Kraj

Legenda i recenzenci

Niechże się wreszcie książka o Wałęsie ukaże, byśmy mogli o niej szybciej zapomnieć.

Książki jeszcze nie ma, ale awantura w jej sprawie jest. Związani z IPN doktorzy nauk historycznych Cenckiewicz i Gontarczyk swój lustracyjny dorobek zamierzają wzbogacić dziełem, w którym – jak wszystko na to wskazuje, a już przede wszystkim znający książkę prezes Kurtyka – na listę agentów SB ostatecznie zostanie wpisany niejaki Bolek, czyli Lech Wałęsa. To właśnie z IPN poszedł przeciek, jaka rzecz się rychtuje i kto to robi, co natychmiast pobudziło do gwałtownych protestów samego Wałęsę, jak też wszystkich, którzy – delikatnie mówiąc – nie cenią ani naukowych metod, ani efektów pracy obu doktorów historii. Dodajmy, nie bez mocnych podstaw. Obaj historycy należą do środowiska najbardziej wrogiego Wałęsie, bliskiego Macierewiczowi, komisji weryfikacyjnej WSI, wreszcie PiS.

I się zaczęło. Pojawił się natychmiast list w obronie dobrego imienia Wałęsy, na który inni odpowiedzieli w imię obrony wolności badań naukowych i wolności słowa. Jakoś tak się ułożyły listy nazwisk pod obydwoma listami, że – mówiąc skrótem – znowu salon III RP staje przeciwko salonowi IV RP i odwrotnie. Z jednej strony legendy Solidarności, bici i zamykani w więzieniach PRL, z drugiej – recenzenci, przekonani, że lepiej pokonaliby komunizm, gdyby metryki i sytuacja im pozwoliły. Czego nikt już nie sprawdzi. Starą walkę z Wałęsą, toczoną z nim od czasu, kiedy odeszli od niego Kaczyńscy, próbuje się dzisiaj sprzedawać jako bój o obiektywną prawdę historyczną. To kolejny odcinek bajki dla ciemnego ludu. Jest to spór ideologiczny i bardzo polityczny, w którym nie chodzi tylko o błędy i winy z epoki PRL, ale o moralną legitymację do rządzenia Polską po 1989 r. i po 2007 r. Stąd zresztą ostatnie nasilenie głosów publicystów IV RP, by do lustracji zabrać się z nową energią, że Platforma nic tu nie robi. To kolejne przekłamanie i pokaz hipokryzji, gdyż proces lustracyjny trwa w najlepsze, ponad 100 tys. ludzi złożyło oświadczenia, wkrótce ruszą procesy lustracyjne, a każdy dziennikarz i historyk może badać, co chce i publikować też.

Może więc warto powiedzieć na koniec kilka zdań prostych. Wzywanie do lustracji jest kolejną mistyfikacją, a na pewno początkiem nowej awantury, w nadziei, że nowa władza, Platforma, się na to nabierze. Próby ubabrania Wałęsy w stylu znanym i praktykowanym od lat przez jego nienawistników na nic się nie zdadzą, bo inaczej zawaliłaby się jedna z największych polskich legend, która Polakom jest potrzebna. Wolność badań i wypowiedzi, oczywiście tak, ale na własny rachunek, a nie w imieniu i pod parasolem instytucji państwa, które przecież głosem sądu na podstawie papierów z tego samego IPN Wałęsę już raz oczyściło. A książka? Niechże się wreszcie ukaże i szybko będziemy mogli o niej zapomnieć.

  
 

Polityka 22.2008 (2656) z dnia 31.05.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną