Negocjacje z Unią Europejską pokazały,że to właśnie ziemia jest najcenniejszym dobrem narodowym, które jak najdłużej chcemy zachować tylko dla siebie. Propozycja, aby cudzoziemcy mogli ją u nas kupować już po 12 latach, a nie po 18, jak wcześniej proponowaliśmy Unii, wywołała w Polsce niemal trzęsienie ziemi. Ludowcy gwałtownie też przyspieszyli prace nad ustawą o ochronie gruntów rolnych, aby utrudnić, a w praktyce uniemożliwić spełnienie obietnic składanych Brukseli. Co tu kryć: ochrona polskiej ziemi wielu rodakom ciągle wydaje się, niczym w czasach Ślimaka, najgłębszą patriotyczną powinnością. Niestety w sensie materialnym ten narodowy skarb – rozdrobniony i byle jak uprawiany – wart jest dziś niewiele, a pojęcie matki-żywicielki zatraciło ślimakowy sens. Grunty orne nie są dziś źródłem narodowego bogactwa, a raczej narodowej biedy i udręki.
Rozmowa z Włodzimierzem Cimoszewiczem, ministrem spraw zagranicznych
Premier Leszek Miller potwierdził publicznie, że o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej zdecyduje naród w referendum. Z kalendarza wynika już nawet jego nieodległy termin – jesień 2003 r. Zegar bije. Tymczasem reguły rządzące referendum oraz jego skutki prawne nie są znane. Przedstawiamy możliwe scenariusze.
Danuta Hübner. Sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej
Nowy rząd z nową energią zabrał się do popychania kandydatury Polski do Unii. Warszawa złagodziła swoje stanowisko negocjacyjne; liczy, że zamknie negocjacje w terminie. Ale przyjęcie Polski to nie tylko sprawa negocjatorów i polityków; trzeba jeszcze zyskać przychylność społeczeństw Unii, dowieść, że Polska w tym klubie będzie atrakcyjnym partnerem. Łatwo powiedzieć!
W Polsce smród to zjawisko równie powszechne jak wstydliwe. Eufemistycznie określane jako „przykra woń”, „brzydkie zapachy” czy „zepsute powietrze”. Na co dzień psują nam powietrze zakłady przetwórstwa mięsa, ryb i utylizacyjne, fermy, lakiernie, papiernie, kipiące szamba, wysypiska, źle zaprojektowane oczyszczalnie ścieków, publiczne ustępy. Niedawno zamknęliśmy 18 obszarów negocjacji z Unią Europejską na temat ochrony środowiska, wywalczywszy aż 9 okresów przejściowych. Ten sukces oznacza przedłużenie naszym zakładom czasu trucia i smrodzenia. Dlaczego wstydliwie pomija się smród w polskich przepisach udając, że nie ma on na nas negatywnego wpływu? A może wszyscy, łącznie z ustawodawcą, wierzymy w stare powiedzenie: „od smrodu jeszcze nikt nie umarł”?
Na jakie dopłaty mógłby liczyć np. rolnik Andrzej Lepper, gdyby Polska była już w Unii Europejskiej? Jeśli obsiałby pszenicą 30 hektarów, otrzymałby około 21 tys. zł. O dopłaty można się starać co roku.