Papież-Polak służył całemu Kościołowi i światu, a papieżowi służył ks. Stanisław Dziwisz, może najwierniejszy z wiernych.
Przed Polakami wiosna, a wkrótce ciężki czas wyborów, po których ma się wszystko zmienić – na lepsze, rzecz jasna, bo gorzej już być nie może.
Czy rzeczywiście Polacy są tak niezadowoleni na tym przednówku? Czy słaniają się resztkami sił ledwie odry wając kartki pozostałe do wyborów?
Dlaczego rosną wpływy prawicy wśród ludzi młodych? Przyczyny są dużo głębsze niż tylko niechęć do obwinianych o korupcję lewicowych rządów.
Nadzieja, że po wejściu do Unii polski inteligent będzie zarabiać podobnie do profesjonalisty z Zachodu, to wciąż bardzo odległa perspektywa. Na razie żyje na poziomie włoskiego rolnika.
Jak opowiedzieć to, co się dzieje ostatnio w Polsce? Najprostsze skojarzenie jest takie, iż powinna pojawić się jakaś nowa mutacja kina niepokoju moralnego, co by jednak narzucało tonację podniosłą. Tymczasem na co dzień mamy coraz częściej wątpliwości: oburzać się na rzeczywistość czy śmiać się?
Co słychać? Jak leci? W Polsce odpowiedzieć można co najwyżej „Jako tako”. Nie wypada powiedzieć „Świetnie” jak w krajach anglosaskich. Powszechna u nas skłonność do narzekania nie jest tak niewinnym nawykiem, jak się wydaje.
W XVII w. po Europie krążyło powiedzenie, że „Polacy mają taką naturę, że gdyby anioł z nieba nabrał tu jakiegoś znaczenia, to i na nim zaraz by znaleźli coś do ganienia”. Do dziś prawda.
Debata to – wedle różnych definicji – dysputa, narada, oma-wianie zagadnień, roztrząsanie problemów. W słowie tym zawarte są zgoła inne znaczenia niż w określeniach – kłótnia, pyskówka, awantura, konflikt. Tymczasem polska debata publiczna kojarzy się właśnie z pyskówką.