Gdyby 13 czerwca frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego odpowiadała imponującej liczbie komitetów i kandydatów, nie byłoby źle. Politycy to głosowanie traktują jako rodzaj prawyborów krajowych, które mają zweryfikować układ znany z sondaży. Dla kilku ugrupowań będą testem ostatniej szansy.
Wakacje za pasem, granice stoją otworem. Podróżowanie po krajach Unii Europejskiej stało się dużo łatwiejsze niż dotychczas. Warto wykorzystać tę okazję. Z myślą o tych, którzy wybierają się w samochodową podróż po kontynencie, przygotowaliśmy krótki poradnik zmotoryzowanego turysty.
Po pierwszym maja niewielka grupa, która zawsze kręciła się koło Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie, przy tzw. ścianie płaczu, czyli tablicy z ogłoszeniami o pracy i mieszkaniach, wyraźnie się powiększyła. Polacy szturmują Wielką Brytanię.
Przez ostatnich dwieście, trzysta lat Polska tylko geograficznie leżała w środku Europy, kilka razy – jak pięknie powiedział Norman Davies – była nawet jej sercem. Jednak słaba gospodarczo i zacofana cywilizacyjnie w rzeczywistości znajdowała się na peryferiach Europy politycznej.
Nie jestem eurosceptykiem. Kupiłem błękitną flagę ze złotymi gwiazdami, 1 maja otworzę szampana albo raczej napiję się wódeczki, po polsku. Wolałbym pisać odę do radości. Ale redaktor zamówił artykuł o lękach i wątpliwościach w społeczeństwie – przed wejściem do Unii. Niestety, nie można ich wszystkich zbyć ani entuzjazmem, ani wzruszeniem ramion.
Najlepsi byliśmy w walce, negocjując z Brukselą warunki integracji. Najmarniej przyłożyliśmy się do roboty, czyli przygotowania państwa do wykorzystania wielkiej szansy. Społeczeństwo to widzi, politycy niekoniecznie.
Nasza nadzieja w Europie. To pewne. Dalej są pytania. Dlaczego nie ma dla nas nadziei poza Europą? Nadzieja konkretnie na co? W jakiej Europie nadzieja? Wreszcie: co zrobić, aby się spełniła?
1 maja, jak wiadomo, zostajemy obywatelami Unii Europejskiej. Co to oznacza od strony praktycznej: urzędników, prawa, przepisów celnych, paszportów i innych dokumentów, podatku VAT, ubezpieczenia, leczenia, podejmowania pracy? Diabeł tkwi w szczegółach.