Co trzecia ofiara nowotworu odczuwa lęk i przygnębienie, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Zdaniem Narodowego Funduszu Zdrowia, jeśli tacy pacjenci potrzebują pomocy psychologicznej, powinni jej szukać na własną rękę i na własny koszt.
Zwierzęce cząsteczki przenikają z pokarmem do naszego ciała i wbudowują się w tkanki. Organizm rozpoznaje je i stara się zniszczyć. Czy ma to związek z powstawaniem chorób nowotworowych?
Dlaczego ludzie ze smażenia się na słońcu uczynili główne letnie zajęcie? Pociąg musi być silny, skoro gna po świecie w poszukiwaniu nieba bez chmurki, a później każe godzinami pracować nad najciemniejszym odcieniem brązu. Przez lata kąpiele słoneczne traktowano jako źródło zdrowia, ostatnio lekarze popsuli przyjemność, strasząc promieniami UV i czerniakiem. Powstał przemysł środków, które stwarzają iluzję bezkarnego opalania.
Nie jesteś alergikiem, a kichasz i masz zatkany nos. To podstępne wirusy już dobrały się do twojego gardła. Myślisz wtedy: po co one w ogóle istnieją? Choćby po to, by leczyć raka – odpowiadają naukowcy.
Mięśniaki macicy są dość powszechną dolegliwością kobiet w średnim wieku. W Polsce proponuje im się zwykle skalpel chirurga. Tymczasem istnieje mniej dolegliwy i skuteczny sposób stosowany u nas tylko w jednym szpitalu.
W leczeniu raka – nowe nadzieje. Nadchodzi era inteligentnych leków, które zmienią oblicze całej medycyny.
Powiedziałam lekarzom, żeby wycięli całą pierś. Lubię radykalne rozwiązania. I okazało się, że pod nią był jeszcze paskudny, wrzecionowaty kawałek do usunięcia. Lekarka powiedziała, że moja intuicja uratowała mi zdrowie, a może nawet więcej.
Wczesne zapobieganie nowotworom jest ważniejsze od ich leczenia, toteż przyszłość onkologii leży w profilaktyce. Znamy coraz więcej metod skutecznie zmniejszających ryzyko zachorowania na raka.
Co dziesiąty nowotwór ma podłoże genetyczne, a to oznacza, że co najmniej pół miliona Polaków dziedziczy po rodzicach i dziadkach skłonność do raka. Współczesna medycyna umożliwia wczesne rozpoznanie zagrożenia, ale za mało osób o tym wie.
Ciocia ma z reguły dwadzieścia kilka lat, różowy fartuch, uśmiechniętą, ładną buzię i zapuchnięte, czerwone oczy. Gdy była mała, podobał jej się wykrochmalony na sztywno kołnierzyk i sterylny szpitalny mundurek. Kiedy podrosła, zostawiła więc rodzinną wieś lub miasteczko i pojechała za marzeniami do Warszawy. Marzenia o bielutkim czepku zawiodły ją do łóżek, przy których czasem w ciągu sześciu dni ciocia siedem razy patrzy, jak umiera dziecko.