teatr
-
Archiwum Polityki
Trochę kultury!
Co robi Polak, kiedy ma więcej wolnego czasu, jak choćby w długi majowy weekend? Prawidłowa odpowiedź brzmi: nic nie robi. Badania socjologiczne potwierdzają, że głównym sposobem zabijania czasu jest wzmożone oglądanie telewizji, wideo, spotkanie z rodziną i znajomymi, ewentualnie spacer. Szlachetniejsze formy rozrywki - wizyta w teatrze, kinie, muzeum, lektura książek, koncert - przestały być towarzyskim snobizmem. Oferta kin, księgarni, sklepów płytowych jest dziś w Polsce nie gorsza niż na Zachodzie, ale producenci skarżą się na brak popytu. Zmieniły się wzorce społeczne - to prawda, lecz jednocześnie wiele polskich rodzin, także tych z ambicjami kulturalnymi, po prostu nie stać na bilet, książkę, płytę. Obliczyliśmy, że aby utrzymać proporcje cen z czasów PRL, książka powinna dziś kosztować mniej więcej 2 złote, a bilet do teatru 4 złote. A jak jest?
1.05.1999 -
Archiwum Polityki
Kupcząc i dupcząc
Przed najnowszą premierą na scenie warszawskich Rozmaitości, noszącą niezgodny z ustawą o ochronie języka polskiego (acz łatwo zrozumiały) tytuł "Shopping and Fucking", reżyser Paweł Łysak stwierdził w jednym z wywiadów, że nasza scena "koncentruje się na interpretowaniu literatury", natomiast nie chce mówić "o przemocy, narkomanii, homoseksualizmie, upadku wartości, bezdomnych, sektach". "Interpretowanie literatury" najwyraźniej pojawiło się w ustach młodego twórcy w funkcji obelgi. Można zgodzić się z nim, że nie każda literatura zasługuje, by się nią w teatrze nasładzać. Czy jednak każdy życiowy brud wart jest wysiłku i uwagi tak artystów sceny, jak publiczności?
1.05.1999 -
Archiwum Polityki
Fotel na głowę
Heroldowie domagający się dla kultury większych dotacji są bardziej elokwentni i mają łatwiejszy dostęp do mediów niż rolnicy, górnicy czy służba zdrowia, ale w gruncie rzeczy chodzi im o to samo: żeby wyrwać więcej pieniędzy publicznych dla swojej dziedziny. Artyści głośno oburzają się, kiedy księgowi przymuszają ich do liczenia i oszczędzania pieniędzy. Tymczasem spośród 120 polskich teatrów upadły, a i to nie na dno, zaledwie dwa. Ale rok bieżący, rok reformy samorządów, które przejęły teatry pod swoją opiekę, może być rokiem gorzkiej prawdy.
24.04.1999 -
Archiwum Polityki
Siła fatalna
Diabli nadali rocznice. Zawsze przychodzą nie w porę. Sieją wokół siebie łany wzniosłego pustosłowia, męczą szkolną dziatwę (z maturzystami na czele), owocują krociami imprez dyktowanych kalendarzowym koniunkturalizmem. I właściwie nigdy nie wnoszą nic specjalnie istotnego. Nie sprawiają miłej satysfakcji, że oto, proszę, możemy pod rocznicowym pretekstem ze szczególną intensywnością poobcować z wielkim przodkiem-jubilatem, który i na co dzień przecież żyje w naszych myślach jako partner, inspirator, wódz. Okazuje się, że ani na co dzień, ani od święta.
17.04.1999 -
Archiwum Polityki
Jesteś, waćpanna, czaderska
Droga Sylwio,
Z całego serca gratuluję Ci debiutu na warszawskiej scenie. Wielkie to szczęście, że Twój dyrektor Grzegorz Jarzyna był ostatnio tak bezgranicznie zajęty odbieraniem wszystkich przyznawanych w Polsce nagród teatralnych, że zgodził się odstąpić Ci scenę. I mogłaś - Ty, artystka niedoświadczona i bezczelna - zabrać się za klasyka, zastrzeżonego jak dotąd wyłącznie dla Andrzeja Łapickiego.27.03.1999 -
Archiwum Polityki
A sam czart prowadzi bal!
Tak zaczyna się sławna aria Mefista z opery "Faust" Gounoda, a za dwa pewno miesiące wyjdzie moja nowa i chyba ostatnia (kiedyś taka nadejść musi!) książka, w której powtórzę raz jeszcze moją tezę, że w nieznanej nam kosmicznej walce Bóg przegrał ziemię do Szatana, stąd zamykający się wiek XX był w dziejach ludzkich zarazem najkrwawszym i najbezsensowniejszym - taki właśnie długi bal szatański, z którego oto prezentuję jedną ze świeżych figur tańca życia ze śmiercią.
27.03.1999 -
Archiwum Polityki
McCzechow
"Kaleka z Inishmaan" Martina McDonagha w Teatrze Powszechnym to najlepszy - jak dotychczas - warszawski spektakl w sezonie. Widowisko mądre, wyważone, przejmujące.
13.03.1999 -
Archiwum Polityki
Zapomnieć ojców dzieje?
Nie wróżę "Historii PRL według Mrożka" ani powodzi przychylnych ocen, ani długiego żywota na afiszu wrocławskiego Polskiego. Nie wróżę - mimo że, dalibóg, na niewiele podobnie przenikliwych i ważkich spojrzeń w niedawną przeszłość zdobyła się sztuka ostatniej dekady. Już wszakże podczas premiery (i jednocześnie inauguracji XXXI Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych) unosił się nad krzesłami widowni bezgłośny, rozpaczliwy jęk. Znowu stan wojenny, pałki i ZOMO? Znowu paskudni ubecy i pryszczata gówniarzeria w czerwonych krawatach? Za co? Po co? W jakim celu?
5.12.1998 -
Archiwum Polityki
Ucho czy oko?
Gust publiczności upadł tak nisko, że zagraża kulturze, oświadczył niedawno w wywiadzie jeden z dyrektorów Programu I TVP Radosław Piwowarski. Ale czy rzeczywiście widzom nie zależy na poziomie, czy też może telewizja nie potrafi dostarczyć spektakli, które miałyby znaczenie dla abonentów i były jednocześnie wartościowe? Tak czy inaczej, w odbiorze TV nastąpił kryzys.
5.12.1998 -
Archiwum Polityki
Ból po amputacji uczuć
Niezgoda na kształt świata, dojmujący wewnętrzny dyskomfort, obrzydzenie wobec rzeczywistości - ileż arcydzieł z tych pasji wyrosło! Niepodważalna jest ich wartość, to potężne motory żywej sztuki wszystkich czasów. Czy jednak same w sobie wystarczą do artystycznego sukcesu? Czy nie przypominają czasami silników samochodu zarytego w piasek - zdolnych, owszem, do wprawienia wozu w gwałtowne buksowanie, ale jednak nie będących w stanie ruszyć go z miejsca?
21.11.1998