PiS doszedł do władzy uwodząc Polaków obrazem żwawego stróża, co to nie tylko domowych złoczyńców pogoni, ale jeszcze i obcym spuści manto albo przynajmniej ponawtyka. Ileż się dostało starszemu panu, ministrowi Władysławowi Bartoszewskiemu, który – jako człowiek znający świat – mówił, że Polska jest jak panna, która gdy niezbyt posażna, to przynajmniej powinna być miła. Słabość, zdrada, biała flaga – grzmiał PiS, zalecając obronę godności i honoru (choć specjalnie nikt nie nastawał) oraz twardość i stanowczość.
Wraz z PiS odeszła tamta retoryka. Ale przy pierwszych próbach zagranicznych Tuska – PiS wyraża niesmak i oburzenie. Jak może nagle czegoś od Waszyngtonu żądać za tarczę? Tam cicho siedzieć trzeba, bo Ameryka potężna jest i na takich kmiotków to jeszcze ręką machnie. Brać, co dają, nic nie mówić, nie politykować. Czesi wzorem są, oni zawsze dobrze na swoim wychodzili. Teraz sprawa Ukrainy. Dlaczego Tusk tam jeszcze nie pojechał? W drodze do Moskwy mógł zatrzymać się w Kijowie! Zaproszenia nie było? A cóż to, hrabia jakiś? PO wyjaśnia, że dostojnikom ukraińskim jakoś się ani do NATO nie spieszy, ani do Warszawy nie pali i że ani ich premier, ani prezydent w Warszawie po drodze do Brukseli nie lądowali. Na nic opozycji te wyjaśnienia: A cóż to, nie może się Tusk nagiąć? Ach, łagodnie z nimi, oni jeszcze sami nie wiedzą, czego chcą (dobrze, że PiS Kwaśniewskiego za wzór nie stawia, że 36 razy do Kuczmy jeździł).
Kolejna sprawa: Polska, nieco się ociągając, poszła jednak śladem unijnej większości i uznała Kosowo. Unia ma plan, żeby stanowczym językiem mówić i z Prisztiną, i z Belgradem, stawiając wymagania i kusząc europejską perspektywą. Źle, nieostrożnie! – krzyczy PiS, lepiej siedzieć cicho i stanowiska na razie nie zajmować. Panowie z PiS, chyba staliście się stronnictwem białej flagi?