Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sejm zdecydował: Donald Tusk premierem, koniec rządów PiS. „Wszystko razem naprawimy”

Donald Tusk w Sejmie, 11 grudnia 2023 r. Donald Tusk w Sejmie, 11 grudnia 2023 r. Kancelaria Sejmu RP
Sejm wybrał Donalda Tuska na premiera. Tłum skandował: „Donald Tusk!”, w ławach PiS pomruki niezadowolenia. „Dziękuję Polsko, to jest naprawdę wspaniały dzień”, mówił nowy szef Rady Ministrów.

Premiera rządu wybrał parlament zgodnie z drugim krokiem konstytucyjnym (uruchamianym, gdy pierwsze się nie powiedzie – gabinet Morawieckiego nie uzyskał wotum zaufania). Za Donaldem Tuskiem głosowało 248 posłów, przeciw – 201. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Tłum skandował: „Donald Tusk!”, a posłowie PiS próbowali zagłuszać jego krótkie sejmowe wystąpienie.

„Chcę podziękować Polkom i Polakom. Dziękuję Polsko, to wspaniały dzień. Nie dla mnie, a dla tych wszystkich, którzy przez te długie lata głęboko wierzyli, że jeszcze będzie lepiej, że przegonimy mrok, przegonimy zło. To się stało” – mówił Tusk.

Dziękował też m.in. Lechowi Wałęsie. „Dokładnie 44 lata temu, to był grudzień 1979 r., byłem bardzo młodym człowiekiem, przygotowywaliśmy nielegalną manifestację przed stocznią. Bezpieka usiłowała to spotkanie rozpędzić, zablokować. To był jeden z najważniejszych momentów w moim życiu. Byłem studentem, dopiero zaczynałem rozumieć, co to polityka. Zobaczyłem, co to znaczy w Gdańsku, miałem to szczęście jako dzieciak spotkać takich ludzi jak Lech Wałęsa i Bogdan Borusewicz. Wtedy zrozumiałem, że polityka może być pięknym powołaniem”.

Przeprosił rodzinę, że polityka znowu wdarła się w ich życie, ale – jak wyznał – musiał wrócić. Podziękował też posłom, posłankom i działaczom PiS. „Nikt tak bardzo się nie przyłożył, żeby Polacy każdego dnia widzieli z waszych mediów, co zgotowaliście Polkom i Polakom. To wam udało się obudzić ludzi”.

„Słyszałem: do Berlina, für Deutschland! Tę płytę nagrał Jacek Kurski” – mówił Tusk i zwrócił się do Jarosława Kaczyńskiego: „Twój brat mówił, że nie widział takiego łajdaka jak Kurski po tym, co zrobił. Dlatego chciałem to zwycięstwo dedykować obu moim dziadkom”.

Rozległy się brawa. Szymon Hołownia powiedział: „To jest właśnie fenomen polskiej demokracji, że czasem na 15 października trzeba poczekać do 11 grudnia”. Posłowie odśpiewali polski hymn.

Na mównicę wszedł Jarosław Kaczyński, niwecząc nastrój. Powiedział do Tuska: „Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno, pan jest niemieckim agentem”. Zamykając obrady, marszałek Hołownia przeprosił wszystkich za „ten niewłaściwy koniec tego podniosłego dnia”.

Donald Tusk spotkał się po obradach parlamentu z prezydentem Andrzejem Dudą. Już wiadomo, że premier zostanie zaprzysiężony w Pałacu Prezydenckim w środę 13 grudnia o godz. 9.

Donald Tusk i Andrzej Duda, 11 grudnia 2023 r.Jakub Szymczuk/Kancelaria Prezydenta RPDonald Tusk i Andrzej Duda, 11 grudnia 2023 r.

Budka do PiS: Po prostu nie przeszkadzajcie

Sylwetkę Donalda Tuska przedstawił w Sejmie Borys Budka. Przypomniał, że w latach 80. lider KO łączył pracę fizyczną z działalnością polityczną. „Może państwo nie wiecie, ale Donald Tusk jest wielkim wielbicielem muzyki, malarstwa” – mówił Budka, na co prawa strona sali zareagowała śmiechem i pokrzykiwaniami. Marszałek Hołownia interweniował: „Uszanujmy ten moment, uszanujmy siebie nawzajem”.

Budka zwrócił się do posłów PiS: „Mam jedną prośbę. Po prostu nie przeszkadzajcie. Zrozumcie, że przegraliście”. Na koniec zacytował Ernesta Hemingwaya, który pisał, że „człowieka można zniszczyć, ale nie można pokonać”. „Na szczęście nie udało wam się ani zniszczyć, ani pokonać Donalda Tuska”.

Błaszczak o Tusku: To wszystko już było

Stanowisko PiS w sprawie powołania Tuska na premiera przedstawił Mariusz Błaszczak. „To wszystko już było. Donald Tusk stawał już na tej mównicy i obiecywał, że zadba o dobrobyt Polski, i wiemy, jak to się skończyło. Ucieczką do Brukseli po wysoką emeryturę” – twierdził.

Zarzucił Tuskowi podzielenie kraju na Polskę A i B. „Będzie tak samo jak w latach 2007–15. Już teraz z ust pana i polityków słychać pohukiwania, obelgi i groźby w naszą stronę” – mówił.

Zwrócił się też do lidera ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza. „Będzie pan pełnił rolę, jaką już pełnił wcześniej. Donald Tusk obetnie panu budżet MON, utopi pana” – przewidywał. Szymona Hołownię straszył, że „straci partię”, zaś Lewicę – że straci tożsamość i posłów.

„Będziemy merytoryczną opozycją” – zapowiedział. I dodał, co zakrawa na ironię: „Będziemy bronić mediów publicznych. Nie zgodzimy się także na łamanie zasad demokracji i praworządności”.

Sienkiewicz: Tusk jest z pokolenia wolności

W imieniu Koalicji Obywatelskiej przemawiał poseł Bartłomiej Sienkiewicz. Na sali rozległ się gwar, posłowie PiS próbowali go zagłuszyć. „Kamieni kupa” – krzyczeli. Szymon Hołownia interweniował po raz kolejny.

Sienkiewicz mówił o opozycji demokratycznej w latach 80. i dokonaniach Donalda Tuska w tym czasie. „Jest przedstawicielem pokolenia wolności, do którego dołączyły kolejne pokolenia Polaków. Z tym samym żarem co ci, którzy w latach 80. stanęli razem ramię w ramię” – powiedział.

I zakończył: „Niech się dopełni na tej sali historia polskiej wolności. Niech się dopełni w głosowaniu nad kandydaturą Donalda Tuska”.

Kosiniak-Kamysz: Tusk ma największe doświadczenie w szukaniu wspólnoty

„Dlaczego Donald Tusk?” – wyjaśniał wybór kandydata na premiera lider ludowców. „Bo jest liderem największej partii opozycji. Bo ma wśród nas największe doświadczenie w szukaniu wspólnoty” – tłumaczył Kosiniak-Kamysz.

Odniósł się do zarzutu „ucieczki do Brukseli”. „Porzucił wygodne życie, które mógł mieć, gdy przestał być szefem Rady Europy. Wrócił tu walczyć, by demokracja zwyciężyła. To jest dla mnie moment tej kluczowej odwagi” – tłumaczył.

Stwierdził, że troska Mariusza Błaszczaka o jego ugrupowanie nie była szczera. „Była też troska o Szymona Hołownię, że za dwa lata może nie mieć już partii. Za dwa lata może nie będzie już szefem partii, bo będzie prezydentem Rzeczpospolitej” – odpowiedział.

Czarzasty: Rozliczenia będą sprawiedliwe, nie mściwe

Błaszczakowi odpowiedział też lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty. „Panie Błaszczak, pan nie ma wyobraźni, co to znaczy być w polityce podmiotem. Pan zawsze był człowiekiem, który wykonywał rozkazy Kaczyńskiego. W tej koalicji będą cztery podmioty od początku do końca” – mówił.

Uspokoił polityków PiS, że rozliczenia ich rządów będą sprawiedliwe, nie mściwe. „To nie będzie to, co żeście temu człowiekowi robili przez lata i nie daliście rady” – powiedział, wskazując na Tuska.

I skończył: „Idzie wigilia. Jak w końcu ludzie przy stole zaczną się do siebie uśmiechać, a nie obrażać, to będzie nasza zasługa, a nie wasza”.

Braun: Dlaczego mielibyśmy poprzeć Tuska?

Grzegorz Braun z Konfederacji zaczął w swoim stylu: „Szczęść Boże i ratuj się kto może, gdy czcigodna izba zabiera się do leczenia dżumy cholerą”.

Stwierdził, że nikt z nowej koalicji rządzącej się z niej nie cieszy. „Dlaczego mielibyśmy popierać takiego kandydata? Ten zamordyzm covidowy, terroryzm sanitarystyczny wszyscyście popierali” – zarzucał. Krytykował wsparcie dla Ukrainy, zieloną energię, Donalda Tuska zaś nazwał symbolem „eurokołchozu”.

„Zbyt mało się różnicie, PiS-PO, zaprawdę jedno zło. I to bez znaczenia, z jakimi przystawkami idziecie po władzę” – powiedział Braun, zapowiadając, że Konfederacja nie poprze kandydatury Tuska.

Morawiecki bez wotum zaufania

„Na sali, w której zwykle dzieje się polityka, dziać będzie się też historia” – otworzył dzisiejsze obrady marszałek Hołownia. Posiedzenie zaczęło się od exposé (wówczas jeszcze) premiera Morawieckiego. Zaplanowano też dziesięciominutowe oświadczenia w imieniu klubów oraz pięciominutowe oświadczenia w imieniu koła. Posłowie PiS rozciągnęli ten czas maksymalnie, 107 polityków „zadawało pytania” o plany rządu Morawieckiego, zdając sobie sprawę z tego, że nie powstanie.

Sejm ostatecznie i zgodnie z przewidywaniami nie udzielił wotum zaufania gabinetowi Morawieckiego. Przeciw było 266 posłów, za – 190. Nikt nie wstrzymał się od głosu.

Mateusz Morawiecki w SejmiePrawo i Sprawiedliwość/FacebookMateusz Morawiecki w Sejmie

Całe exposé Morawieckiego to była mieszanka samochwalenia i obietnic oraz dojmującej ciszy w sprawie łamania praw człowieka przez ustępującą władzę. Kiedy Morawiecki mówił o wolności decydowania o sobie samym, słowem nie odniósł się do tysięcy Polek walczących o taką wolność na ulicach za rządów jego formacji. Kiedy mówił o inwestycyjnych osiągnięciach, zapomniał choćby o swej głośnej obietnicy miliona samochodów elektrycznych.

„Misję, której się podjąłem, realizuję w ramach odpowiedzialności wobec tych, którzy zagłosowali na PiS, a także tych, którzy wzięli udział w referendum. Każda władza powinna respektować ten głos 11 mln Polaków” – przekonywał Morawiecki powołując się na niewiążące referendum, które Zjednoczona Prawica „dokleiła” – na wzór orbanowskiego systemu – do wyborów parlamentarnych. Miało przede wszystkim zwiększyć jej szanse na zwycięstwo.

Samo exposé podzielił na trzy grupy: wartości, wyzwania, pytania na przyszłość. Nie wprost przyznał też od razu, że szans na większość w Sejmie nie ma („Projekt, który zamierzam przedstawić, musi wygrać i wygra, choć może nie w tej izbie”).

Pierwszą wartością wymienioną przez Morawieckiego jest „człowiek”. „Każdy obywatel z jego godnością i wolnością decydowania o sobie samym” – tłumaczył, ale nie zdobył się na to, żeby po latach przeprosić kobiety protestujące po antyaborcyjnym wyroku Trybunału Przyłębskiej i bite przez funkcjonariuszy pałkami teleskopowymi. Mówił za to: „Każdy człowiek jest częścią większej całości, częścią rodziny, a potem wspólnoty narodowej. I to ta relacja pozwala nam się rozwijać. Od jakości wspólnoty zależy jakość życia każdego człowieka”.

Druga kluczowa wartość według Morawieckiego to samostanowienie. „Chodzi o swobodne decydowanie o swojej przyszłości, o wolność w wyborze form zatrudnienia, o to, by rodzice decydowali o ścieżce dla swoich dzieci; rodzice, nie politycy” – wyjaśniał premier. Znowu wbrew temu, co partia Kaczyńskiego głosiła i robiła przez ostatnie lata.

Ambicje – to trzecia wartość wymieniona przez Morawieckiego, a kolejne to m.in. wiarygodność i odpowiedzialność. Tu dostało się ugrupowaniom, które przejmują władzę w Polsce. „Można nasze rządy krytykować, ale pokazaliśmy, że głos Polaków naprawdę się liczy. Kto lekceważy obietnice wyborcze, lekceważy Polaków” – grzmiał, patrząc na ławy dotychczasowej opozycji.

Morawiecki milczy o najwyższej inflacji w historii

Kolejna część exposé była poświęcona wyzwaniom. Pierwsze – według Morawieckiego – to trwale dołączyć do grona najbardziej rozwiniętych gospodarek. Polskę sprzed czasów PiS określił jako kraj, gdzie pracowało się na dwa etaty i kupowało na zeszyt albo wyjeżdżało na zmywak do Londynu. Mówił o 500 plus i 800 plus, czyli kontrakcie, „pod którym dziś podpisać chcą się wszyscy, nawet PO”.

Chwalił się obniżaniem podatków, programami społecznymi i „finansowaniem służby zdrowia, jakiego Polska nie widziała”. Tu słuchający byli mocno skonsternowani, pamiętając o kolejkach do specjalistów czy rosnącej liczbie Polaków, którzy uciekają z zapchanego systemu publicznej służby zdrowia i wydają – często to samo 500 plus – na prywatne abonamenty zdrowotne.

„Pokazaliśmy, że sami możemy wyznaczać trendy w europejskiej polityce” oraz „troszczymy się o ciężko pracujących przedsiębiorców” – mówił Morawiecki w dalszej części expose, choć słabnąca rola Polski w UE czy klęska wymyślonego i z pompą ogłaszanego przez niego Nowego Ładu świadczą o czymś zgoła innym. Zapowiadał średnie zarobki na poziomie 10 tys. brutto i podnoszenie jakości pracy. Nie wspomniał za to w żadnym momencie o rekordowej inflacji za rządów PiS.

Kolejne wyzwanie wspomniane przez odchodzącego premiera to geopolityka i rola Polski we współczesnym świecie. I tutaj w jednym zdaniu Morawiecki zdołał wymienić obok siebie agresję Rosji, rosnącą potęgę Chin oraz… próbę centralizacji w UE. „Kim chcemy być w tym teatrze, podmiotem czy przedmiotem historii? Gdzie byłaby Polska, gdyby nie dokonała się fundamentalna zmiana w polskich finansach, gdyby zabrakło pieniędzy w budżecie na silną armię czy tarcze antycovidowe?” – pytał premier.

Morawiecki podał mnóstwo wskaźników gospodarczych, zaś przy kluczowych inwestycjach wspominał m.in. Centralny Port Komunikacyjny i Polski Atom. Nazwał to przełomem i odejściem od mikromanii, choć potem dość symbolicznie sam opisał zaawansowanie tego przełomu. Stwierdził: „W promieniu tysiąca kilometrów nie ma tak dużego lotniska, jakie... projektujemy w ramach CPK” (!).

Przyznał, że choć „wiele jego rząd zrobił dla rodzin”, to nie osiągnął sukcesu demograficznego, jakiego oczekiwano. „Wiemy, że rodzina jest dziś przedmiotem ataku. Demografia to także problemy z płodnością. Każdy powinien otrzymać wsparcie, dlatego w dekalogu polskich spraw wpisaliśmy bon rodzicielski, który zapewnia finansowanie leczenia różnych metod niepłodności” – mówił. I tu podobnie: jakby nie pamiętał, że to jego obóz cofnął finansowanie in vitro.

Na końcu Morawiecki mówił o rewolucji cyfrowej i wyzwaniach związanych ze sztuczną inteligencją. „Czy znajdziemy miejsce w światowej gospodarce jako twórcy, a nie tylko odbiorcy usług cyfrowych? Toczy się gra o nasze portfele”, stwierdził. Perorował o internecie, który musi być wolny (także od poprawności politycznej), a nawet o laboratoriach dochodu podstawowego. Mówił o budowie wysokiej jakości usług publicznych, godnym życiu seniorów (tu dostało się poprzednikom za wiek emerytalny), o sferze kultury i przemysłach kreatywnych.

Opowiadał wreszcie fantastyczne opowieści o pakcie demokratycznym i poszanowaniu opozycji, którą władza PiS przez osiem lat sprowadzała do parteru niemal na każdym posiedzeniu Sejmu. Na koniec wezwał: „Musimy zakończyć wojnę polsko-polską. Wzywam do tego wszystkich, także siebie. Skończmy z tą wojną, szykujmy dialog”. Posłowie Zjednoczonej Prawicy bili brawa i skandowali: „Mateusz!”.

Kaczyński o polityce przed 2015: bezrobocie, głodne dzieci, patologie społeczne

Po przerwie głos zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński. „Wystąpienie pana premiera było obszerne, a ja mam tylko 10 minut i w związku z tym będę musiał mówić w ogromnym skrócie” – zaczął. Exposé Morawieckiego określił jako „apel do całej klasy politycznej, by próbowała znaleźć drogę do bezpiecznej i dobrze rozwijającej się Polski w nowych okolicznościach, realiach dzisiejszego świata”.

Mówił o dwóch rodzajach uprawiania polityki. „Pierwszy z nich, najprostszy, sprowadza się do podejmowania współpracy, ulegania niektórym grupom wewnętrznym i zewnętrznym. Podejmowaniu relacji jednostronnych, czasem dwustronnych. To łatwy sposób polityki” – mówił. Jego zdaniem ta polityka była prowadzona w Polsce od 1989 do 2015 r. i właśnie ma „powrócić”. Skutki? Bezrobocie, głodne dzieci, niskie zarobki, emigracja, ogromny wzrost patologii społecznej.

„Jest drugi sposób, trudniejszy. Odwołujący się do wartości, których centrum jest wspólnota narodowa, która w pełni uznaje wolność jednostki, wolność wyboru we wszystkich dziedzinach, ale też wolność wyboru władzy” – tłumaczył. I dalej: „Wspólnota ma swoje interesy, wspólnota musi dbać o różne aspekty swojego funkcjonowania, ale wspólnota wtedy, kiedy polityka jest prowadzona w ten sposób, jest również terenem różnych starć”. Ta polityka, zdaniem Kaczyńskiego, została podjęta po 2015 r.

„Dziś ta polityka pierwszego rodzaju ma powrócić” – stwierdził. Jak dodał, Polska najbardziej potrzebuje inwestycji w wojsko. „A słychać głosy weryfikacji programu zbrojenia się. Głosy, że po co tyle broni. Zapowiedzi, że coś będzie weryfikowane, to są zapowiedzi godzące w polskie bezpieczeństwo, w elementarny polski interes” – perorował Kaczyński.

I sumował: „Klub PiS poprze inwestyturę pana premiera i jeśli to nie zakończy się sukcesem, to będzie tę koncepcję forsował dalej, aż do zwycięstwa”. Z ław PiS rozległy się brawa i okrzyki: „Jarosław!”.

Barbara Nowacka: Jak panu nie wstyd tak kłamać?

Barbara Nowacka w imieniu klubu KO zwróciła się do Morawieckiego: „Jak panu nie wstyd mówić te wszystkie kłamstwa? Jak może pan mówić o pakcie demokratycznym?”. Jej zdaniem rząd PiS zostanie zapamiętany przez gigantyczną inflację. „Mówiliście: silna Polska w silnej Europie. To spójrzmy na tę Europę, do której wprowadzacie chaos razem z Orbánem i Meloni [Georgia Meloni, premier Włoch – red.]”.

„Mówicie teraz tyle o demokracji, wolności słowa. Kto, jak nie pan, panie prezesie Kaczyński, mówił o gorszym sorcie?” – przypomniała Nowacka. Oraz: „Wasza telewizja publiczna doprowadziła do dramatów. Siedzi tu poseł Adamowicz. Spojrzeliście kiedyś mu w oczy? Przeprosiliście kiedyś posłankę Filiks?”. A także: „Nie mogliśmy odwiedzać naszych bliskich w szpitalach, ale pan Czarnek mógł. Nie mogliśmy uprawiać sportów, ale pani Emilewicz mogła. Pan, panie Kaczyński, kiedy nikt nie mógł pójść na cmentarz odwiedzić bliskich, to pan mógł”.

I przypomniała Morawieckiemu, że demokracja jest wtedy, kiedy szanuje się drugiego człowieka. „My chcemy polskiej zgody, chcemy na rzeczach ważnych budować przyszłość. Rozmawiajmy o rzeczach ważnych” – podsumowała.

Czytaj też: Całe wystąpienie Barbary Nowackiej

Morawiecki jak japoński żołnierz

Było jasne, że Sejm, w którym partie dotąd opozycyjne – KO, Trzecia Droga i Lewica – mają 248 głosów, a PiS zaledwie 191 (na 460), wotum zaufania rządowi Morawieckiego nie udzieli. Mimo to on sam przez kilka tygodni mamił opinię publiczną, że „nie wszystko przesądzone”. Głównie plotkami o rzekomej chęci współpracy ze strony niektórych ludowców oraz wizjami działającej ponad podziałami „Koalicji Polskich Spraw”, do której nie było chętnych.

Z początku wydawało się, że cel PiS jest jasny. Partia Jarosława Kaczyńskiego chciała opóźnić powołanie rządu Tuska, w międzyczasie trochę posprzątać i pozacierać ślady, a trochę jeszcze napsuć, żeby nowej władzy trudniej było uporać się z ustrojową demolką z ostatnich ośmiu lat. Andrzej Duda powierzył więc misję tworzenia rządu Morawieckiemu, co dawało PiS dodatkowy miesiąc u władzy.

„Tyle że w międzyczasie Morawiecki najwyraźniej głęboko wczuł się w rolę i zaczął się zachowywać tak, jakby autentycznie zamierzał przekonać posłów innych partii do głosowania na swój rząd” – pisał na łamach „Polityki” Tomasz Sawczuk pod koniec listopada. I dodał: „O ile więc gra PiS wydawała się wcześniej brudna, ale możliwa do zrozumienia, o tyle teraz zdaje się coraz bardziej absurdalna. Morawiecki przypomina trochę słynnego japońskiego żołnierza, który dwie dekady później nie wiedział, że skończyła się II wojna światowa. Różnica jest taka, że tamten ukrywał się w dżungli, a Morawiecki zaraz wyskoczy wam z lodówki i zaproponuje koalicję z PiS”.

Czytaj też: Sejm za powołaniem komisji ds. wyborów kopertowych

Pełny skład rządu Tuska

Donald Tusk ma wygłosić swoje exposé we wtorek rano. Pierwsze spotkanie ministrów in spe miało miejsce w ostatni piątek. „To było robocze spotkanie z kandydatami do przyszłego gabinetu. Proces odchodzenia dawnej ekipy jest procesem bolesnym i kosztownym dla Polski. Ale trwa także proces nowego rządu” – powiedział Tusk na konferencji prasowej.

Wyraził nadzieję, że jego rząd zostanie zaprzysiężony przez prezydenta już w środę. Zapowiedział, że kilka godzin później w Brukseli zapadną ważne decyzje z punktu widzenia polskich interesów. „Zależy mi, byśmy szybko przystąpili do ich załatwiania” – podkreślił.

Donald Tusk będzie miał dwóch wicepremierów: lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, który będzie także ministrem obrony, oraz Krzysztofa Gawkowskiego z Nowej Lewicy, jednocześnie ministra cyfryzacji.

W nowym rządzie najwięcej tek przypadnie największemu klubowi zwycięskiej koalicji, czyli Koalicji Obywatelskiej. Będą to ministerstwa: sprawiedliwości, MSWiA, finansów, spraw zagranicznych i aktywów państwowych. Szefem kancelarii premiera zostanie Jan Grabiec. Dwa resorty – edukacji i ds. UE – obejmą szefowie Inicjatywy Polskiej i Nowoczesnej, czyli partii wchodzących w skład KO.

Partiom idącym do wyborów w ramach Trzeciej Drogi, czyli Polsce 2050 i PSL, przypadną resorty: infrastruktury, rozwoju i technologii oraz rolnictwa (wszystkie trzy dla ludowców) oraz klimatu i środowiska oraz funduszy i polityki regionalnej (partia Szymona Hołowni).

Lewica (prócz cyfryzacji Gawkowskiego) obsadzi ministerstwa rodziny i polityki społecznej oraz nauki i szkolnictwa wyższego.

Donald Tusk powoła także pięcioro tzw. ministrów bez teki. Oprócz szefa kancelarii Jana Grabca ministrami-członkiniami Rady Ministrów zostaną: Katarzyna Kotula z Nowej Lewicy (na stanowisku ministry ds. równości), Agnieszka Buczyńska z Polski 2050 (jako ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego), Marzena Okła-Drewnowicz z KO (ministra ds. polityki senioralnej) i Adam Szłapka z KO/Nowoczesnej (jako minister ds. Unii Europejskiej).

Czytaj też: Najdroższy rząd III RP. Ile polski podatnik zapłaci za teatr Morawieckiego

Tusk: W tym rządzie nie będzie żadnych dwuznaczności

W piątek, po spotkaniu z przyszłymi ministrami, Tusk zdradził założenia, którymi będzie się kierował jego nowy rząd. „Kiedy dziś rozmawiałem z kandydatami na ministrów, to zakładałem, że ta praca między nimi będzie pracą elastyczną, będą powstawały zespoły do rozwiązywania problemów” – powiedział. I zapowiedział: „Powstaje Ministerstwo Przemysłu w Katowicach. To było moje zobowiązanie. Poszukamy też rozwiązań, które usatysfakcjonują polskich transportowców”. Jak dodał, mógłby „godzinami mówić, co będziemy robili przez pierwsze godziny”.

W planach jest także przegląd kadr i audyt wydatkowania środków publicznych. Gabinet Tuska ma się też przyjrzeć sprzedaży Lotosu. „Nie wykluczam komisji śledczej” – dodał Tusk. I zapowiedział międzyministerialne zespoły badające, we współpracy z prokuraturą, decyzje podejmowane przez PiS.

„W tym rządzie nie będzie żadnych dwuznaczności, wpływu z zewnątrz. To wykluczone” – zapewnił Tusk. Podkreślił, że przygotowano już plan w odniesieniu do kilku instytucji życia publicznego, w tym dotyczących praworządności. „Adam Bodnar pełni tam kluczową rolę. Na razie ten plan wymaga dyskrecji” – powiedział Tusk.

Zapowiedział też „sprzątanie po Czarnku”. Ministerstwo edukacji i nauki zostanie rozdzielone. Na czele resortów staną Barbara Nowacka i Dariusz Wieczorek. „Pani Barbara Nowacka będzie miała pełne ręce roboty, by przywrócić stan normalności i elementarnej przyzwoitości” – dodał.

Czytaj też: Zrobili rząd, niech idą stąd! Ale co dalej?

Ministrowie w rządzie Tuska: nazwiska i resorty

Skład rządu KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy:

  • Premier: Donald Tusk (KO)
  • Wicepremier i minister obrony narodowej: Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL)
  • Wicepremier i minister cyfryzacji: Krzysztof Gawkowski (Nowa Lewica)
  • Minister finansów: Andrzej Domański (KO)
  • Minister aktywów państwowych: Borys Budka (KO)
  • Minister infrastruktury: Dariusz Klimczak (PSL)
  • Minister rozwoju i technologii: Krzysztof Hetman (PSL)
  • Minister rolnictwa i rozwoju wsi: Czesław Siekierski (PSL)
  • Ministra klimatu i środowiska: Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050)
  • Ministra funduszy i polityki regionalnej: Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (Polska 2050)
  • Ministra rodziny i polityki społecznej: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Nowa Lewica)
  • Ministra edukacji: Barbara Nowacka (KO, Inicjatywa Polska)
  • Minister nauki i szkolnictwa wyższego: Dariusz Wieczorek (Nowa Lewica)
  • Minister sprawiedliwości: Adam Bodnar (KO)
  • Minister spraw wewnętrznych i administracji: Marcin Kierwiński (KO)
  • Minister kultury i dziedzictwa narodowego: Bartłomiej Sienkiewicz (KO)
  • Minister spraw zagranicznych: Radosław Sikorski (KO)
  • Ministra zdrowia: Izabela Leszczyna (KO)
  • Ministerstwo sportu i turystyki: Sławomir Nitras (KO)
  • Minister koordynator ds. służb specjalnych: Tomasz Siemoniak (KO)

Ministrowie w Kancelarii Premiera:

  • Szef Kancelarii Premiera: Jan Grabiec (KO)
  • Minister ds. Unii Europejskiej: Adam Szłapka (KO, Nowoczesna)
  • Ministra ds. polityki senioralnej: Marzena Okła-Drewnowicz (KO)
  • Ministra ds. równości: Katarzyna Kotula (Nowa Lewica)
  • Ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego: Agnieszka Buczyńska (Polska 2050)
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną