Rozmowa z Arturem Dmochowskim,, projektodawcą kanału TVP Historia, i Marcinem Bochenkiem, członkiem zarządu TVP
Bronisław Wildstein był czołowym publicystą radykalnego skrzydła obozu IV Rzeczpospolitej. Jego poglądy, a zwłaszcza metoda publicystyczna – agresywna, pogardliwa wobec inaczej myślących, pełna podejrzeń i insynuacji – były dla mnie trudne do przyjęcia. Ale to nie znaczy, że jako prezes TVP Bronisław Wildstein musi być równie trudny do przyjęcia.
Trwa konkurs na prezesa TVP. Ale nie wiadomo, czy zostanie rozstrzygnięty. A jeśli nawet – to jak długo zwycięzca porządzi. Wiadomo jedno, wielka batalia o telewizję publiczną właśnie się rozpoczyna.
Główne wydanie „Wiadomości” to okręt flagowy telewizji publicznej. Choć ciągle prowadzi w wyścigu o widzów, wpłynął teraz na bardzo burzliwe wody.
Od pierwszego dnia po wyborach zwycięskie ekipy – parlamentarna i prezydencka – żyją pod ciężkim ostrzałem artyleryjskim mediów. Imputowanie im próby „skoku na telewizję publiczną” jest pociskiem dużego kalibru.
Idea telewizji publicznej w jej obecnej formie należy do porządku pogardliwie dziś nazywanego III Rzeczpospolitą. W logice IV Rzeczpospolitej miejsca na media publiczne nie ma.
Festiwal w Sopocie wszedł do leksykonów polskiej rozrywki. W tym roku zyskuje dodatkową sławę: jako impreza, która poróżniła telewizję prywatną z publiczną. W rezultacie festiwale będą dwa.
Przez najbliższe dwa lata widzowie TVP oglądać będą, poza meczami reprezentacji Polski, rozgrywki tylko jednego polskiego klubu piłkarskiego – Lecha Poznań. Walkę o prawa do innych transmisji publiczna telewizja przegrała z prywatną TVN. Wszystko dlatego, że zadarła z monopolistą na rynku – firmą SportFive.