Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Duda o „komuchach” w sądzie. Kaczyński pisze do PiS: Mamy stan alertu

Prezydent Andrzej Duda Prezydent Andrzej Duda Kancelaria Prezydenta RP
400 nowych przypadków zakażeń koronawirusem odnotowano w Polsce minionej doby, znów najwięcej na Górnym Śląsku. Górnicy nie zgadzają się z decyzją Jacka Sasina o zamknięciu kilkunastu kopalń i piszą list w tej sprawie do premiera. „Gazeta Wyborcza” ujawnia dziś nowe fakty o tzw. aferze maseczkowej.

Potwierdzone zakażenia, wyzdrowienia i zgony

Stan na: 
Czerwone słupki - potwierdzone nowe przypadki koronawirusa dziennie
Zielone słupki - liczba wyzdrowień w kolejnych dniach
Szare słupki - liczba zgonów w kolejnych dniach

Linia ciągła - "aktywne przypadki": skumulowana liczba zakażonych osób, pomniejszona o liczbę wyzdrowień i zgonów

Źródło: Ministerstwo Zdrowia
.

  • Liczba potwierdzonych zakażeń na świecie: ponad 7,1 mln (ponad 407 tys. zgonów)
  • Liczba potwierdzonych zakażeń w Polsce: 27 560 (w tym 1 183 zgonów)
  • Pamiętaj! Jeśli masz wątpliwości w związku ze stanem swojego zdrowia, dzwoń na całodobową infolinię NFZ: 800 190 590
  • Osoby przebywające za granicą mogą się zgłaszać pod całodobowy numer NFZ: (+48) 22 125 66 00

Ministerstwo Zdrowia we wtorek poinformowało w sumie o 400 (rano 205, wieczorem 195) nowych przypadkach zakażenia koronawirusem – znów najwięcej w województwie śląskim (137). Z powodu Covid-19 zmarło minionej doby w naszym kraju aż 19 osób, wszystkie miały choroby współistniejące.

Jednocześnie resort poinformował, że 6 czerwca w podanych statystykach „zdublowano” dwa przypadki zgonów w szpitalach w Warszawie i w Kozienicach, dlatego zostają one odjęte w zbiorczych danych. Od początku epidemii w Polsce zachorowało 27 560 osób, a zmarło z powodu koronawirusa 1 183 pacjentów.

Zamknięte kopalnie. Górnicy mają dość Sasina

Minister aktywów państwowych Jacek SasinPiS/FlickrMinister aktywów państwowych Jacek Sasin

Ostatnie dni przynosiły w naszym kraju rekordowe dzienne przyrosty zachorowań. W sobotę, gdy otwierały się w kraju m.in. siłownie, baseny i instytucje kultury, stwierdzono 576 nowych przypadków, w tym aż 346 infekcji w Kopalni Węgla Kamiennego Zofiówka na Śląsku. W niedzielę resort zdrowia informował o 575 kolejnych zakażeniach. Wczoraj podano informację aż o 599 nowych zakażeniach.

Od wielu tygodni najwięcej przypadków jest na Górnym Śląsku, szczególnie w kopalniach. Od początku epidemii zakaziło się 4750 górników: 1587 w KWK Pniówek, 1148 w KWK Zofiówka, 1638 w Polskiej Grupie Górniczej, 341 w KWK Bobrek. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapewniał w poniedziałek, że szpitale na Śląsku są wydolne.

Szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin zdecydował o tymczasowym zamknięciu 12 kopalń – dwóch w Jastrzębskiej Spółki Węglowej i 10 w Polskiej Grupy Górniczej – na trzy tygodnie. Jak podaje Onet.pl, w liście do premiera Mateusza Morawieckiego liderzy „Solidarności” na Górnym Śląsku – Bogusław Hutek i Dominik Kolorz – zaapelowali o wycofanie się z tej decyzji. Poza tym domagają się, by to premier objął górnictwo osobistym nadzorem.

Dlaczego? Według nich decyzja Sasina zagraża funkcjonowaniu kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy. „Prowadzi też do likwidacji kolejnych kilkunastu tysięcy w firmach sektora okołogórniczego. To katastrofa gospodarcza i społeczna" – cytuje list związkowców portal. Piszą także: „Panu ministrowi brakuje podstawowych kompetencji i umiejętności do sprawowania prawidłowego nadzoru właścicielskiego nad sektorem wydobywczym".

Przebywający we wtorek na Górnym Śląsku Morawiecki bronił decyzji o zamknięciu kopalń. „Wstrzymanie prac w kopalniach ma charakter epidemiczny, a nie finansowo-ekonomiczny” – mówił. Jednocześnie zapowiedział, że w ciągu ośmiu, dziesięciu dni rząd spodziewa się wysokiej liczby zakażonych w tym regionie, ale potem „sytuacja ma się stabilizować”.

Dziś rano w RMF FM minister Szumowski stwierdził: „Wirus dotyka teraz głownie duże zakłady pracy. Mieliśmy fabrykę mebli, mamy kopalnie. To model epidemii ogniskowej, musimy działać gwałtownie”. Pytany przez Roberta Mazurka, czy kopalnie nie zostały zamknięte zbyt późno, odparł: „Rekord zachorowań wynika z czegoś, co robimy w sposób bezprecedensowy w Europie, czyli wymazujemy gigantyczne zakłady pracy, jakimi są kopalnie. Jest to rodzaj badania przesiewowego”.

Polemizując z cytowanymi opiniami ekspertów, że grozi nam gwałtowna „druga fala” i poważny wzrost zachorowań na koronawirusa, stwierdził, że nie mamy w Polsce spadku zakażeń, bo nie mieliśmy tak gwałtownego wzrostu, jak w innych krajach – np. Włoszech czy Hiszpanii. Jednocześnie dodał, że nie wyklucza powrotu obostrzeń. „Takie scenariusze rozważamy, natomiast nie da się zrobić ponownie lockdownu”.

Kaczyński do członków PiS: Mamy stan alertu

Wirtualna Polska opisała we wtorkowy wieczór list, jaki Jarosław Kaczyński wysłał do członków swojej partii. „Ponowny wybór Andrzeja Dudy na prezydenta leży w elementarnym interesie Polski” – twierdzi prezes PiS. Dodaje, że zwycięstwo kandydata Koalicji Obywatelskiej „oznaczałoby ciężki kryzys polityczny, społeczny i moralny". I dalej: „Mamy dziś stan alertu, który się skończy, gdy odniesiemy zwycięstwo”.

Odnosząc się do pandemii koronawirusa, Kaczyński atakuje opozycję. „W naszej Ojczyźnie pandemia została wykorzystana do wywołania kryzysu konstytucyjnego. Działania opozycji, zarówno na szczeblu ogólnokrajowym, jak i – w szczególności – w samorządach, uniemożliwiły przeprowadzenia wyborów w konstytucyjnych terminach, czyli 10, 17 lub 23 maja" – przekonuje prezes PiS. Nie wspomina oczywiście o klęsce pomysłu powszechnych wyborów kopertowych, które miały być przeprowadzone 10 maja przy pomocy Poczty Polskiej, za to z pominięciem Państwowej Komisji Wyborczej. Koordynować miał je wicepremier Jacek Sasin, ale nie wyszło – w błoto wyrzucono ok. 70 mln zł.

Kaczyński jednak na tym nie poprzestaje i atakuje wprost Rafała Trzaskowskiego. Pisze, że Platforma Obywatelska w sposób oszukańczy „próbuje przekonać społeczeństwo, że przedstawiciel skrajnej lewicy, którego poglądy znalazły już aż nadto jasny wyraz w sposobie rządzenia Warszawą (w czasie którego dał się poznać jako zagorzały zwolennik ideologii LGBT marzący o tym, by jako pierwszy udzielić ślubu parze homoseksualnej) przedstawia się jako katolika, kontynuatora Solidarności, a nawet osobę nawiązującą do tradycji prezydenta Lecha Kaczyńskiego".

I mobilizuje własne szeregi, wzywa do „wielkiego wysiłku”, „zmian w wielu dziedzinach – również w szeregach partii” i podkreśla, że „podstawowym zadaniem ma być ponowny wybór na urząd prezydenta Andrzeja Dudy”. „Nic nie robi się samo. Trzeba wysiłku i inicjatywy, spójnego przekazu i dotarcia z nim do obywateli naszej ojczyzny. Mamy dziś stan alertu, który się skończy dopiero wtedy, gdy odniesiemy zwycięstwo (...). Możemy zwyciężyć, musimy zwyciężyć i zwyciężymy!" - cytuje Kaczyńskiego Wirtualna Polska.

Ponad 1,6 miliona podpisów poparcia dla Trzaskowskiego

Rafał TrzaskowskiRafał Trzaskowski/FacebookRafał Trzaskowski

Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski dostał od chwili ogłoszenia daty wyborów (odbędą się 28 czerwca) tylko siedem dni na zbiórkę podpisów. Do soboty miał ich zebrać 100 tys., ale już ma ich – jak poinformował sztab na stronie Trzaskowski2020.pl – ponad 1,6 miliona. Przed południem kandydat KO i jego sztab złożyli podpisy w Państwowej Komisji Wyborczej.

„Zostawmy kłótnie i podziały. Polska jest jedna, są tylko złe i dobre emocje. Dzisiaj jest czas, żeby postawić na dobre emocje. Musimy mówić o tym, co możemy wspólnie zbudować” - mówił po południu Trzaskowski w Pabianicach. „Potrzebny jest nowy start. To inwestycje, ale również budowanie wspólnoty i samorząd, bo to on wie, jak wydawać pieniądze blisko obywatela” - dodawał.

Sztab Rafała Trzaskowskiego przedstawił w poniedziałek hasło wyborcze: „Silny prezydent, wspólna Polska”. „Po jednej stronie stoi niezależny człowiek, który udowodnił, że potrafi zarządzać stolicą 38-milionowego kraju, ale także najważniejszymi instytucjami państwowymi – tłumaczyła posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz. – Po drugiej stronie – działacz partyjny, całkowicie zależny od poleceń prezesa partii rządzącej, nieposiadający własnego zdania, nieszanowany nawet przez własnych kolegów partyjnych”. Dodała: „Po jednej stronie – odpowiedzialny obywatel, który szanuje prawo i konstytucję, po drugiej – ktoś, kto przysięgał na konstytucję, a potem łamał wszystkie jej zapisy i rozmontowywał państwo prawa dla korzyści swojego obozu”.

Duda o „komuchach” w sądzie

W poniedziałek Andrzej Duda był na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce, gdzie trwają ćwiczenia Anakonda-20. Ogłosił tam bon turystyczny o wartości 500 zł (na każde dziecko), z którego ma skorzystać 6 mln najmłodszych Polaków. „Mam nadzieję, że ten bon będzie jeszcze w te wakacje. Ale będzie miał długi termin realizacji, bo będzie mógł zostać zrealizowany do końca 2021 r.” – zapowiedział prezydent. Duda zastrzegł, że nie będzie to gotówka wypłacana rodzinom, ale branży turystycznej. Jak zauważył kandydat PSL na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz, „ta propozycja dyskryminuje seniorów, osoby, które płacą podatki i pracują, a nie mają dzieci, bo może jeszcze nie założyły rodziny, a może nie mogą mieć dzieci”.

We wtorek prezydent był m.in. w Bytowie, gdzie podszedł do mężczyzny, który nazwał do „marionetką”. Na zarzut, że „podpisuje wszystko, co mu prezes każe”, odpowiadał, że zawetował siedem, osiem ustaw, w tym projekt o Regionalnych Izbach Obrachunkowych. - Ja się nie interesuję aż tak głęboko - odpowiedział mężczyzna. - Jak się pan nie interesuje, to skąd pan wie? - ripostował Duda. Dyskusja trwała, a kiedy mężczyzna przypomniał prezydentowi podpis pod niemal 2 miliardami złotych z budżetu dla Telewizji Polskiej, którą nazwał „waszą tubą propagandową”, Duda stwierdził, że TVP i Polskie Radio realizują „misję publiczną”.

W końcu mężczyzna stwierdził: „Kiedy najbardziej spodziewaliśmy się weta, żeby Sąd Najwyższy nie był upolityczniony, wtedy pan się nie zachował”. Andrzej Duda bardziej emocjonalnie, niż do tej pory, odpowiedział: „O czym pan mówi? O komuchach, którzy tam zasiadali? Niech pan nie żartuje”. Wtedy na nagraniu słychać innych zgromadzonych, którzy proszą „aby nie wyzywać ludzi”.

W sztabie Andrzeja Dudy może być nerwowo, bo sondaże - choć prezydent jest niekwestionowanym liderem w pierwszej turze - nie są dla niego korzystne w drugiej odsłonie, o czym pisze na Polityka.pl Ben Stanley. „W razie bezpośredniego starcia z Trzaskowskim Duda zachowałby zdecydowaną większość głosów z pierwszej tury, ale miałby problemy z przyciągnięciem głosów od innych rywali. Obecnie istnieje jedynie 36 proc. szans, że przeciętny wyborca Bosaka poparłby urzędującego prezydenta. Duda może liczyć też na 34 proc. wśród tych, którzy wciąż są niezdecydowani. Z kolei Trzaskowski ma znacznie większą szansę przejęcia sympatyków Hołowni (76 proc.) i Kosiniaka-Kamysza (69 proc.), a także niezdecydowanych (47 proc)” - analizuje sondaże Stanley.

Kolejna odsłona „afery maseczkowej”

.Adam Guz/Kancelaria Prezesa RM.

„Gazeta Wyborcza” pisze dziś, że prezes KGHM Marcin Chludziński pisemnie poświadczył nieprawdę, że sprowadzone wielkim Antonowem maseczki z Chin spełniają normy UE. Dziennik dodaje, że przedstawiciel spółki przed przylotem zobowiązał się, że nie trafią one do szpitali, choć premier Mateusz Morawiecki ogłaszał, że są właśnie dla medyków.

Przypomnijmy, że w połowie kwietnia wylądował największy samolot świata An-225 Mrija, w którym przylecieć miał bezcenny medyczny sprzęt ochronny. Władza PiS z wydarzenia zrobiła PR-owe megawydarzenie, samolot witał m.in. premier, wicepremier Jacek Sasin i prezes KGHM. Ten ostatni zapewniał, że transport był możliwy m.in. dzięki zaangażowaniu prezydenta Andrzeja Dudy.

Okazało się, że maseczki są felerne, nie mają wymaganych certyfikatów, nie spełniają norm. A prezes Chludziński – o czym donosi „GW” – podpisał dokument, w którym niezgodnie z prawdą potwierdził jakość sprowadzonego sprzętu. „Oświadczam, że zakupione przez nas produkty posiadają niezbędną dokumentację, certyfikaty i oświadczenia producentów wymagane przez prawo Rzeczypospolitej Polskiej i Unię Europejską do dopuszczenia ich do obrotu na ich terytorium (…). Wszystkie towary mają znak CE”. „Wyborcza” cytuje dokument z 11 kwietnia, który przekazano m.in. ambasadzie w Pekinie.

Jednocześnie „GW” cytuje inny dokument, podpisany przez przedstawiciela spółki Quantron (wynajętej jako pośrednik w transakcji), w którym napisano m.in., że „importer zobowiązuje się (…) nie używać zakupionych masek na twarz do celów medycznych oraz ostrzegać osoby trzecie przed używaniem masek do celów medycznych”. A to, jak pisze dziennik, zaprzecza deklaracjom KGHM i premiera Mateusza Morawieckiego, że maseczki przywiezione Antonowem miały być przeznaczone dla szpitali.

WHO alarmuje: sytuacja na świecie się pogarsza

Wojna z pandemią trwa na całym świecie i wygląda na to, że na ogłoszenie zwycięstwa poczekamy jeszcze bardzo długo. Jak podkreślił w Genewie dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus, tylko w niedzielę odnotowano ponad 136 tys. zakażeń na całym świecie, co było największym dobowym przyrostem od początku pandemii. „Choć pandemia jest już z nami ponad sześć miesięcy, to wciąż nie jest czas, aby jakikolwiek kraj zdjął nogę z gazu – dodał.

W tej chwili najgorsza sytuacja jest w Ameryce Południowej i Ameryce Północnej, gdzie liczba nowych zakażeń cały czas rośnie. Jednym z największych ognisk koronawirusa jest obecnie Brazylia. Mike Ryan z WHO stwierdził, że należy zrobić wszystko, aby zapobiec kolejnym szczytom zachorowań.

Według Johns Hopkins University, który zbiera globalne dane o pandemii, na całym świecie zakażonych koronawirusem zostało już ponad 7,1 mln osób. Najwięcej w Stanach Zjednoczonych (ponad 1,9 mln), Brazylii (ponad 700 tys.) i Rosji (ponad 490 tys.).

Ofiar śmiertelnych spowodowanych Covid-19 jest na całym świecie już ponad 400 tys. Najwięcej w USA (ponad 111 tys.), Wielkiej Brytanii (ponad 40 tys.), Brazylii (ponad 37 tys.) i we Włoszech (ponad 33,9 tys.).

Bank Światowy obniża prognozy dla Polski

Jak podaje portal money.pl, Bank Światowy obniżył prognozę dynamiki PKB dla naszego kraju w 2020 r. o 7,8 pkt proc. Jak wynika z czerwcowego raportu "Global Economic Prospects", instytucja ta spodziewa się spowolnienia polskiej gospodarki w bieżącym roku o 4,2 proc.

Natomiast w następnym roku mamy mieć odbicie, ale na poziomie 2,8 proc. (w porównaniu ze styczniowymi prognozami to także spadek: o 0,5 proc.)

Autorzy raportu zwracają uwagę, że Polska - podobnie jak Bułgaria, Węgry, Rumunia i Turcja - doświadczyła dużego spadku eksportu do państw strefy euro. Jednocześnie Polska jest w grupie krajów, które ogłosiły duże pakiety stymulujące gospodarki, a banki centralne wprowadziły cięcia stóp procentowych.

Izba Dyscyplinarna nie uchyliła immunitetu sędziemu Tulei

Stworzona przez PiS Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zajęła się dzisiaj sprawą sędziego Igora Tulei, któremu nadzorowana przez Zbigniewa Ziobrę prokuratura zamierzała odebrać sędziowski immunitet.

Tuleya to sędzia, który od początku walczy o utrzymanie niezależności i niezawisłości sądów w Polsce rządzonej przez PiS, czym naraził się tej władzy. Szczególnie wtedy, gdy w grudniu 2017 r. skład sędziowski pod jego przewodnictwem uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. głośnych nocnych obrad Sejmu w Sali Kolumnowej (PiS doprowadził do nich w grudniu 2016 r.). Sędzia Tuleya podpadł także dlatego, że zezwolił mediom na relacjonowanie ustnego uzasadnienia tamtego postanowienia.

W razie utraty immunitetu sędziemu Tulei groziłoby zawieszenie w obowiązkach służbowych, obniżenie wynagrodzenia nawet o 50 proc., a w najgorszym razie mógł zostać postawiony w stan oskarżenia i zostać pozbawiony wolności.

Izba Dyscyplinarna zdecydowała się orzekać w tej sprawie, choć nie może tego robić, bo została tymczasowo zawieszona przez Trybunał Sprawiedliwości UE, a wcześniej trzy połączone izby Sądu Najwyższego w głośnej uchwale uznały, że nie spełnia ona kryteriów niezależnego sądu. Sama izba, a przede wszystkim władza PiS, na razie lekceważą zarówno wyrok TSUE, jak i uchwałę trzech izb SN. Dlatego sędzia Tuleya nie stawił się dziś przed Izbą Dyscyplinarną, ale przyszedł rano pod Sąd Najwyższy. „Chciałem podziękować za wsparcie. Nie naruszyłem prawa. Niczego nie żałuję i dziś postąpiłbym tak samo” - powiedział bardzo krótko do zebranych osób.

Tuż po godzinie 12. obrońca sędziego mecenas Jacek Dubois poinformował: „Zapadło orzeczenie, wniosek prokuratury nie został uwzględniony, nie został uchylony immunitet, sędzia Tuleya działał zgodnie z prawem. Takie orzeczenie było dla nas oczywiste. Problemem jest to, że taki zarzut został w ogóle postawiony, że podjęto próbę uchylenia immunitetu sędziemu”. I dodał: „Postanowiono złamać kręgosłup sędziemu, zastosować efekt mrożący. W tej sprawie nie jest oskarżany sędzia Tuleya, tylko państwo i prokuratura, bo podjęto zamach na niezawisłe sądy. Dlaczego było możliwe, że prokurator RP podpisał taki wniosek, i dlaczego nie został on od razu odrzucony. Bronimy wolnych sądów, bo sędziowie nas chronią. Sędzia Tuleya jest strażnikiem nas wszystkich, dlatego został zaatakowany. Mamy nadzieję, że podobnie hańbiące zachowanie prokuratury nigdy się nie powtórzy”.

Sam Tuleya mówił krócej, ale były to mocne słowa: „Ta uchwała nie zmienia mojej oceny Izby Dyscyplinarnej. Podobno w biznesie mówi się czasami o zasadzie, że pierwszy milion można ukraść, a potem staje się legalnym biznesmenem. W sądzie tak nie jest. Jeśli ktoś niezgodnie z prawem został ustanowiony sędzią i wyda sprawiedliwy wyrok, to nie jest z automatu legalnym sędzią. Raz do roku nawet kij od szczotki strzela. To nie jest sąd, tam nie zasiadają sędziowie. Najbardziej bulwersujące jest to, że w ogóle takie posiedzenie zwołano, to złamanie wyroku TSUE. Izba Dyscyplinarna to nielegalny sąd”.

Sędzia Igor Tuleya pod budynkiem Sądu Najwyższego. 9 czerwca 2020 r.Dawid Zuchowicz/Agencja GazetaSędzia Igor Tuleya pod budynkiem Sądu Najwyższego. 9 czerwca 2020 r.

Wczoraj wieczorem w wielu miastach odbyły się wiece poparcia dla sędziego Tulei. A dziś przed rozprawą manifestowano w obronie wolnych sądów pod gmachem Sądu Najwyższego. Szef stowarzyszenia „Iustitia” Krystian Markiewicz mówił: „Cała Polska wie, że sędzia Tuleya to wzór polskiego sędziego niezłomnego, który walczy o prawa nas wszystkich, żebyśmy mogli pójść do sądu i liczyć na sprawiedliwość. My założyliśmy maski, bo tak trzeba, oni ubierają togi, ale nie bardzo wiadomo, po co. Przebierają się za sędziów Rzeczpospolitej Polskiej. Zrobimy wszystko, co trzeba, żeby wywalczyć niezależność i powrót do trójpodziału władzy”.

Przemawiał też represjonowany przez obecną władzę sędzia Sędzia Waldemar Żurek ze stowarzyszenia „Themis”: „Musimy stać na straży prawa, a najwyższym prawem jest konstytucja. Sędzia Tuleya pokazuje, że jest sędzią niezłomnym. Stoimy za nim murem. Jeżeli nie będzie wolnych sądów i sędziów niezależnych od władzy, to obywatel nie będzie czuł się bezpiecznie, gdy zwolnią go z pracy, gdy spróbują zająć jego majątek.”.

A sędzia Aleksandra Wrzesińska-Nowacka ze stowarzyszenia Sędziów Sądów Administracyjnych dodała: „Patrząc na obecne działania władzy wydaje się, że sędzia ma mieć mentalność służalczą, ma bezkrytycznie wykonywać polecenia władzy. Nasza praca to służba zgodna z konstytucją, służba Rzeczpospolitej Polskiej”.

W poniedziałek Komisja Europejska zażądała od Polski wyjaśnień, co zrobiła w sprawie zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zlekceważenie decyzji TSUE może się skończyć karami. Trybunał w kwietniowym postanowieniu nakazał natychmiast zawiesić Izbę Dyscyplinarną, a polskie władze dostały miesiąc na poinformowanie Komisji, co zrobiły z tą decyzją. Wprawdzie odpowiedź nadeszła na czas, ale KE właśnie ogłosiła, że po jej przeanalizowaniu „nie jest w stanie stwierdzić, że Polska podjęła wszystkie niezbędne kroki”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną