Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Marsz Niepodległości. Dwie frakcje, dwa hasła, a między liderami wrze

Robert Bąkiewicz Robert Bąkiewicz Attila Husejnow / Forum
Dwie frakcje, dwa hasła... jeden marsz? Tegoroczna demonstracja narodowców z okazji święta 11 listopada odbywa się w cieniu sporu między jej organizatorami. W tle pobrzmiewają osobiste ambicje prawicowych liderów.

14 października 2022 r. Bartosz Karamuz, koordynator Straży Narodowej, powołanej przez Roberta Bąkiewicza do obrony kościołów przed przeciwnikami zaostrzania prawa aborcyjnego, wysłał maila do podwładnych i sympatyków. Tytuł wiadomości zapowiada główną myśl tegorocznego święta („PILNE! POD TYM HASŁEM PRZEJDZIEMY W MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI 2022”). A w środku – typowy przekaz. Przypomnienie o wartościach patriotycznych, cytat z Romana Dmowskiego, wezwanie do uczestnictwa w marszu i apel o wpłaty na konta stowarzyszeń związanych z pozaparlamentarną prawicą: Straży Narodowej, Marszu Niepodległości, Rot Marszu Niepodległości.

„Silny Naród, Wielka Polska” – takie hasło wybrali narodowcy w tym roku. I plakat, na którym polski żołnierz na koniu, w mundurze z lat 20., szablą uderza czerwonoarmistę z wyszytą na czapce literą „Z”, symbolem napaści Rosji na Ukrainę. Jak pisze Karamuz, Polacy rozumieją, „że po zajęciu Ukrainy i zhołdowaniu Białorusi przyjdzie pewnego dnia kolej na nasz kraj”. Polscy patrioci wysyłają więc „ekipie Władimira Putina jasny przekaz: nie ulękniemy się, nie padniemy na kolana i staniemy w obronie Rzeczypospolitej”.

Kalukin: Oszołomy precz! Jak się podzieliła radykalna niepisowska prawica

„Polska państwem narodowym”

Równolegle na prawicy narodowej krążą zupełnie inne symbole tegorocznej imprezy. 12 października warszawski oddział Młodzieży Wszechpolskiej, organizacji znacznie starszej, dotychczas blisko związanej z instytucjami Bąkiewicza, opublikował na Facebooku zdjęcie wykonane po spotkaniu z Witoldem Tumanowiczem. To polityk związany z Konfederacją, szef sztabu Krzysztofa Bosaka w wyborach prezydenckich w 2020 r., ale też członek zarządu stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Na zdjęciu widać kilkadziesiąt osób, głównie mężczyzn, trzymających w rękach plakaty. Nie ma tam polskiego ułana okładającego Sowieta, jest tłum i hasło „Polska Państwem Narodowym”.

Rozłam widać również w prawicowym internecie. Na grupach bliskich Bąkiewiczowi dominuje antyrosyjska narracja i jest w obiegu plakat kolportowany przez Karamuza. Fora Konfederacji, sympatyków Bosaka, Roberta Winnickiego i Ruchu Narodowego przepełnione są zdjęciami ze sloganem ze spotkania z Tumanowiczem. Ton i główne tematy dyskusji też są różne. Na „bąkiewiczowskiej” prawicy dominuje rytualna krytyka światowej lewicy, ruchów LGBT+, ale też wieści z ukraińskiego frontu. Sporo jest postów poświęconych gospodarce i nieudolności Zjednoczonej Prawicy w walce z inflacją.

Sympatycy prawicy parlamentarnej, przede wszystkim Konfederacji, mocno uderzają natomiast w ukraińskich uchodźców i wsparcie dla Ukrainy w wojnie z Rosją. Mnóstwo tu wezwań do zakazu manifestowania ukraińskich barw na polskim marszu, są głosy krytyczne wobec Bosaka i Winnickiego za noszenie w klapach marynarek proukraińskich wstążek i przypinek. Pod artykułem opisującym antyuchodźczą demonstrację w Czechach użytkownicy głośno się zastanawiają, kiedy podobne wydarzenie zostanie zorganizowane w Polsce. Skąd ten rozdźwięk? I czy zwiastuje trwały podział w polskich środowiskach narodowych?

Czytaj też: Jak PiS rozgrywa narodowców

Bąkiewicz walczy o władzę

Te spory nie są tak naprawdę niczym nowym, do pewnego stopnia funkcjonowały zawsze. Znacznie ważniejszy jest konflikt instytucjonalny w tle przygotowań do marszu. Niektórzy członkowie zarządu stowarzyszenia Marsz Niepodległości, a więc formalnego organizatora imprezy, zarzucają przewodniczącemu Robertowi Bąkiewiczowi zamach na władzę i brak przejrzystości w zarządzaniu finansami. A przypomnijmy, że w ostatnich latach organizacje pożytku publicznego związane z Bąkiewiczem otrzymały granty i dotacje o łącznej wysokości ponad 5 mln zł, więc gra jest warta świeczki.

7 listopada Jerzy Wasiukiewicz, członek zarządu stowarzyszenia, opublikował oświadczenie, w którym opisał przebieg zebrania zarządu z 12 sierpnia 2022 r. Po wyjściu ze spotkania trzech jego członków Bąkiewicz miał zainicjować przygotowanie 50 uchwał in blanco decydujących o przyjęciu do stowarzyszenia 50 nowych osób.

Zdaniem Wasiukiewicza cała sprawa to fortel przed przyszłorocznymi wyborami przewodniczącego stowarzyszenia. Bąkiewicz chciał zapewnić sobie reelekcję, a nowi członkowie razem z deklaracją wstąpienia do Marszu Niepodległości mieli zdeponować dokument o opuszczeniu organizacji. Jak pisze Wasiukiewicz – na wypadek gdyby Bąkiewicza nie poparli. Na uchwałach widnieją podpisy pięciu członków zarządu, w tym Karamuza, redaktora naczelnego Mediów Narodowych Tomasza Kalinowskiego i samego Bąkiewicza. Oraz, co ciekawe, Wasiukiewicza, który „po analizie statutu stowarzyszenia” miał się zorientować, że działania szefa są nielegalne. Dlatego żąda zniszczenia dokumentów.

Wiceprezes Marszu Niepodległości Witold Tumanowicz w rozmowie z „Polityką” potwierdził autentyczność oświadczenia Wasiukiewicza, informując, że był jednym z trzech członków zarządu, którzy opuścili zebranie przed podpisaniem czegokolwiek. Jak dodał, nie ma wprawdzie zakazu podpisywania dokumentów in blanco, ale rozporządzanie nimi wbrew woli podpisanych osób to czyn karalny.

Wydarzenia z sierpnia nie są jedynym punktem zapalnym we władzach Marszu. Tumanowicz wspomniał o sprawozdaniu finansowym za 2021 r. złożonym przez organizację do Narodowego Instytutu Wolności, od którego Marsz otrzymał blisko 200 tys. zł. Jego zdaniem w dokumencie są „znaki zapytania”, choć „nie chce sugerować, że doszło na pewno do nieprawidłowości”. Jak dodał, spór nie może przeszkodzić w przygotowaniach do tegorocznej imprezy i zostanie wyjaśniony później. Rozmowę zakończył stwierdzeniem, że nie wyobraża sobie, żeby po tegorocznych wydarzeniach Robert Bąkiewicz pozostał na stanowisku przewodniczącego.

Bąkiewicz w rozmowie z „Polityką” potwierdził, że w stowarzyszeniu jest konflikt. Ale nie chce komentować sprawy przed marszem.

Czytaj też: Wyznania polskiego narodowca

Meloni pisze do Bąkiewicza

Spór przyćmił wydarzenia towarzyszące samemu marszowi. Czego się spodziewać? Po raz drugi powstanie Forum Niepodległości – przy ul. Szwedzkiej na warszawskiej Pradze 12–13 listopada narodowcy przeprowadzą dyskusje i odczyty m.in. o tym, „jak promować Polskę za granicą”, „czy lewica ma monopol na trzeci sektor?”, o „bezpieczeństwie energetycznym polskich rodzin”, „niemieckiej dominacji w Europie”. Wśród prelegentów zobaczymy Bąkiewicza, prezesa Ordo Iuris Jerzego Kwaśniewskiego, Artura Zawiszę, Mariana Piłkę i Łukasza Warzechę.

11 listopada o godz. 8 ruszy też próbna emisja kanału telewizyjnego Media Narodowe. Na jego rozwój prawica także otrzymała państwowe granty. W newsletterze narodowcy piszą, że „wejście na kablówki to sukces nas wszystkich”. Natomiast odpowiedzialny za rozwój kanału Piotr Barełkowski powiedział portalowi Press.pl, że „na razie będzie to emisja testowa na YouTube oraz u mniejszych operatorów kablowych. Ma ona służyć sprawdzeniu wszystkich spraw technicznych”. Jak tłumaczył, jego deklaracje o debiucie Mediów Narodowych u operatorów kablowych zostały źle zrozumiane przez media.

Jak zwykle przy okazji marszu pojawia się wątek międzynarodowy. Sporo zamieszania wywołał list, który wysłała do Bąkiewicza nowa premier Włoch Giorgia Meloni. To odpowiedź na zaproszenie do udziału w marszu – polityczka podziękowała, wymówiła się obowiązkami w kraju, życzyła udanej manifestacji. Według naszych źródeł zaproszenia dla innych organizacji zagranicznych marsz nie wystosował. Możliwy jest natomiast udział mniejszych formacji z Włoch i Węgier – regularnych gości imprezy polskich narodowców.

Więcej na ten temat

Oferta na pierwszy rok:

4 zł/tydzień

SUBSKRYBUJ
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną