Prokuratura wypuszcza serial
Działania prokuratury ws. nieprawidłowości przy reprywatyzacji w stolicy przypominają brazylijski serial
Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga ogłosiła właśnie, że wszczęła śledztwo w sprawie przyjęcia 2,5 mln zł łapówki przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz lub jej zastępcę. To kolejna odsłona spektaklu pod tytułem „Wielka stołeczna afera reprywatyzacyjna”. A raczej wieloodcinkowego, brazylijskiego niemal serialu – do tego bowiem sprowadzają się posunięcia śledczych.
Najpierw systematycznie, co parę dni, dawkuje się mediom kolejne nazwiska podejrzanych i tymczasowo aresztowanych.
Podejrzenia oparte na wpisie internetowym
Teraz, kiedy pojawiły się nadspodziewanie spore trudności w przeforsowaniu planu powiększenia stolicy (i wygrania tym prostym manewrem wyborów samorządowych), zdecydowano się wyemitować odcinek teoretycznie jeszcze większego kalibru, bo z samą panią prezydent w roli głównej. I to nie bacząc na oczywiste niedostatki scenariusza: że podejrzenia opierają się de facto jedynie na zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa, pochodzącym od aktywisty miejskiego, który z kolei oparł się na internetowym wpisie osoby… skazanej w przeszłości na karę więzienia (w zawieszeniu) właśnie za publikowanie pomówień dotyczących kwestii miejskich nieruchomości i zagospodarowania przestrzennego. Na dodatek zawiadomienie pochodzi z ubiegłego roku, a teraz jego autor zaprzeczył, jakoby to on podał prokuratorom wspomnianą kwotę.
Próbą zaklajstrowania tych mielizn ma być stwierdzenie, że śledztwo prowadzone jest „w sprawie”, a nie „przeciwko”, co oznacza, że na razie prokuratura nikomu nie stawia zarzutów. Oraz tłumaczenia, że postępowanie zostało wszczęte „w celu wykonania czynności zmierzających do weryfikacji informacji zawartych w zawiadomieniu o przestępstwie”, bo „czynności te nie były możliwe do zrealizowania na etapie postępowania sprawdzającego m.in. z uwagi na brak możliwości przesłuchania w charakterze świadków osób innych niż zawiadamiający o przestępstwie”. A już zupełnie kabaretowo – a raczej żenująco w kontekście sprawności pracy organów państwa – brzmi komunikat, że „w sprawie do tej pory w charakterze świadka został przesłuchany zawiadamiający – Jan Śpiewak”.
Nieprawidłowości dotyczące stołecznych gruntów mogą być naturalnie mocną amunicją w walce politycznej i to nie tylko podczas kampanii samorządowej, ale także w skali całego kraju. Owszem, Hanna Gronkiewicz-Waltz prawdopodobnie winna jest niedopilnowania swoich podwładnych pracujących przy reprywatyzacjach. Równocześnie pani prezydent broni się, że wiele decyzji (tak kadrowych w ratuszowym pionie nieruchomości, jak merytorycznych) zapadło w czasach, gdy miastem rządził sam Lech Kaczyński (tak było i w sprawie, której dotyczy najnowsze śledztwo).
Kiedy jednak chce się sprokurować uderzenie nie tylko bez mocnych podstaw, ale i na zawołanie, to łatwo narazić się na śmieszność. A jeszcze przy okazji ośmiesza się organy państwa.