Doskonalenie na poziomie rozszerzonym
Zmiany w egzaminie maturalnym i Karcie Nauczyciela
Obie sprawy nowej rewolucji nie znamionują, mają raczej na celu dalsze doskonalenie (by przywołać jedno z ulubionych zaklęć propagandy realsocjalizmu). Pierwsza zatem – to dalsze doskonalenie testowego systemu egzaminów, głównie matury. Druga – dalsze doskonalenie Karty Nauczyciela.
Oba zamiary dojrzewały od dawna. Z tzw. prezentacji z języka polskiego niewiele już zostało – przez kilka lat powstał imponujący rynek tych rzekomo samodzielnych, intelektualnych przemyśleń. Więc zamiast prezentacji zarządzono teraz losowanie tzw. tekstu kultury, który należy przeczytać i pogawędzić o nim z komisją. Niech i tak będzie, żadna to zmiana, tyle że internetowy rynek przywiędnie. Przy okazji nakazano młodzieży zdawanie – poza polskim, matematyką i językiem obcym – choć jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym, żeby uczelnie miały spośród kogo wybierać. Trzeba zdawać, ale można nie zdać, bo tak chyba należy rozumieć zapis: „nie przewiduje się progu zdawalności”. Swoista, logiczna doskonałość.
Na Karcie Nauczyciela, przez nieomal 20 lat jej istnienia nowelizowanej około 20 razy, też suchej nitki próżno szukać. W ostatnich latach ujawnił się jej główny mankament – nadmierna ochrona nauczycieli, co obraca się przeciwko nim. Ich pracodawcy bowiem, czyli gminy, nie mogą sprostać wymaganiom Karty. W ogóle nie mogą sprostać zadaniu utrzymania szkół, bo dostają rządowe pieniądze wedle (malejącej) liczby uczniów, a pensje płacić muszą (rosnąco). Więc starają się nauczycieli pozwalniać, ale wielu jest praktycznie nieusuwalnych, gdyż chroni ich jakiś paragraf Karty. Logicznie zatem jest zamknąć szkołę i założyć taką placówkę, gdzie desperaci wezmą fikcyjne posady bibliotekarzy na umowę zlecenia, i już żadna Karta ich nie będzie chronić, ba, właściwie o żadnej ochronie pracowniczej mowy nie będzie. O wyjściu z tej logiki minister Szumilas ma zamiar dyskutować z samorządowcami i przedstawicielami nauczycielskich organizacji zawodowych. I byłaby to bodaj pierwsza rozmowa, która odwróciłaby dotychczasowy kierunek doskonalenia Karty.
Powiada się, że powszechna szkoła to takie oświeceniowo-romantyczne marzenie o tym, że powszechny dostęp do wiedzy udoskonali ludzkość. Pozostaje ono w dużym stopniu utopią. U progu XXI w. można odnieść wrażenie, że zamiar udoskonalenia szkoły przez ludzkość jest równie utopijny.