Kraj

Krytyczny raport Rady Europy o Polsce rząd PiS lekceważy. Jak to ma w zwyczaju

Domiriel / Flickr CC by 2.0
Raport komisarza Nilsa Muižnieksa to kolejny dzwonek alarmowy. I znów podważany.

Przedstawiony w środę raport komisarza Praw Człowieka Rady Europy Nilsa Muižnieksa to efekt kilkumiesięcznej pracy, lutowej wizyty komisarza w naszym kraju i spotkań z Komisarzem Praw Człowieka, szefami Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa oraz przedstawicielami organizacji pozarządowych. Przestrzeganie praw człowieka komisarz ocenia we wszystkich krajach członkowskich Rady Europy, a raport o Polsce jest jednym z 35, które już powstały.

Podobny dokument na temat Polski powstał blisko dekadę temu, więc to, że teraz jest następny, wynika z harmonogramu prac. Przygotowywane przez kolejnych komisarzy dokumenty od lat cieszą się dobrą opinią i uznawane są za obiektywne. Korzysta z nich nie tylko Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, Europejski Trybunał Praw Człowieka, ale również instytucje Unii Europejskiej.

Dokument ocenia m.in. ochronę praw człowieka i funkcjonowanie w naszym kraju różnych demokratycznych instytucji. Bada działania i warunki pracy Rzecznika Praw Obywatelskich, nowe prawo o inwigilacji i reformę wymiaru sprawiedliwości. I bierze pod lupę kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego, podkreślając, że trzeba wdrożyć wszystkie orzeczenia Trybunału, ponieważ politycy nie mają prawa decydować o tym, jakie orzeczenia Trybunału mają prawo wejść w życie, a jakie nie.

Raport krytykuje zagrożoną niezależności prokuratury, blokadę Trybunału Konstytucyjnego, obcinanie funduszy i pozbawienie immunitetu Rzecznika Praw Obywatelskich. Surowo ocenia tzw. małą ustawę medialną i czystki w mediach, które z merytorycznym przygotowaniem raczej wiele wspólnego nie mają. Wytyka też trudności, z jakimi muszą się borykać kobiety, które są ofiarami przemocy domowej. Mówi o niedofinansowaniu ośrodków dla ofiar przemocy, braku nowoczesnej edukacji seksualnej i utrudnieniach w dostępie do antykoncepcji i do aborcji, która choć dozwolona prawem, w praktyce – tak jak np. na Podhalu – jest bardzo trudna do przeprowadzenia.

Dokument dotyczy też problemów związanych z uchodźcami. Opisuje nasz brak solidarności w kwestii imigrantów, niechęć do ich przyjmowania i brak współpracy z innymi krajami Europy. Sprawiedliwie przypomina jednak, że Polska nie jest jedynym krajem, który uznaje, że sprawa jej nie dotyczy.

Ale zbieramy też pochwały, choćby za przystąpienie do konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i za dużą ustawę medialną, która według komisarza jest krokiem w dobrą stronę, bo uwzględnia opinie ekspertów i konsultacje społeczne. Komisarz podkreśla też, że w ciągu ostatnich lat udało się skrócić kolejki w sądach, jest mniej aresztów tymczasowych, a sądy zamiast aresztu zaczęły częściej stosować np. poręczenia finansowe.

Chcemy pomóc Polsce postępować właściwie – mówi komisarz Nils Muižnieks. I podkreśla, że sformułowane w raporcie uwagi to zalecenia dla polskich władz i wytyczne, jak nieprawidłowości usunąć. Jednak polski rząd reaguje podobnie jak w przypadku raportu Komisji Weneckiej. Rząd nie cieszy się z pozytywów i nie uwypukla ich. Skupia się raczej na podkreśleniu, że komisarz Nils Muižnieks jest politycznie zaangażowany, a przygotowany przez niego dokument – nieobiektywny. W ocenie rządu przebija też myśl, że komisarz skupia się na błędach obecnej ekipy rządzącej, a pomija niedociągnięcia poprzedników.

Ciekawe, kiedy skończy się etap deklaracji i opowiadania o szukaniu kompromisu. Komisja Wenecka, którą minister Waszczykowski jeszcze w zeszłym roku uważał za niezwykle profesjonalne i obiektywne ciało, później okazała się stronnicza. A jej ocenę rząd dzisiaj dezawuuje, podkreślając, że jest to tylko opinia i możemy, ale nie musimy z niej skorzystać. Teraz podobnie jest z raportem komisarza Muižnieksa. Ten dokument również okazuje się nierzetelny, stronniczy i wybiórczy. A sam komisarz, według przedstawicieli rządu, oparł się na opinii określonych środowisk i nawet nie zweryfikował zebranych podczas wizyt informacji.

Raport komisarza Nilsa Muižnieksa to kolejny dzwonek alarmowy. Jak widać – znowu podważany. Co musi się stać, żeby rząd przyznał, że dzieje się źle? I jaka instytucja musiałaby być autorem takiej opinii, żeby uznano ją dzisiaj za rzetelną i wiarygodną?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da

Sytuacja Ukrainy przed trzecią zimą wojny rysuje się znacznie gorzej niż przed pierwszą i drugą. Na porażki w obronie przed napierającą Rosją nakłada się brak zdecydowania Zachodu.

Marek Świerczyński, Polityka Insight
04.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną