Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Jak powinno wyglądać muzeum getta warszawskiego

Szpital dziecięcy Bersohnów i Baumanów przy ul. Śliskiej, lata 30. Pracowało tu wielu wspaniałych żydowskich lekarzy (w tym Janusz Korczak), również w czasie drugiej wojny. Budynek jako jeden z nielicznych z terenu getta zachował się do dziś. Szpital dziecięcy Bersohnów i Baumanów przy ul. Śliskiej, lata 30. Pracowało tu wielu wspaniałych żydowskich lekarzy (w tym Janusz Korczak), również w czasie drugiej wojny. Budynek jako jeden z nielicznych z terenu getta zachował się do dziś. materiały prasowe
Piotr Wiślicki i prof. Jacek Leociak o tym, czy szansa powstania muzeum getta warszawskiego jest realna i jak mogłoby ono wyglądać.
Prof. Jacek LeociakMikołaj Starzyński/Forum Prof. Jacek Leociak
Piotr WiślickiTomasz Urbanek/DDTVN/East News Piotr Wiślicki

Cały wywiad Joanny Podgórskiej jest dostępny w nowym numerze POLITYKI. Zapraszamy do kiosków oraz do prenumeraty Polityki Cyfrowej.

JOANNA PODGÓRSKA: – Mamy zapowiedź, że powstanie muzeum getta warszawskiego. Prawicowi publicyści komentują: publiczne pieniądze posłużą działalności antypolskiej. Inni obawiają się, że to muzeum ma być wymierzone w działalność Muzeum Polin. Czy w takiej atmosferze politycznej da się rozmawiać o muzeum getta?
PIOTR WIŚLICKI: – Da się. Tylko trzeba najpierw wyjaśnić pewne sprawy. Rozwiać niepokoje, które w związku z tym pomysłem pojawiły się w szeroko pojętych środowiskach żydowskich. Pomysł przeznaczenia budynku dawnego szpitala dziecięcego Bersohnów i Baumanów, jednego z niewielu zachowanych gmachów z terenu getta, na upamiętnienie historii żydowskiej uważam za bardzo dobry. Pierwsza mówiła o tym prof. Barbara Engelking, która widziała tam miejsce dla muzeum Żydów Warszawy. Później był pomysł prof. Pawła Śpiewaka, dyrektora ŻIH – uważał, że to świetne miejsce na muzeum getta warszawskiego czy wszystkich polskich gett. Ten pomysł został podchwycony przez wicepremiera Piotra Glińskiego, który podczas otwarcia wystawy Oneg Szabat w listopadzie 2017 r. zadeklarował, że muzeum getta warszawskiego tam powstanie. Pomysł dobry, ale sprawą absolutnie kluczową jest: kto to będzie robił, z kim i jak? Bez udziału specjalistów i historyków związanych ze środowiskami żydowskimi ja sobie tego nie wyobrażam.

Czy kolejne muzeum getta jest w Warszawie potrzebne? Moim zdaniem – nie. Mamy najnowszą, znakomitą i poruszającą wystawę w ŻIH „Kto opowie naszą historię”. Opisuje Zagładę poprzez dokumenty Archiwum Ringelbluma. Ogołocenie tej wystawy z głosu kuratorskiego i oddanie jej widzom – co jest rzadkie w muzeach historycznych – sprawia, że dokument staje się nośnikiem nie tylko treści i pamięci, ale też emocji. Mamy Galerię Zagłady w Muzeum Polin, którą z prof. Engelking miałem zaszczyt współtworzyć. Największa część tej Galerii poświęcona jest gettu warszawskiemu. To są dwa nowoczesne muzea opowiadające historię getta. Co ważniejsze – koncentrowanie się wyłącznie na Holokauście to niedobra tendencja; także jeśli chodzi o wymiar publicznej debaty. To redukuje Żydów i ich wielowiekową historię tylko do roli ofiar Zagłady. To strasznie niesprawiedliwe. Dlatego jestem przeciwny powstaniu kolejnego muzeum getta. W tym miejscu powinno powstać muzeum Żydów Warszawy, którzy zamieszkiwali tu od XV w.

Czy można mieć obawy, że muzeum getta – na podobnej zasadzie jak Muzeum Westerplatte w stosunku do Muzeum II Wojny Światowej – posłuży do przejęcia kontroli nad Polin?
P.W.: – Muzeum Polin zostało wymyślone i było współtworzone przez Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce, które jest strażnikiem spuścizny narodu żydowskiego w sensie moralnym i materialnym. Braliśmy udział w gromadzeniu funduszy na jego budowę. Zaprojektowaliśmy i wykonaliśmy wystawę stałą w muzeum. Polin jest znakomicie prowadzone pod względem edukacyjnym, historycznym i menedżerskim. Ma bardzo dobry i precyzyjny statut, ogłoszony w Dzienniku Ustaw, dotyczący jego władz i rady. Wszystko tu odbywa się na zasadzie konsensu między trzema założycielami: Ministerstwem Kultury, władzami Warszawy i Stowarzyszeniem ŻIH. Oczywiście w życiu wszystko jest możliwe, ale nie dopuszczam myśli, że ktokolwiek będzie próbował naruszyć tę konstrukcję.

Czytaj także: Tylko 10 proc. Polaków zna datę powstania w warszawskim getcie

Jeśli ustawę o IPN porównamy do podłożenia iskry pod beczkę prochu, to próba naruszenia postanowień umowy założycielskiej i statutu muzeum byłaby wybuchem niszczącym efekty dialogu polsko-żydowskiego. Polin jest postrzegane na całym świecie jako sukces i dowód na to, że współpraca jest możliwa. Dziś to także jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie prowadzi się szczery dialog polsko-żydowski.

A jak pokazać kwestię granic kolaboracji z Niemcami?
P.W.: – Pokazując życie w getcie, należy bardzo precyzyjnie opisać kwestię Judenratów i policji żydowskiej, wytłumaczyć ich dramatyczne decyzje. Adam Czerniakow, który stał na czele Judenratu, popełnił samobójstwo, gdy zażądano od niego podpisu pod zarządzeniem o deportacjach z getta warszawskiego. Trzeba pokazać rozterki ludzi, którzy mogli wyjść na drugą stronę, bo świetnie mówili po polsku i mieli aryjski wygląd, ale nie potrafili zostawić rodzin i bliskich sobie ludzi.

J.L.: – Ja bym w tym muzeum bardzo dużo miejsca poświęcił temu, co można by nazwać trudnymi czy drażliwymi pytaniami. Z braku odpowiedzi na nie rodzą się stereotypy. Trzeba się zmierzyć ze źródłami polskiego antysemityzmu, porozmawiać o jego rodzajach – czym był antysemityzm religijny, rasistowski, ekonomiczny czy antyjudaizm. To nie jest żadna antypolska propaganda, ale fakty historyczne, potwierdzone w setkach dokumentów, relacji, pamiętników, listów.

W dziale trudnych i drażliwych pytań widziałbym też miejsce dla konfrontacji z ciemną strefą – kwestią kolaboracji Żydów z Niemcami. To konieczne, żeby z ręki antysemitów wybić argumentację, którą szermują w sposób haniebny od ponad dwóch miesięcy: że Żydzi współpracowali z Niemcami, że sami się zagnali do getta. Jeśli nie skonfrontujemy się z pytaniami o granice kolaboracji, to takie bzdury będą funkcjonować jako prawda historyczna.

***

Prof. Jacek Leociak – kierownik Zespołu Badań nad Literaturą Zagłady Instytutu Badań Literackich PAN, pracownik Centrum Badań nad Zagładą przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN.

Piotr Wiślicki – prezes zarządu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny.

***

Cały wywiad Joanny Podgórskiej jest dostępny w nowym numerze POLITYKI. Zapraszamy do kiosków oraz do prenumeraty Polityki Cyfrowej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama