Czy naprawdę ten Zachód, za którego część jakoś tam się uważaliśmy, właśnie przy naszym czynnym udziale się kończy?
Unijny szczyt z udziałem Turcji zakończył się ryzykownym porozumieniem.
Andrew Moravcsik, profesor politologii i europeistyki na Uniwersytecie Princeton, syn węgierskiego imigranta, o tym, dlaczego – mimo wszystko – Unia Europejska jest wciąż największym sukcesem politycznym świata.
Dobrze się stało, że jest porozumienie. Źle, że w jakimś stopniu polityka europejska stała się zakładnikiem wewnętrznej rozgrywki w rządzącej Wielką Brytanią Partii Konserwatywnej.
Brytyjski premier stąpa po kruchym lodzie. Musi przywieźć porozumienie, bo powrót z pustymi rękami przekreśla go jako lidera.
W czwartek rozpoczyna się szczyt przywódców UE. Czy uda się wypracować kompromis między brytyjskimi żądaniami reform a warunkiem niezmieniania unijnych traktatów, postawionym przez pozostałe kraje Unii?
Przygotowywana nowelizacja Prawa Zamówień Publicznych nie przyniesie zauważalnej zmiany na lepsze, bo nie dotyka istoty problemu.
Przemówienie ministra było w tonie „asertywne”, lecz w wymowie umiarkowanie (jeszcze?) eurosceptyczne i umiarkowanie nacjonalistyczne. Za to entuzjastycznie proamerykańskie.
Nasza premier powtarzała wielokrotnie tezę, że wygrała wybory i nie zrezygnuje z realizacji swego programu. „Pozwólcie nam rządzić” – rzuciła pod koniec debaty, ale jako żywo nikt – przynajmniej w parlamencie – rządzić jej nie przeszkadzał.
Unijni partnerzy postawili rząd PiS na cenzurowanym. Nowe władze wydają się tym naiwnie zdziwione, zaskoczone i oburzone.