Kraj

PiS złożyło projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Tłumaczy, że to „próba kompromisu”

Lukas Plewnia / Flickr CC by SA
Najpierw PiS sparaliżowało Trybunał Konstytucyjny, a dziś złożyło w Sejmie projekt ustawy o TK. Szef klubu PiS twierdzi, że to próba wyjścia z kompromisem.

„Projektowana ustawa przywróci jednolitość postępowania przed Trybunałem, która została zaburzona przez działanie różnych reżimów prawnych pod rządami ustawy z 2015 r.” – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, złożonym w piątek w Sejmie.

– To jest próba wyjścia z kompromisem przed kolejnym spotkaniem, na które pewnie zaprosi marszałek Sejmu liderów klubów, w tym klubów opozycyjnych. To będzie materiał, który będzie, rozumiem, przedmiotem dyskusji – powiedział Ryszard Terlecki, szef klubu PiS.

Dodał, że zespół ekspertów powołany przez marszałka Sejmu dalej pracuje i przygotowuje swoje rozwiązania i swój projekt dotyczący Trybunału Konstytucyjnego.

Przedstawicielem wnioskodawców jest poseł PiS Stanisław Piotrowicz. To ten, który prowadził przez Sejm pięć projektów uchwał o unieważnieniu wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego (tych wybranych w poprzedniej kadencji), tłumacząc, że „ten Sejm musi naprawić swoje błędy”.

Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, „w ustawie wprowadzono zaledwie kilka istotnych zmian (ok. 7 artykułów) oraz kilkanaście częściowych dostosowań istniejących dotychczas norm, wynikających ze wspomnianych na początku zdania zmian nazwanych „istotnymi”.

  • Projekt nowej ustawy o TK zakłada, że Trybunał liczy 15 sędziów. Nie zmienia się sposób ich wybierania, wciąż ma dokonywać się poprzez głosowanie. Kandydata na sędziego wciąż będzie miała prawo zgłosić grupa 50 posłów.
  • Pełny skład wynosi w tym projekcie 11 sędziów. Nowelizacja ustawy o TK autorstwa PiS, z grudnia 2015 r., określała, że pełen skład TK to co najmniej 13 sędziów. Jedyny wyjątek, jeśli chodzi o orzekanie w pełnym składzie, dotyczy sytuacji, gdy Trybunał będzie badał ustawę o TK. Wtedy orzekać musi w gronie 15 sędziów.
  • W tzw. ustawie naprawczej autorstwa PiS Trybunał zakwestionował przepisy wprowadzające najwcześniejsze dopuszczalne terminy rozpraw. Wtedy w nowelizacji zapisano, że rozprawa nie może odbyć się wcześniej niż po upływie 3 miesięcy od dnia doręczenia uczestnikom postępowania zawiadomienia o jej terminie. W przedstawionym dziś projekcie skrócono ten termin zaledwie o miesiąc. Dziś, zgodnie z obowiązującym prawem, jest to zaledwie 14 dni od dnia doręczenia uczestnikom postępowania zawiadomienia o terminie rozprawy.

  • Z nowej ustawy zniknął zapis, który dziś obowiązuje, że sędzią TK może być wybrana osoba, która w dniu wyborów ma ukończone 40 lat i nie ukończyła jeszcze 67. roku życia.

  • Prezes TK ma obowiązek dopuścić do orzekania sędziego, który złożył ślubowanie.

  •  Vacatio legis wynosi 14 dni.

  • Różni się treść ślubowania, które sędziowie składają i będą dalej składać przed prezydentem. Z dotychczasowego ślubowania zniknęło stwierdzenie, że sędziowie będą pełnić obowiązki sędziego według własnego sumienia.

  • Na tym samym poziomie pozostaną także wynagrodzenia sędziów.

  • W propozycji PiS zapisano, że rozprawy, na których rozpatrywane będą wnioski konstytucyjne, mają być wyznaczane według kolejności wpływu do TK. Podobny zapis był w tak zwanej ustawie naprawczej. Teraz przewidziano jednak pewne wyjątki, a mają to być przypadki m.in.: wniosków w sprawie zgodności ustaw przed ich podpisaniem; wniosków w sprawie zgodności z konstytucją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym; wniosków w sprawie sporów kompetencyjnych między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa. Pominięcia wymogu kolejności rozpatrywania według terminu wpływu może zażądać także Prezydent RP.

Złożona dziś w Sejmie ustawa to drugi od ostatnich wyborów parlamentarnych projekt PiS w sprawie Trybunału.

Czytaj cały projekt złożony dziś w Sejmie przez PiS.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną