Po ukazaniu się tekstu „Dieta i kara” (POLITYKA 48/2000) o tym, jak aktorka z telenoweli „Klan” Małgorzata Drozd mamiła na zlecenie firmy wysyłkowej A–Z puszystych, otrzymaliśmy dziesiątki listów. Głównie panie pisały, że poczuły się oszukane. Wiele osób zwróciło nam też uwagę (dołączając do listów wycinki z kilku gazet), że mamieniem – tym razem poszukujących szczęścia – zajmują się także inne artystki dramatyczne. Dorota Stalińska reklamując Magnetyczne Słońce i Ewa Kasprzyk („Złotopolscy”) – Pierścień z Luksoru.
Marian M. twierdzi, że przez szczere spojrzenie oraz elokwencję Stefanii W. – byłej wspólniczki, stracił 200 tys. zł, dlatego od roku robi wszystko, żeby Stefanię W. wsadzić za kratki.
Mieszkanie w Warszawie to skarb, zwłaszcza w centrum. Ceny za metr kwadratowy sięgają tu nawet 7–8 tys. zł. Co jakiś czas wybucha skandal – mieszkanie załatwił sobie polityk lub urzędnik. Nie zapłacił nic albo wielokrotnie mniej niż cena rynkowa. Sposobów jest kilka, a gra warta świeczki: zyski są krociowe, zaś ryzyko złamania sobie kariery politycznej znikome. Czas mija, nazwiska bohaterów skandali mieszkaniowych znikają z gazet, ale zostają na tabliczkach gabinetów i listach lokatorów.
Dwa lata będzie musiał spędzić w więzieniu Krystian W., samozwańczy komendant Związku Legionistów Polskich. Sąd zarzucił komendantowi kradzież. Komendant zarzucił sądowi kłamstwo. Zarzucił je także sferom rządzącym, władzom Krakowa, konkurencyjnym organizacjom piłsudczykowskim oraz zakonnikom z Jasnej Góry. Swoich wrogów podejrzewa o prowokację, matactwo i sprzyjanie agentom, którzy go prześladują. Jego, legionistę, rocznik 1940.
Kamienica przy ul. Bałtyckiej jest piękna, jeśli porównać ją z rozsypującymi się sąsiadkami. Kraków, centrum. Kręte schody, na ścianach klatki schodowej zielone kafle. Do 1998 r. żaden z trzech współwłaścicieli nie interesuje się budynkiem. Zaczyna się komedia pomyłek z fatalnym finałem. Wszyscy uczestnicy kończą na ławie oskarżonych. Po raz pierwszy na wokandę trafia sprawa dotycząca oszustwa w obrocie krakowskimi kamienicami.
Sprawy 1101/99 w ogóle nie byłoby, gdyby Jacek Bączkowski, urzędnik z Warszawy, nie zdecydował się kupić niedużej działki we wsi Kaliszki, a następnie nie postawił na niej domu.
"Do młodego zespołu w agencji reklamowej, bez doświadczenia, na różne stanowiska od zaraz. Zapewniamy luźną atmosferę w działaniu, wysokie zarobki, szkolenie". Dalej były numery telefonów oraz informacja: czas pracy od 7.30 do 18.00. Co mi szkodzi spróbować - pomyślałam.
Doprowadzimy cię do ruiny - tak brzmiało hasło reklamowe jednego z największych polskich biur podróży, Alpiny Tour. Rzeczywiście - swoich klientów Alpina doprowadziła, jeśli nie do ruiny, to na pewno do rozpaczy, a samo biuro, zadłużone wobec swych kontrahentów na niebotyczne sumy, musiało przerwać działalność. Na krajowym rynku turystycznym trwa bezpardonowa walka o przetrwanie.
Z zatrzęsienia coraz to nowych pomysłów na - podobno - szybkie, bezpieczne i efektywne pomnażanie kapitału, wybraliśmy dzisiaj wielce oryginalną i zarazem zagadkową ofertę "Wysoce Dochodowe Zabezpieczone Bankowo Programy Lokat Kapitałowych".