Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Odrażający atak Grzegorza Brauna. Chanukowe świeczki ratują godność

Grzegorz Braun (w głębi) po dokonaniu ataku na chanukowe świece w Sejmie Grzegorz Braun (w głębi) po dokonaniu ataku na chanukowe świece w Sejmie Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Polski Sejm zareagował stanowczo i można mieć nadzieję, że światowe media, które z pewnością poinformują o tym skandalicznym wydarzeniu, odnotują również ten fakt.

To doprawdy smutne, że 12 grudnia 2023 r., gdy w Sejmie swoje exposé wygłosił powracający premier Donald Tusk, dzień, który symbolicznie kończy epokę dewastujących polską demokrację rządów PiS i Jarosława Kaczyńskiego, będzie wspominany również jako ten, w którym wydarzył się w budynku sejmowym oburzający akt przemocy o charakterze antysemickim. Zapewne każdy już widział wstrząsające nagranie, na którym poseł Konfederacji Grzegorz Braun gaśnicą proszkową atakuje zapaloną na tarasie sejmowej eskalady żydowską chanukiję (ośmioramienny świecznik na święto Chanuki), a następnie pryska w twarz próbującej go powstrzymać Magdaleny Gudzińskiej-Adamczyk, lekarki uczestniczącej w uroczystości zapalenia lampek chanukowych.

Chanuka i Boże Narodzenie obok siebie

Takie uroczystości, zgodnie z liturgią święta, odbywają się przez osiem kolejnych wieczorów. W Polsce, wzorem innych krajów Zachodu, od kilkunastu lat Chanuka obchodzona jest w przestrzeniach publicznych, łącznie z Pałacem Prezydenckim i Sejmem. Wynika to z faktu, że przepełnione nastrojem radości i nadziei żydowskie święto zimowe ma nieco zbliżony charakter do chrześcijańskiej gwiazdki – chanukije i choinki często dziś stoją koło siebie, co dla wielu ludzi jest miłym symbolem judeochrześcijańskiej wspólnoty, istniejącej pomimo podziałów i konfliktów.

Nie podoba się to wprawdzie wielu wyznawcom judaizmu lub chrześcijaństwa, lecz zdecydowana większość wierzących widzi w chanukowo-bożonarodzeniowym pojednaniu obu religii dużą wartość moralną, religijną i emocjonalną. A już szczególnie w tym roku, gdy z powodu wojny wywołanej przez Hamas przez świat przetacza się bezprzykładna w swych rozmiarach fala antysemityzmu. Nawet niewierzący, którzy woleliby, aby instytucje publiczne były wolne od symboliki religijnej (sam do nich należę), nie mogą zaprzeczyć, że uczestnictwo chrześcijan w zapalaniu chanukowych świeczek, podobnie jak śpiewanie kolęd przez Żydów, to zachowania wynikające z przyjaznych i serdecznych uczuć.

Odrażający i groteskowy atak Brauna

Ciepły i serdeczny nastrój towarzyszy również zapalaniu świec w świeczniku chanukowym w naszym Sejmie. Tym bardziej obrażający był czyn Brauna, który nie tylko zaatakował religię i jej wyznawców, lecz ponadto brutalnie zaprzeczył naczelnemu przesłaniu Chanuki, jakim jest wiara w pokój i zwycięstwo dobra nad złem. Dziś akurat zwyciężyło zło. Niestety, nieprzypadkowo.

Po dokonaniu swego odrażającego i groteskowego ataku na chanukiję Braun, cały obsypany proszkiem gaśniczym, wszedł na mównicę, by wygłosić absurdalne antysemickie oświadczenie rodem z czarnosecinnych i nazistowskich piśmideł. Warto je przytoczyć, bo takich słów nigdy jeszcze w polskim Sejmie nie słyszano: „Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudystycznego kultu na terenie Sejmu RP. Jak rozumiem, przez zebranych przemawia ignorancja. Nie jesteście państwo świadomi treści tego aktu, przesłania zwanego niewinnie świętami Chanuka. (...) Przypisano mi tutaj pobudki rasistowskie, tymczasem ja właśnie przywracam tutaj stan normalności i równowagi, kładąc kres aktom satanistycznego, talmudystycznego triumfalizmu, ponieważ takie jest przesłanie tych świąt”.

Słowa te pozwolił mu wypowiedzieć prowadzący w tym czasie obrady Krzysztof Bosak, któremu zabrakło refleksu, aby nie dopuścić do skandalicznego wystąpienia. Zapewne przypłaci to utratą stanowiska wicemarszałka Sejmu. Zażądała tego Lewica, lecz również PiS. Mało aktywnemu w uspokajaniu Brauna Bosakowi odebrał prowadzenie obrad marszałek Szymon Hołownia, który po krótkich utarczkach wykluczył Brauna z udziału w dalszych obradach. Zapowiedział, że sprawą zajmie się Prezydium Sejmu, i tak też się stało. Grzegorz Braun został ukarany najwyższą karą, jaka mogła być na niego nałożona na postawie regulaminu, to znaczy utratą połowy uposażenia na trzy miesiące oraz diet na sześć miesięcy. Karę nałożono na Brauna niejednomyślnie – od głosu wstrzymał się wicemarszałek Krzysztof Bosak.

Skutki ataku Brauna i podzielony Sejm

Na konferencji prasowej członków Prezydium Sejmu marszałek Szymon Hołownia wyjaśnił, że „od 17 lat na terenie Sejmu praktykowana była na zaproszenie Sejmu uroczystość zapalenia świecy chanukowej w związku z tym ważnym dla wyznawców judaizmu świętem”. Dodał, że „Prezydium Sejmu upoważniło Kancelarię Sejmu do złożenia zawiadomienia do prokuratury o prawdopodobnym popełnieniu przestępstwa z art. 195 [mówiącym o] przeszkadzaniu publicznemu wykonywaniu aktu religijnego”. Być może sprawą objęte zostanie również naruszenie nietykalności cielesnej dr Gudzińskiej-Adamczyk.

Ponadto posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska wystąpiła o zmianę porządku obrad i dodanie do niego projektu uchwały dotyczącej potępienia zachowania posła Grzegorza Brauna jako motywowanego nienawiścią i antysemityzmem.

Gdy piszę te słowa, w sprawie Brauna nadal wiele się w Sejmie dzieje. Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich napisał list, który odczytał marszałek. Po godz. 21 zabrał głos premier Donald Tusk. Nazwał zachowanie Brauna bandyckim wyczynem, ewidentnym, manifestacyjnym złem oraz szokiem. Podkreślił, że w tej ocenie cały Sejm jest zjednoczony. Nieco wcześniej Jarosław Kaczyński krytykował Szymona Hołownię za nieudolną reakcję, zapowiadając wniosek o odwołanie go z funkcji. Jak widać, każdy z liderów reaguje tak, jak podpowiada mu to jego natura i charakter.

To nie pierwszy taki incydent

Sejm zareagował stanowczo i można mieć nadzieję, że światowe media, które z pewnością poinformują o skandalicznym wydarzeniu, odnotują również ten fakt. Mogą np. przytoczyć następujące słowa marszałka Hołowni: „nie będzie żadnej tolerancji dla rasizmu, ksenofobii, antysemityzmu i jakichkolwiek innych dewiacji, dopóki ja jestem marszałkiem Sejmu”.

Grzegorz Braun nie ma już powrotu do polityki. W taki czy inny sposób będzie izolowany. Ten człowiek od lat pojawia się w różnych miejscach, gdzie mówi się o sprawach polsko-żydowskich, starając się przerywać spotkania i wywoływać skandal. Niegdyś taką próbę podjął na moim wykładzie z cyklu „Salon Profesora Dudka” we Wrocławiu. Nie uciekał się jednakże wówczas do przemocy.

Inaczej było w maju tego roku, gdy zniszczył mikrofon i zdemolował mównicę podczas wykładu prof. Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. Jego agresywne i ewidentnie zaburzone zachowanie pozostało bezkarne, wobec czego kolejna napaść była tylko kwestią czasu. Dziś posunął się tak daleko, że nie ochroni go nawet immunitet poselski.

Skala przyzwolenia na antysemityzm

Dzisiejszy incydent był więc do przewidzenia. Jak to się stało, że nikt mu nie zapobiegł? Składa się na to kilka czynników – smutnych i dających do myślenia. Przede wszystkim każdy, kto przyglądał się aktywności Brauna w ostatnich latach, zadawał sobie pytanie, czy jego agresywne zachowania nie są objawem choroby umysłowej. Akty przemocy i brutalne awantury, wywoływane przez Brauna także w życiu prywatnym, nasilają się z biegiem lat, począwszy od publicznego oskarżenia w 2007 r. prof. Jana Miodka o to, że był agentem Służby Bezpieczeństwa.

Że nikt nie potrafił zauważyć ewidentnie zaburzonych zachowań i na nie zareagować – to jedno. O wiele smutniejsze i bardziej deprymujące jest coś innego. Otóż fakt, że Grzegorz Braun jest patologicznym antysemitą, owładniętym istną obsesją na punkcie Żydów, jest powszechnie wiadomy. I co? I nie przeszkadzało mu to przyłączyć się do Konfederacji i dostać się do Sejmu. Czyżby Krzysztof Bosak albo Sławomir Mentzen, który obecnie „potępia czyn Grzegorza Brauna”, choć przez chwilę miał wątpliwości, że współpracuje z klinicznym żydożercą? Oczywiście, doskonale wiedział, kim jest Braun i, jak widać, wcale mu to nie przeszkadzało.

Wyrzuci go teraz z partii, lecz tego faktu nie zmieni. Niestety, antysemityzm Brauna (a także samego Sławomira Mentzena, mówiącego: „Nie chcemy Żydów, gejów, aborcji, podatków i UE”) nie przeszkadzał też, a właściwie przede wszystkim wyborcom Konfederacji. Wyborcom oraz tym znacznie liczniejszym, którzy w sondażach zapowiadali głosowanie na to ugrupowanie. Pokazuje to, jak wielka jest w naszym kraju skala przyzwolenia na antysemityzm. A kto na antysemityzm pozwala i antysemitów popiera, sam się antysemitą staje.

Jak zauważył Donald Tusk, o skandalu w polskim Sejmie pisać będą media również za granicą. Mówił o tym, jak ważne jest, że zobaczą polską klasę polityczną zjednoczoną w potępieniu czynu Grzegorza Brauna. A ja mam nadzieję, że opinia publiczna na Zachodzie zechce dostrzec i docenić to, że w polskim Sejmie zapala się chanukowe świeczki. Nawet jeśli ze względu na świeckość państwa nie powinno być w Sejmie ani symboli, ani uroczystości religijnych, to dziś właśnie ten chanukowy świecznik na pięknych schodach naszego Sejmu obronił naszą godność.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną