniczych i supermarketach często powstają w laboratoriach. Mnożone są przy użyciu techniki in vitro i najnowszych osiągnięć genetyki, wytwarzane według stale doskonalonych technologii, pędzone hormonami wzrostu lub traktowane preparatami skarlającymi, by wyglądały dokładnie tak, jak życzy sobie klient. Niektóre – jak surfinia – są opatentowane i strzeżone licencją. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pelargonia z naszego balkonu wyrosła na Wyspach Kanaryjskich, a niecierpek w Izraelu. W zielonym biznesie, który wyrósł na potężny sektor rynku, nie ma rzeczy niemożliwych. Ogrody zamawia się dziś jak domy: pod klucz. I w ciągu kilku dni powstaje ogród, który wygląda, jakby rósł od zawsze. To tylko kwestia ceny.
23.06.2001 -
Archiwum Polityki
Kreacje z drelichu
Na jednym skraju Torunia, na przedmieściu Mokre w Powiatowym Urzędzie Pracy można usłyszeć, że na sto czterdzieści siedem przedsiębiorstw w mieście przyjmuje nowych pracowników tylko jedno. W tym jednym jedynym, na przeciwnym krańcu Torunia, mówią, że kiedy złapali kilka kontraktów i szukali szwaczek do pracy, nikt się nie zgłosił. – Oczekiwania pracowników i pracodawców mijają się – wyjaśnia dyplomatycznie kierowniczka urzędu. – Spora jest jeszcze bariera socjalistycznej mentalności – dopowiada po dłuższej rozmowie.
7.04.2001 -
Klasyki Polityki
Fryzjer myli się raz
Panią Halinę szlag by trafił, gdyby weszła do salonu, a tam fryzjerka pyta, jak strzyżemy, jak czeszemy.
30.12.2000 -
Archiwum Polityki
Na śmierć szarpidruta
Rock, symbol kultury popularnej mijającego stulecia, jeszcze ma swoich fanów, wiele jednak wskazuje, że już niedługo stanie się estetyką przeszłości. Nostalgicznym wspomnieniem muzycznych weteranów albo mitem zupełnie niejasnym dla młodego pokolenia. Zmieniają się nie tylko estetyczne upodobania, ale i sensy społeczne przypisywane muzyce popularnej. W tej samej mierze dotyczy to Polski, co i reszty świata.
22.04.2000 -
Archiwum Polityki
Opakowanie na człowieka
Coraz więcej profesji wymaga umiejętnego sprzedania się, a w tym celu, jak wiadomo, niezbędne jest stosowne opakowanie. Wymyślaniem opakowań na człowieka zajmują się dziś styliści – zawód nowy i na razie jeszcze zupełnie puszczony na żywioł. Nie ma go nawet w wykazie zawodów. Urzędowo stylizacja określana jest jako „literacka i artystyczna działalność twórcza gdzie indziej nie sklasyfikowana”.
8.04.2000 -
Archiwum Polityki
Pianista w owczej skórze
Nowy właściciel fabryki kożuchów w Kurowie Wiesław Peciak, bardziej znany jako Wiesław P., zatrudnił w charakterze prezesa byłego szefa Art-B, znanego jako Bogusław B. Jeszcze niedawno obaj siedzieli w aresztach. Teraz jako wolni ludzie - chociaż ze sprawami sądowymi na karku - przejęli we władanie dawną spółkę Skarbu Państwa.
6.11.1999 -
Archiwum Polityki
Elegancja z bajerami
Młodzi miejscy profesjonaliści nie liczący się z pieniędzmi kupują chętnie ubrania Laurena i Kleina, ale yuppies preferują rzeczy włoskich projektantów. To bowiem, co europejskie, uchodzi w USA za prawdziwie szykowne. Wszystko zależy od prestiżu firmy, zajmowanego w niej stanowiska i kontaktów z klientami. Im klientela szacowniejsza, tym bardziej strój pracownika musi emanować spokojem i umiarem.
12.06.1999 -
Archiwum Polityki
Ciasne buty, duże majtki
Wembley, 17 października 1973 r. Najsłynniejszy mecz reprezentacji Polski. Jan Domarski już strzelił bramkę, o której później obrazowo opowiadał - "piłka przyszła, naszła, zeszła i weszła". Allan Clarke wyrównał z karnego. Ludzie przed telewizorami w Polsce zdążyli zjeść palce, kiedy ówczesny szczupły blondyn Grzegorz Lato zobaczył, że piłka leci przed nim w kierunku bramki i instynkt napastnika kazał mu za nią pobiec. Tak tym zaskoczył doświadczonego stopera Roya McFarlanda, że Anglik, nie mając innego wyjścia, złapał Polaka za koszulkę.
27.03.1999