Trzy kwadranse poświęci Barack Obama polskiemu prezydentowi w czasie pobytu w Warszawie. Można chyba powiedzieć, że Polska liczyła na więcej. Jeszcze kilka tygodni temu zapowiadano, że prezydent Stanów Zjednoczonych z pożegnalną wizytą przyjedzie do Polski dzień przed szczytem NATO i że będzie miał dla polskich przywódców znacznie więcej czasu.
Jednak albo jest zbyt zajęty, albo postanowił wysłać dyplomatyczny sygnał – dość, że będzie na polskiej ziemi tylko nieco ponad dobę.
W środę trzech wysokich rangą przedstawicieli administracji, ambasador USA przy NATO Douglas Lute, główny doradca prezydenta Ben Rhodes i specjalista od Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Charles Kupchan, potwierdzili, że prezydent w czasie 45-minutowej rozmowy „w cztery oczy” poruszy całość stosunków polsko-amerykańskich.
Kupchan, znany z krytycznego nastawienia do polityki PiS wobec władzy sądowniczej, wyraźnie podkreślił, że jednym z tematów będzie „troska USA w sprawie toczącego się w Polsce sporu na temat Trybunału Konstytucyjnego”.
Nie pierwszy to raz, gdy Amerykanie wysyłają taki sygnał. Od stycznia przyglądają się polskiemu konfliktowi i sugerują jego polityczne rozwiązanie. W czasie kolejnych wizyt i spotkań na różnych szczeblach najpierw zakulisowo, potem już publicznie dawali wyraz zaniepokojeniu i wręcz zniecierpliwieniu przedłużającym się kryzysem godzącym w jeden z fundamentów ich rozumienia demokracji i rządów prawa.
W ostatnich dniach usłyszeli jednak z ust Jarosława Kaczyńskiego, że Polska pójdzie własną drogą, teraz sami mogą zaobserwować, co dzieje się z rzekomo kompromisowym projektem nowej ustawy o TK.
Obama zada więc prezydentowi pytanie o Trybunał. Nie wiadomo, czy zdecyduje się kwestię tę poruszyć w oświadczeniu dla prasy, które potem wygłosi. Jeśli się na to zdecyduje, niezwykle interesujące będą słowa, jakich użyje – i rzecz jasna reakcja na nie Andrzeja Dudy.
Kiedy ostatnio – w maju – o Trybunale publicznie mówił zastępca sekretarza stanu Anthony Blinken, wyrażał pewność, że Polska „znajdzie rozwiązanie obecnej debaty wokół Trybunału Konstytucyjnego zgodnie ze swoją konstytucją i z najwyższymi międzynarodowymi standardami prawnymi”. Wydaje się, że tej pewności może być u Amerykanów coraz mniej.
Jeśli samą wizytę Baracka Obamy traktować jako sygnał stanu stosunków z Polską, to też powodów do optymizmu nie jest za dużo.
Prezydent USA nie tylko, że nie zdecydował się przyjechać dzień wcześniej, to najprawdopodobniej nie będzie miał czasu na żadne publiczne wystąpienie – jak w czasie poprzedniej wizyty w 2014 r. na placu Zamkowym – a samo spotkanie z polskim prezydentem odbędzie się w zaaranżowanych na potrzeby amerykańskiej delegacji pomieszczeniach Stadionu Narodowego, a nie w Pałacu Prezydenckim.
W czasie dwóch ostatnich wizyt w Polsce Barack Obama nie omijał Pałacu Prezydenckiego. Oczywiście, obecna wizyta ma inny charakter – Obama odbywa liczne spotkania z delegacjami na szczyt NATO, w tym uczestniczy w szczycie NATO-Unia Europejska, również na Stadionie. Ale przecież, jak zapowiadano, miał przebywać w Polsce od 7 lipca, czyli od czwartku.