Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Henryk Wujec (1940–2020). Jego przesłanie wciąż inspiruje

Henryk Wujec podczas gali Nagrody im. prof. Zbigniewa Holdy w 2017 r. Henryk Wujec podczas gali Nagrody im. prof. Zbigniewa Holdy w 2017 r. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Imponował mi zaangażowaniem w walkę o prawa robotników i wszystkich niesłusznie nękanych i prześladowanych. Pogodą ducha, bezkompromisową uczciwością.

Żegnam Henryka Wujca z wielkim szacunkiem, wdzięcznością i czułością. Gdy Go poznałem, w trudnych latach zmagań ówczesnej demokratycznej opozycji korowskiej, był już wzorem dla takich jak ja młodych kontestatorów peerelowskiego autokratyzmu. Imponował mi zaangażowaniem w nierówną walkę o prawa robotników i wszystkich niesłusznie nękanych i prześladowanych w tamtej epoce. A jednocześnie pogodą ducha, prostotą sposobu bycia, bezkompromisową uczciwością.

Czytaj też: Zmarł Henryk Wujec

Cichy bohater naszych czasów

Słusznie napisał Donald Tusk: Henryk Wujec był człowiekiem czystego serca i i cichym bohaterem naszych czasów. Nie wykorzystywał funkcji publicznych, które pełnił w Polsce po 1989 r., dla prywatnych korzyści. Do końca życia pozostał człowiekiem pierwszej „Solidarności”, tej, która stała się zorganizowanym marzeniem o Polsce wolnej, demokratycznej i sprawiedliwej, i przetrwała represje stanu wojennego, aby wystawić swoją reprezentację do historycznych i przełomowych dla Polski rokowań Okrągłego Stołu.

Henryk brał w nich udział w zespole do spraw pluralizmu związków zawodowych. Miał już wtedy świadomość, że obrona praw robotników i wszystkich ludzi pracy najemnej, która bardzo leżała mu na sercu, potrzebuje niezależnych od władzy politycznej związków zawodowych i stowarzyszeń obywatelskich. Przełomowym momentem w jego życiu było obserwowanie w 1976 r. procesów robotników oskarżanych przez ówczesną propagandę o „warcholstwo”, gdy w rzeczywistości chodziło wtedy, w Radomiu czy Ursusie, o protest przeciwko niesprawiedliwościom systemu PRL.

Czytaj też: Ludwika i Henryk Wujcowie. Człowieka porządnego portret podwójny

Nie dopuścił do siebie nienawiści

Sam pochodził z chłopskiej rodziny spod Biłgoraja i choć skończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim i „awansował” społecznie, nigdy nie zapomniał o solidarności z najuboższymi. Zarazem zaś nigdy nie dopuścił do siebie nienawiści, mimo że i jego wiele razy niesłusznie w PRL nękano, wtrącano do więzienia, wyrzucano z pracy. Zapewne miało to głęboki związek z tym, że był człowiekiem nieostentacyjnej wiary. Przez wszystkie długie lata swej aktywności szukał zdrowego kompromisu. Wiedział, że nauka życia w demokracji będzie sztuką trudną i czasochłonną, a Polakom nie wszystko w systemie demokratycznym się spodoba.

Jest coś symbolicznie poruszającego w tym, że Henryk Wujec odszedł w momencie 40-lecia narodzin ruchu „Solidarności” i masowych protestów na Białorusi, które pod wieloma względami mogą w Polsce przypominać nasz wolnościowy i obywatelski zryw w sierpniu 1980 r. i latach następnych. Człowiek odchodzi, lecz przesłanie inspiruje i znajduje naśladowców w kolejnych pokoleniach. Henryku, Ludko, jego podporo, dziękuję Wam za wszystko, co zrobiliście wspólnie dla Polski.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej

Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.

Justyna Sobolewska
16.12.2025
Reklama