Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Antysemicki transparent na marszu PiS

Transparent był ogromny, ale nie przebił się w mediach, tak jak choćby ten ze skórą lisa. Czyżby nikt go nie zauważył?

„Domagamy się od rządu likwidacji masomerii żydowskiej w Polsce. Zagrażają Polakom” – zachowujemy pisownię oryginalną – takie hasło pojawiło się na ogromnym transparencie w niedzielę na placu Trzech Krzyży, skąd startował pisowski marsz.

Transparent zarejestrowały obecne na placu kamery telewizyjne, w tym TVN24 – można go było dostrzec m.in. w wieczornym wydaniu niedzielnych „Faktów”.

Media nie podchwyciły jednak tematu, więcej szumu wywołał on w sieci. Kiedy ktoś umieścił zdjęcie na Facebooku – zawrzało. Jeden z internautów komentował: „Kolejnym etapem będzie »żydzi do gazu«? Jakim tępym hipokrytą trzeba być. Polakom zagrażają Polacy, nie żydzi, nie panowie w czerni, nie politycy. Wyrżniemy się nawzajem jak tak dalej pójdzie”.

Transparent na niedzielnym marszu.TVN 24/materiały prasoweTransparent na niedzielnym marszu.

Transparent wywołał też reakcję ambasady Izraela w Polsce oraz Towarzystwa Przyjaźni Izrael-Polska. Rzecznik prasowy ambasady Michał Sobelman w liście skierowanym do Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”, napisał: „Siłą rzeczy przypomina się marzec 1968 r., zresztą nie tylko mnie, lecz również innym mieszkańcom Izraela i nie tylko. Zapewne zgodzi się Pan ze mną, że stanowią one większe zagrożenie dla dobrego imienia Polski na świecie niż ta garstka Żydów, która tu jeszcze pozostała”.

Zdaniem rzecznika tego typu hasła są „nie tylko niemądre, nieprawdziwe i szkodliwe, godzą one również w dobre stosunki polsko-izraelskie, polsko-żydowskie i ogólny wizerunek Polski”.

Wyszło szydło z worka

W podobnym tonie wypowiedzieli się przedstawiciele liczącego ok. 500 członków Towarzystwa Przyjaźni Izrael-Polska Irena Cousin i Henryk Kelner. W liście do Sakiewicza przypominają, że Towarzystwo od lat działa na rzecz stabilizacji stosunków między oboma narodami i przełamania stereotypu Polaka-antysemity.

„Byliśmy bardzo wzruszeni, jak zobaczyliśmy zapalenie świeczek chanukowych w pałacu prezydenckim – piszą autorzy listu. – Niestety wyszło szydło z worka”. W liście zwrócono uwagę na to, że niewielka mniejszość żydowska mieszkająca w Polsce, ludzie czujący się pełnoprawnymi obywatelami, „zostali zaatakowani i obrażeni za to, że są dobrymi obywatelami Polski. Czy to się im należy?” – pytają sygnatariusze. „Znowu jest żydokomuna, są obywatele lepsi i gorsi” – uważają autorzy listu.

Henryk Kelner wyjechał do Izraela w 1957 r. jako 14-letnie dziecko. Do dziś z nostalgią wspomina kraj swojego dzieciństwa, często tu zagląda, a sprawą transparentu jest bardzo poruszony: – Mam wiele sygnałów od Izraelczyków, którzy mają polskie korzenie, że nie rozumieją, co się stało w Polsce, skąd wzięła się ta nagonka. I nie chodzi tu tylko o transparent, ale też o spalenie kukły Żyda we Wrocławiu, o hasła „Polska dla Polaków”, o agresję – mówi Kelner w rozmowie z POLITYKĄ.

Podkreśla, że nie chce wtrącać się w polskie spory, uważa, że Polacy mogą wybierać, kogo chcą. Ale z jednym zastrzeżeniem: – Przedstawiciele mniejszości, którzy czują się i są obywatelami Polski, mają również prawo do spokojnego życia, do tego, żeby nikt im nie groził palcem – mówi.

Jako prezes Towarzystwa na co dzień walczy też ze stereotypem Polaka-antysemity w Izraelu: – Sygnały, które docierają do nas z Polski, to niestety amunicja dla tych, którzy wierzą w te stereotypy, kolejny dowód na to, że w Polsce niewiele się zmieniło – mówi gorzko Kelner.

Organizator poszukiwany

Dlaczego adresatem obu listów jest Tomasz Sakiewicz? – Kluby „Gazety Polskiej” były współorganizatorem marszu – podkreśla Sobelman. – Formalnie organizatorem było PiS. Kluby „GP” nie odpowiadały za porządek podczas manifestacji – mówi Sakiewicz. – Byliśmy tylko uczestnikami – dodaje prezes Klubów GP Ryszard Kapuściński.

Sprawdziliśmy. Formalnie pod wnioskiem o zorganizowanie marszu podpisała się osoba prywatna. Jednak to PiS było głównym organizatorem tego wydarzenia – to ta partia zapraszała na marsz. Na stronie Klubów „GP” można znaleźć m.in. taką informację: „Głównym organizatorem jest Prawo i Sprawiedliwość; Kluby »Gazety Polskiej«” zostały zaproszone, na partnerskich zasadach, do współorganizowania Marszu Niepodległości i Solidarności”. Do chwili publikacji tego artykułu nie udało nam się skontaktować z rzeczniczką PiS Elżbietą Witek.

Prowokator lub idiota

Ryszard Kapuściński w rozmowie z POLITYKĄ przyznaje, że do wszystkich, ok. 400, klubów „GP” rozesłano informację, by uczestnicy mieli ze sobą jedynie banery klubowe albo polskie flagi. – Tam było wiele tysięcy ludzi, bez trudu dało się wejść z dowolnym transparentem, zrobić prowokację taką samą zresztą jak we Wrocławiu, kiedy ktoś spalił kukłę Żyda – mówi Kapuściński. – We Wrocławiu to była prowokacja? – dopytujemy. – Tak, chociaż wiemy, kto to zrobił – uważa Kapuściński.

Kto zatem wniósł transparent na niedzielny marsz? – Prowokator lub idiota – uważa Kapuściński. – Na taki marsz może wejść każdy. Przypomnę, że na Błękitnym Marszu w 2006 r. ktoś niósł zdjęcie Lecha Kaczyńskiego z pętlą na szyi. Nie przyszłoby mi do głowy oskarżać Donalda Tuska, że miał coś z tym wspólnego – mówi Kapuściński. Przekonuje, że nie zgadza się z treścią transparentu, a nawet uważa, że jeśli uda się zidentyfikować osoby, które niosły transparent, powinno się je pociągnąć do odpowiedzialności.

Tomasz Sakiewicz w rozmowie z POLITYKĄ używa podobnych argumentów. Przekonuje, że transparent jest „rosyjską prowokacją” albo robotą „idiotów” i zapewnia, że gdyby sam podczas marszu transparent zauważył, kazałby go usunąć. Zupełnie nie rozumie, dlaczego to do niego kierowane są protesty, a o sprawę jego zdaniem trzeba pytać Ryszarda Petru. – Skoro można pytać mnie, to dlaczego nie jego? – wyjaśnia.

Pikanterii całej sprawie dodaje mały szczegół. Napis zawiera błąd – zamiast „masonerii” mowa o „masomerii”. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, trudno nie uciec się do skojarzeń do marca 1968 r. i ówczesnych antysemickich protestów, inspirowanych przez władze. Wtedy to na transparentach pojawiło się słynne „Syjoniści do Syjamu”.

Z naszych ustaleń wynika, że do tej pory w sprawie transparentu nie wpłynęło do prokuratury żadne zawiadomienie.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną