Cztery sondaże opublikowane już w tym roku wskazują na dwie rzeczy. Po pierwsze, podstawowe trendy nie zmieniły się od ostatnich tygodni 2021 r. Po drugie, mamy do czynienia ze znacznym zróżnicowaniem wyników pomiędzy ośrodkami badania opinii publicznej. Różne metody często prowadzą do rozbieżności w procentowych poziomach poparcia dla poszczególnych partii. A gazety często podają te dane bez uwzględnienia niezdecydowanych wyborców, co może pogłębiać wrażenie znaczących zmian zachodzących w krótkim czasie.
Czytaj też: Siedem wyzwań opozycji
Ważny odsetek niezdecydowanych
Przykładem są dwa sondaże opublikowane w piątek: jeden przez Pollster, drugi przez CBOS. Pierwszy dał PiS 33 proc. poparcia, co jest wynikiem względnie zgodnym z ostatnimi sondażami, a CBOS podał 29 proc. CBOS jest państwową instytucją sondażową podległą rządowi i ma udokumentowaną tendencję do zawyżania poparcia dla partii sprawującej władzę (co wynika raczej z jej wyborów metodologicznych niż celowej stronniczości). Wynik został więc uznany za dowód, że „PiS musi sobie teraz bardzo źle radzić, skoro nawet w sondażach CBOS jego poparcie jest tak niskie”.
Jednak porównując liczbę niezdecydowanych respondentów, widzimy, że bezpośrednie zestawienie tych dwóch sondaży nie ma większego sensu. Wśród respondentów badanych przez Pollster, który przeprowadza sondaż telefoniczny zachęcający do dokonania jednoznacznego wyboru, tylko 0,5 proc. ankietowanych nie wiedziało, na kogo zagłosuje. Natomiast w sondażu mieszanym (ankiety bezpośrednie i telefoniczne) zastosowanym przez CBOS takiej odpowiedzi udzieliło aż 30 proc. respondentów.
Po uwzględnieniu tych różnic – przy czym najbardziej uzasadnionym podejściem jest po prostu założenie, że głosy „nie wiem” są rozłożone mniej więcej proporcjonalnie do poziomów deklarowanego poparcia dla poszczególnych partii – obraz wygląda zupełnie inaczej. Przy takiej prezentacji wyników poparcie dla PiS w Pollsterze wynosi 35 proc., a w CBOS – aż 41 proc. Jak pokazuje wykres trendów, wynik Pollstera jest więc bliższy trendowi podstawowemu. Z kolei wynik CBOS znajduje się na granicy 95-proc. przedziału ufności dla tego trendu, a zatem stanowi wyraźne przeszacowanie popularności PiS.
Czytaj też: Trzy kłopoty obozu władzy, który słabnie
Hołownia i ludowcy trochę wyżej
Według najnowszych szacunków PiS ma obecnie ok. 35 proc. poparcia i prawie na pewno wyprzedza Koalicję Obywatelską, która ma 26 proc. Natomiast Polska 2050 w ostatnich tygodniach nieznacznie wzrosła – do 15 proc. Wśród mniejszych partii bez zmian pozostają Konfederacja (9 proc.) i Lewica (8 proc.), a PSL – które przez ostatnie lata większość czasu przebywało pod progiem wyborczym – ma obecnie ok. 5 proc. poparcia.
Gdy te szacunki są obliczane osobno dla każdego z ośrodków, można zauważyć wyraźne rozbieżności. Podczas gdy większość analizowanych firm (bierzemy pod uwagę te, które przeprowadziły co najmniej pięć sondaży w ciągu ostatnich sześciu miesięcy) podaje wyniki zbliżone do ogólnych trendów dla głównych partii, CBOS zawyża poparcie dla PiS o 6 pkt. proc., a Kantar zaniża je o 4 pkt. Wśród mniejszych partii widoczne jest znaczne zróżnicowanie w przypadku PSL. Gdy IBRiS (7 proc.) i United Surveys (8 proc.) stawiają tę partię zdecydowanie powyżej progu, Research Partner i Zmiany Społeczne (3 proc.) – jednoznacznie poniżej.
Czytaj też: Lewica znów się dzieli
Odrodzenie PSL?
Różnice te oznaczają, że należy ostrożnie podchodzić do kwestii odrodzenia PSL, które może okazać się jedynie pozornym efektem kilku korzystnych sondaży. Co więcej, choć PSL jest naturalnym konkurentem dla PiS w jego wiejskich i małomiasteczkowych twierdzach, aby zmniejszyć udział PiS w mandatach, partia będzie musiała zdobyć znacznie więcej niż wymagane przez ordynację minimum 5 proc. poparcia.
W Sejmie bez udziału PSL PiS obecnie miałby ok. 200 mandatów, KO – 128, Polska 2050 – 67, Konfederacja – 37, a Lewica – 23. Gdyby PSL minimalnie przekroczył próg, zdobyłby mniej więcej siedem mandatów, odbierając PiS co najwyżej dwa. Jeśli więc ludowcy chcą zapobiec stworzeniu przez PiS większościowej koalicji rządzącej z Konfederacją, będą musieli liczyć na to, że prognozy ośrodków, które obecnie przeszacowują jej poparcie, okażą się jednak trafniejsze od pozostałych.
Czytaj też: Powrót Waldemara Pawlaka