Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Oni

Nacjonaliści – skąd przychodzą, dokąd zmierzają?

Marsz pamięci Żołnierzy Wyklętych zorganizowany w Warszawie przez Autonomicznych Nacjonalistów. Marsz pamięci Żołnierzy Wyklętych zorganizowany w Warszawie przez Autonomicznych Nacjonalistów. Krystian Dobuszyński / Reporter
Stają się coraz śmielsi. Są przekonani, że nadchodzi ich czas. Oburzają się, kiedy nazywa się ich faszystami. Oni chcą tylko Polski dla Polaków. Bez lewaków.

Znamy się tylko z widzenia. Ze dwa lata temu spotkałem ich w Gdańsku. Szliśmy na spotkanie autorskie z wybitnym amerykańskim politologiem. Stanęli nam na drodze. Kiedy podeszliśmy bliżej, trochę się rozsunęli i zrobili nam wąskie przejście. Patrzyłem im w oczy. Nie wyrażały niczego poza zakłopotaniem kilkunastoletnich chłopców. Kiedy ich minęliśmy, największy głośno splunął i rzucił publiczne słowo. Amerykanin słowa nie zrozumiał, ale chwycił sens. Stęknął coś w rodzaju: „Lekko tu nie macie”.

Potem weszli za nami do sali, gdzie się odbywało spotkanie. Usiedli w ostatnich rzędach. Zaczęliśmy rozmawiać o amerykańskiej lewicy. Nie bardzo ich to interesowało. Coś basowali, ale nie na temat. Po chwili przyszło kilku policjantów. Wtedy się uspokoili. Kilka minut później wyszli. Najpierw największy. Za nim coraz mniejsi.

(…)

Jakoś w tym czasie dwa czy trzy razy przyszli też pod mój dom. Nic strasznego. Ze trzy raz krzyknęli „Żaku, ty komuchu!”. I poszli. Do naruszenia ciszy nocnej nie doszło. Bo to był wieczór. Nie noc.

Kilka razy spotkałem ich też przypadkiem w różnych miejscach. Raz miałem stracha…

Cały artykuł Jacka Żakowskiego w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, na iPadzie i w Polityce Cyfrowej.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną