Nastolatki coraz częściej borykają się z psychicznymi problemami. Państwo nie zapewnia im niezbędnej opieki, więc z pomocą ruszyli wolontariusze, społecznicy, zapaleńcy.
Sfinansowane przez darczyńców Fundacji TVN Centrum Psychiatrii i Onkologii Dzieci i Młodzieży ma przede wszystkim poprawić sytuację psychiatrii dziecięcej w Polsce. Potrzeby są bardzo duże.
Gwałtownie rośnie liczba samobójstw wśród nastolatków. Prawie 1,5 tys. młodych osób w zeszłym roku targnęło się na własne życie – wynika z danych Komendy Głównej Policji. Oficjalne statystyki przerażają, ale są mocno zaniżone.
Telefon zaufania mógł zamilknąć, bo rząd odmówił pieniędzy Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Aby go ratować, internauci w dobę zebrali milion złotych, ale to wcale nie zamyka sprawy.
Płynęły miesiące, trwały procedury, a Kinga dalej mieszkała pod jednym dachem ze swoim oprawcą. Coraz bardziej przerażona i bezradna. Na naszych oczach dzieci odbierają sobie życie, a państwo tylko bezczynnie się przygląda.
Ta fala płynie równolegle do fal pandemii. Mamy coraz więcej przypadków zaburzenia odżywiania – anoreksja, bulimia i ich mieszanki. Wywołane lękiem, bezradnością. Chorują dzieci, rodzice, kolejni członkowie tych samych rodzin.
Można domniemywać, że Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę podpada rządowi przez dopuszczanie – i komunikowanie! – faktu, iż w rodzinach dzieciom może dziać się krzywda, co nijak nie mieści się w konserwatywno-prawicowej wizji świata. Tylko tyle i aż tyle? Być może.
10 października jest Światowym Dniem Zdrowia Psychicznego, więc w tym roku wypada on w niedzielę. Ale w Polsce tyle osób i instytucji czuje się zwolnionych z dbania o wspólny dobrostan psychiczny, jakby codziennie był to dzień odpoczynku – od wsparcia udzielanego chorym i walki ze stereotypami.
Odrapane ściany, zdezelowane łóżka, zapychające się toalety – to standard. Przed pandemią oddziały zapychały się w październiku, listopadzie, wrzesień na ogół był jeszcze spokojny. A w tym roku fala przyszła wcześniej.
Za sprawą swojego szczególnie dobranego stroju Mikołaj Pawlak marnuje okazję do rozmowy na temat sytuacji dzieci na rzecz ideologicznego manifestu, politycznej prowokacji, gierki, żeby nie powiedzieć: zabawy.