Kraj

Zmarłego Tomasza Wołka wspomina Wiesław Władyka

Tomasz Wołek, zdjęcie z 2013 r. Tomasz Wołek, zdjęcie z 2013 r. Jan Bielecki / East News
Był wielkim miłośnikiem i znawcą poezji. Podarował mi na urodziny zeszyt stukartkowy w kratkę (a jakże) ze stu przepisanymi ręcznie wierszami – „najbardziej ukochanymi”. Ten zeszyt zabrał mi jakiś czuły włamywacz. Tomasz znał mnóstwo z tych wierszy na pamięć, w dyskusji umiał wykorzystać jakiś celny werset, podnieść rozmowę na wyższy poziom.

Poznaliśmy się pod koniec lat 60. na ogólnopolskiej konferencji studenckich kół naukowych historyków w Roztoce pod Zakopanem. Tomasz z Gdańska, ja z Warszawy, studenci trzeciego roku, ten sam rocznik. I się zaczęło, tyle lat przyjaźni o różnym stopniu częstotliwości i intensywności. A przez przeszło 19 ostatnich lat cotygodniowe wspólne uczestnictwo w piątkowych audycjach Jacka Żakowskiego w TOK FM (jako tzw. trzódka, razem z Tomaszem Lisem).

Czytaj też: Nie żyje Tomasz Wołek. Miał 74 lata

Tomasz Wołek, wielki znawca poezji

Pożegnalne biogramy Tomasza Wołka podsumowują jego drogę dziennikarza, publicysty, redaktora, komentatora piłkarskiego, działacza opozycji demokratycznej. Tych ról i aktywności było wiele, niezmiernie wiele. Pozwolę sobie na przypomnienie Tomasza w wydaniu może mniej znanym.

Był wielkim miłośnikiem i znawcą poezji. Podarował mi na urodziny zeszyt stukartkowy w kratkę (a jakże) ze stu przepisanymi ręcznie wierszami – „najbardziej ukochanymi”. Ten zeszyt zabrał mi jakiś czuły włamywacz. Tomasz znał mnóstwo z tych wierszy na pamięć, w dyskusji umiał wykorzystać jakiś celny werset, podnieść na wyższy stopień toczącą się rozmowę. W ogóle umiejętność rozmawiania, biesiadowania była jego wielkim walorem i talentem, a już zwłaszcza gdy nie dostawało się to do domeny publicznej. Zresztą w tej akurat domenie imponował zdolnością wyjątkowo sprawnego mówienia, błyskawicznym refleksem, dosadnością sądów. A też niezrównaną erudycją, bogactwem lektur.

Czytaj też: Świat według Wołka

Kolorowy, wierny w przyjaźni, obdarzony silną empatią

Związany politycznie z gdańskim Ruchem Młodej Polski Aleksandra Halla identyfikował się jako konserwatysta, narodowy demokrata, jako – powiedzmy – oświecony „endek”. I przede wszystkim antykomunista, co owocowało kontrowersyjnymi gestami i słowami – pochwały dla Pinocheta czy gen. Franco, a potem, już w III RP, wojna z Kwaśniewskim (afera z Ałganowem). Odrzucał jednak tę część antysemicką endecji, a także jej antydemokratyzm. Dawał temu wyraz i świadectwo w esejach politycznych drukowanych w podziemiu.

Co ważne, w ciągu bez mała 20 lat komentowania w TOK FM przesuwał się od strony prawej do lewej, sam się z siebie naśmiewał, że chyba zaczyna się odchylać w kierunku komunizmu. Był niekwestionowanym liberalnym demokratą, dokuczliwym krytykiem demokracji wzoru PiS. A Kwaśniewskiego przeprosił, czego byłem świadkiem w TOK FM. Jak Jacek Żakowski mówi, Rzeczpospolita powinna być nam wdzięczna, że wyprostowaliśmy Tomasza Wołka.

Był kolorowy, wierny w przyjaźni, obdarzony silną empatią. Chorował, ale się nie żalił, coś tam najwyżej napomknął. Odszedł nagle, za szybko. Żal, wielki żal.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama