Sarkozy kontra Sarkozy, czyli Pierwszy Rozwód Republiki.
Takie sytuacje nikogo już nie gorszą ani nie dziwią: tata, który ma nową rodzinę, mama, która sprowadza do domu nowego męża, dzieci, którym przybywa przyrodnich braci i sióstr ze skomplikowanych konfiguracji życia dorosłych. Ale to mit, że łatwo jest ułożyć sobie wspólne życie z dziećmi, które są moje, twoje i nasze.
To mit, że łatwo jest ułożyć sobie wspólne życie z dziećmi, które są moje, twoje i nasze.
W Polsce rozpada się już co trzecie małżeństwo. Rozwodów nie traktuje się już jako wykroczenia przeciw tradycji i moralności. Nie patrzy się nawet na nie w kategoriach winy. Nie wyszło – mówią ludzie i się rozchodzą. Sprzyjają temu zmiany cywilizacyjne, mentalne, a ostatnio także emigracja zarobkowa. Tworzone przez polityków projekty, które mają powstrzymać tę falę, są kompletnie anachroniczne.
Ci, którzy czują się po rozwodzie skrzywdzeni, ale i ci z uczuciem wyzwolenia, mają nadzieję, że czas uleczy rany rozstania. Niektórzy psycholodzy twierdzą, że potrzeba na to zaledwie pięciu lat. Nieprawda. Rozwód to takie zdarzenie w życiu, po którym najtrudniej dojść do siebie.
Ministerstwo Sprawiedliwości planuje, aby skłóceni małżonkowie, zanim pójdą do sądu po rozwód, obowiązkowo trafiali do mediatora. I tam szukali ugody. Intencje są szlachetne, ale sam pracując jako mediator mogę powiedzieć, że to niestety zły pomysł.
Co miał na myśli papież, kiedy zwrócił ostatnio uwagę na zbyt pochopne unieważnianie małżeństw katolickich? Że rozwiązać sakrament można bez przeszkód, tyle że za odpowiednią opłatą? Że w sumie przychodzi to łatwiej niż cywilny rozwód? Takie zaczęły już obowiązywać stereotypy. A naprawdę?
To, że adwokaci bogacą się na sprawach rozwodowych, to rzecz znana i oczywista. Bywa jednak, że chcą się dorobić także na rozwodzie, do którego w końcu nie doszło. A kiedy klienci
Polskie sądy, i tak przecież przeciążone, zawalone są sprawami rozwodowymi. Sędziowie i ławnicy dociekają, czy rzeczywiście nastąpił rozkład pożycia i domagają się intymnych szczegółów. Czy nie dałoby się tego przykrego widowiska w wielu przypadkach uniknąć, rozwodzić się – zamiast w sądzie – w urzędzie stanu cywilnego.
Liczba małżeństw powtórnych rośnie w Polsce wraz z liczbą rozwodów. Te drugie związki są trwałe i nie rozpadają się tak łatwo jak na Zachodzie. Tam znane jest zjawisko małżeńskiego korkociągu – skoro był jeden rozwód, to następne coraz łatwiej przychodzą.