Sezon szczepień przeciwgrypowych zaczyna się w złej atmosferze. W Polsce nigdy wcześniej nastroje antyszczepionkowe nie były tak silne. Argumenty medyczne mieszają się z motywami religijnymi, ekologicznymi, a nierzadko politycznymi.
Główny Inspektor Farmaceutyczny wycofał właśnie z rynku dwie serie podawanych dzieciom szczepionek. Dla nierozsądnych przeciwników szczepień to chwila tryumfu. Dla nas lekcja, by nie ulegać panice.
Czy w Polsce powinno się zmuszać rodziców do szczepienia dzieci? Nowelizowana właśnie ustawa podtrzymuje ten obowiązek.
Gdzie jest ta epidemia, na którą absolutnie niezbędne są szczepionki, których rząd, nieczuły na bezpieczeństwo zdrowotne obywateli, nie chce kupić bez negocjacji z firmami farmaceutycznymi?
Panika, która wybuchła wiosną po pojawieniu się wirusa A/H1N1, ustąpiła miejsca emocjom – wokół szczepionek na grypę.
W USA, Chinach i kilku krajach Unii Europejskiej ruszyła kampania szczepień przeciw grypie H1N1. Polski rząd dopiero rozpoczyna negocjacje cenowe z producentami szczepionek.
Pediatrzy się buntują, ginekolodzy ostrzegają przed konsekwencjami, a kampania szczepień przeciw świńskiej grypie znalazła się w sferze podejrzeń. Czy mamy pełnić rolę królików doświadczalnych w gigantycznym eksperymencie farmakologicznym?
Im bliżej sezonu grypowego, tym więcej pytań: kto powinien się szczepić, czym i czy w ogóle warto? I czy to sposób na ominięcie świńskiej grypy?