parki narodowe
-
Archiwum Polityki
Hulaj słoniu!
Co biały człowiek w Afryce podzielił, ekologowie starają się dziś połączyć. Ponad granicami państw powstają wielkie naturalne parki, które dają zwierzętom swobodę, a ludziom zatrudnienie.
6.12.2003 -
Archiwum Polityki
Lolobrygida z bękartem
Pod Szrenicą do walki stanęli przedsiębiorcy ze Szklarskiej Poręby i przyrodnicy z Karkonoskiego Parku Narodowego. Choć generalnie chodzi o przyszłość narciarstwa, konflikt osiągnął apogeum w środku lata.
23.08.2003 -
Archiwum Polityki
Haczyk na rybaka
Kiedy dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego chce wlepić rolnikom z Rosochatego Rogu mandat za łowienie ryb w Wigrach, ci machają mu przed nosem wyrokiem sądu w Suwałkach, z którego jasno wynika, że ryby w tym jeziorze wolno im łowić, bo pozwolił na to car Mikołaj I.
30.11.2002 -
Archiwum Polityki
Mój bór
Mam głębokie poczucie, że życie w mieście jest sprzeczne z naturą człowieka. Wiem, że to konieczność cywilizacyjna, ale marzy mi się zupełnie inne życie. Dlatego, kiedy tylko mogę, uciekam z miasta. Najchętniej do mojej puszczy.
6.07.2002 -
Archiwum Polityki
Już byśmy tu Kuwejt mieli
Suwalska ziemia kryje w swym wnętrzu skarby: rzadkie i cenne metale – tytan i wanad. W czasach PRL planowano je wydobywać, ale na projektach się skończyło. Dziś Jerzy Ząbkiewicz, suwalski działacz samorządowy, zabiega, aby do nich wrócić. Widzi w tym szansę dla swego regionu. Ekologom na myśl o kopalni rudy nad Czarną Hańczą cierpnie skóra.
13.04.2002 -
Archiwum Polityki
Ludzie i żubry
Sprawa ma wymiar nie tylko groteskowy. Jak zawsze, gdy w grę wchodzi wizja nowego kształtowania wartości przyrodniczych jakiegoś obszaru, pojawia się niepokojące pytanie o miejsce człowieka w tej wizji.
15.04.2000 -
Archiwum Polityki
Gadzi ślad
Dziki i łosie to owszem, człowiek przyzwyczajony, ale żeby krokodyl? - Bogumiła Wólczyńska ze wsi Osowa Podlaski zobaczyła gada na szosie z Chełma do Włodawy, dwieście metrów przed maską samochodu. - Siwo było i deszczyk kropił, ale widziałam wyraźnie, że coś po drodze lezie. Długie na pół szosy, zielonkawe i ogon taki zębaty. Wąż może, mówię, bo bagna wokoło. Ale mąż mnie wyśmiał, wąż taki nierówny i jakby z rogami?
26.06.1999 -
Archiwum Polityki
Rozbiór Tatr
Tatry są jak złota żyła. Turysta płaci za kwaterę, oscypki, góralską herbatę i jazdę sankami do Morskiego Oka. Zyski dają kolej linowa, wyciągi, nartostrady, parkingi. Nawet przestrzeń powietrzna: przelot helikopterem nad Tatrami ma ustaloną cenę. Podobnie jak zgoda na kręcenie filmów w tatrzańskich krajobrazach. Wartościowe są ziemie i lasy, które można wydzierżawiać. W dodatku od pewnego czasu funkcjonuje pod Tatrami magiczny termin olimpiada; jedni już zbili na niej kasę, inni mają nadzieję to zrobić. Byle się do tej złotej żyły dobrać.
26.12.1998