Wygląda na to, że tajemnicze „różnice kreatywne”, o których wspominali producenci „Bonda 25” i Daniel Craig w informacji o zerwaniu współpracy z Dannym Boylem, już dzień później przestały być tak niejasne. „The Telegraph”, powołując się na krążące w środowisku plotki i swojego informatora, donosi, że poszło o scenariusz (pisany przez Boyle’a i Johna Hodge’a), który w opinii studia mógł być aż nazbyt współczesny w wątku poświęconym rosyjskim czarnym charakterom. Producentom nie podobał się nacisk na „zimną wojnę”.
Tomasz Kot w roli rosyjskiego szwarccharakteru
W polskim wątku roszad przy nowym „Bondzie” pojawia się nazwisko Tomasza Kota, gwiazdy „Zimnej wojny”, filmu uhonorowanego w Cannes. Kot był ponoć faworytem Boyle’a do roli rosyjskiego czarnego charakteru. Opór miał zaś stawiać Daniel Craig. Jak podkreśla źródło „The Telegraph”, odtwórca roli Jamesa Bonda za każdym razem mocno angażował się w decyzje castingowe, m.in. akceptując wybory kolejnych „dziewczyn Bonda”. Nie bez znaczenia jest i to, że w opublikowanym na Twitterze komunikacje o odejściu Boyle’a pojawiły się nazwiska dwojga producentów (Michaela G. Wilsona i Barbary Broccoli) oraz Craiga właśnie. Sugeruje to, że decyzję o rozstaniu z reżyserem podjęła cała trójka.
Danny Boyle zbyt swobodnie potraktował „Bonda”
Możliwe, że upór Boyle’a w kwestii Kota był kroplą, która przelała czarę goryczy. Współpraca między reżyserem a studiem nie układała się idealnie. Boyle chciał odsunąć od filmu stałą „bondowską” ekipę, zastępując ją swoimi współpracownikami. W efekcie odłożono też na bok praktycznie gotowy scenariusz Neala Purvisa i Roberta Wade’a.
„The Telegraph” przewiduje, że planowana data premiery nowego filmu – czyli październik 2019 r. – zostanie zmieniona.
Czytaj także: Ile swobody tak naprawdę ma reżyser?