Debata to – wedle różnych definicji – dysputa, narada, oma-wianie zagadnień, roztrząsanie problemów. W słowie tym zawarte są zgoła inne znaczenia niż w określeniach – kłótnia, pyskówka, awantura, konflikt. Tymczasem polska debata publiczna kojarzy się właśnie z pyskówką.
Lubsko już grało Drezno i Berlin w ostatnich dniach wojny, a teraz, jesienią, Hiroszimę dla BBC. A gdyby zagrało samo siebie? Starczyłoby materiału na dobry film? Z okładem!
Skoro Czesław Miłosz nie jest dobrym Polakiem zasługującym na pochówek Na Skałce, to kto może dzisiaj liczyć na te zaszczyty? I kto ma ostatecznie rozstrzygać, gdzie kończy się dobry Polak, a zaczyna się już Polak zły?
Karmią biednych, walczą o plac zabaw i drzewa, pikietują w sprawie rozkładów jazdy autobusów. Ale najczęściej i najwięcej walczą z całym światem. Żeby ich nie nawracał.
W rosnącym sporze o niedzielny handel mamy zderzenie dwóch szafujących fałszywymi argumentami fundamentalizmów: liberalnego i katolickiego. W istocie ten spór dotyczy nie tyle niedzieli i handlu, bezrobocia, drobnych sklepikarzy, frekwencji w kościołach i zysków korporacji, ale sensownego wykorzystania czasu i rozumnego ułożenia życia.
Prawie sto procent społeczeństwa polskiego wyznaje chrześcijaństwo, ale niemal grubo ponad połowa przyznaje dorosłemu człowiekowi prawo do wyboru religii innej niż ta, w której się wychował – wynika z badań zleconych przez „Politykę”.
Zmienia się model stosunków panujących między wiernymi a księżmi. Proboszczowie coraz częściej pomagają parafianom w znalezieniu pracy i organizują kolonie dla ich dzieci. Nie mają wyjścia. Wierni chcą, by proboszcz potrafił wczuć się w ich problemy, był powiernikiem. W zamian gotowi są mu wybaczyć i wódkę, i seks.
Od kiedy weszliśmy do europejskich salonów, szczególnego znaczenia nabrało pytanie: czy Polak umie się zachować? Z jednej strony mamy coraz więcej podręczników i szkół savoir-vivre’u, z drugiej – poczucie postępującego schamienia.
Znów podnieśliśmy lament, że za granicą nas nie doceniają, obrażają i krzywdzą
Piętnaście lat temu, w przerwach obrad Okrągłego Stołu, uczestnicy pochłaniali schabowego. Dziś restauratorka Agnieszka Kręglicka zamawia co miesiąc pół tony ośmiornic. Nowy ustrój dokonał też rewolucji na talerzach.