Zapiski kampanijne, część 4. Nawrockiego myśli niebanalne. Czy miłość do Trumpa wyjdzie PiS bokiem?
W zwyczajnym tygodniu fajnie byłoby napisać o tym, że Karol Nawrocki wreszcie wyraził zdecydowany pogląd w jakiejś sprawie i przemówił od serca i z głowy, a do tego z pasją, której w wielu jego wcześniejszych wypowiedziach trochę brakowało. Drugim obok Ukraińców – nie dość wdzięcznych Polakom za wszelką pomoc, a pchających się do NATO i Unii – tematem, który skłonił kandydata PiS na prezydenta do pogłębionej analizy, okazała się dość niespodziewanie odzież do biegania.
Wielcy politycy tak mają, że potrafią zaskoczyć niebanalną myślą.
Czytaj też: Kto jest kim w sztabie Nawrockiego i Trzaskowskiego. Wiola trzyma dystans, „Szofer” rozkwita
Mentzen gra poniżej radaru
„Nie wiem, czy państwo zwróciliście uwagę na to, że szef Pentagonu biegał w szarym dresie, bo nie musi nikogo udawać i nie musi wnosić na ulice Warszawy i wkładać na swoje ciało termicznej odzieży do biegania, bo reprezentuje siebie, swoje wartości i ma czas, żeby pobiegać, a później spotkać się z głową państwa polskiego, a także z ministrem obrony narodowej. To ścieżka dla nas wszystkich, aby Polska mówiła swoim głosem. Aby kandydaci na prezydenta byli ludźmi z krwi i kości, nie przebierali się za tych, którymi nie są, i nie wciskali na siebie termicznej odzieży, jeżeli nie są biegaczami” – mówił Nawrocki.
Był to jednocześnie ważki komentarz do wizyty sekretarza obrony Pete’a Hegsetha w Polsce, celny cios w producentów odzieży termicznej (pamiętamy przecież, że polski potentat w tej branży był marką bluz uczestników Campusu Rafała Trzaskowskiego), cenne wsparcie dla wytwórców szarych dresów, a do tego ponadczasowa refleksja nad naturą ludzką.