Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Platforma NieCo oburzonych

Oburzeni na nc+

Julien Verley, wiceprezes Grupy Canal+, a obecnie prezes zarządu nc+, obiecał, że nowa platforma „zmieni krajobraz i wyznaczy nowe standardy”. Julien Verley, wiceprezes Grupy Canal+, a obecnie prezes zarządu nc+, obiecał, że nowa platforma „zmieni krajobraz i wyznaczy nowe standardy”. Ian McKinnell / FPM
Satelitarna platforma cyfrowa nc+ miała wyznaczyć nową definicję rozrywki. Na razie wyznacza nową granicę arogancji i lekceważenia klientów. Sama przekonuje się za to boleśnie, jaką siłę ma konsument w czasach Internetu. Nie ona pierwsza.

Jeśli dochodzi do takiego połączenia, to sytuacja na rynku może być niesamowita – entuzjazmował się podczas inauguracyjnego show platformy nc+ Edward Miszczak, członek zarządu TVN, zapowiadając, że „ta oferta to będzie prawdziwy gigant”. Platforma nc+, która 21 marca oficjalnie zainaugurowała działalność, to efekt fuzji Cyfry+, należącej do francuskiej Grupy Canal+, i platformy n, należącej do ITI Neovision, właściciela TVN. Połączyły się więc dwie z trzech działających na polskim rynku satelitarnych platform telewizyjnych.

Julien Verley, wiceprezes Grupy Canal+, a obecnie prezes zarządu nc+, obiecał, że nowa platforma „zmieni krajobraz i wyznaczy nowe standardy”. Jak wygląda ten krajobraz po fuzji i na czym nowe standardy polegają, przekonują się już abonenci TVN-owskiej platformy n, którzy jako pierwsi objęci zostali akcją „migracji do nc+”, jak oficjalnie nazywana jest zmiana operatora. Jest to rodzaj przymusowego przesiedlenia bez gwarancji zachowania dotychczasowego stanu posiadanych kanałów ani dotychczasowej ceny.

Dostałem pismo zredagowane w marketingowym stylu, z którego wynika, że mój pakiet enki zostanie zamieniony na Canal+ Platinum. Wypadnie z niego kilka kanałów, które oglądaliśmy najchętniej, ale za to cena z 89 zł wzrośnie do 99 zł. Jeśli chcę nadal oglądać ulubione kanały, to mogę wykupić najdroższy pakiet za 199 zł – irytuje się Robert Leśniewski, jeden ze zbuntowanych abonentów. Zapowiada, że wymówi umowę i będzie migrował, ale do konkurencji. Na razie próbował się kontaktować telefonicznie z operatorem, ale sprawa jest beznadziejna, bo automat informuje, że „ze względu na duże zainteresowanie połączenie z konsultantem może potrwać”. I każe czekać.

Cały artykuł Adama Grzeszaka w najnowszej POLITYCE – numer dostępny jest w kioskach, w wydaniu na iPadzie i w Polityce Cyfrowej.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną