Gdybyśmy zapanowali nad przebiegiem reakcji termojądrowej, ludzkość mogłaby zapomnieć o kryzysie energetycznym. Teoretycznie wiadomo, jak to zrobić, ale praktycznie nikomu to się jeszcze nie udało. Świat jednoczy wysiłki, by ten cel osiągnąć.
Kto może, wprowadza technologie przyjazne dla klimatu. Ale jedni mogą bardziej, a inni mniej.
Węgiel czy biomasa? Energia wiatru, gazu, a może raczej atomu? Spór o to, jak uporać się z nadchodzącym kryzysem energetycznym, staje się coraz bardziej zażarty. Niestety, jak to u nas, wszystko kończy się na gadaniu.
Silne związki zawodowe i wysokie podatki, jednocześnie brak bezrobocia, przyzwoity wzrost gospodarczy i najbardziej w Europie zadowolona z życia młodzież. Co to za kraj?
Skarby świata się kurczą. Wkrótce zabraknie ropy i gazu, wysychają źródła wody pitnej. Pesymiści mówią, że to teraz nadchodzi epoka maltuzjańska. Czyli jaka?
Don Kichot walczył z wiatrakami. My mamy do nich stosunek złożony. Z jednej strony dają czystą, dość drogą energię, z drugiej szpecą krajobraz i mocno hałasują. Nie powinny więc stać, gdzie popadnie. Rachunek zysków i strat nie jest prosty.
W Brukseli ogłoszono dramatyczny raport, potwierdzający zmiany ziemskiego klimatu. Tym razem przyjęto go ze śmiertelną powagą. Świat ogarnia gorączka, której skutki możemy odczuć znacznie prędzej i dotkliwiej niż samo zapowiadane ocieplenie.
Mieszkańcy USA i Kanady przekonali się w bolesny sposób, jak trudno żyć bez prądu. Ciągle jednak żyje bez niego ponad 2 mld mieszkańców Ziemi. Nowe rozwiązania techniczne mają zaradzić problemom jednych i drugich.