Kultura

„Popiół i diament” 60 lat później

Zbigniew Cybulski, „Popiół i diament” Zbigniew Cybulski, „Popiół i diament” Filmoteka Narodowa / mat. pr.
„Popiół i diament” wszedł na ekrany 3 października 1958 r. To film, który jak chyba żaden inny zapisał się w historii polskiej kinematografii.

Na fali odwilży październikowej Andrzej Wajda nakręcił rozgrywający się w czasie powstania warszawskiego „Kanał”. Swój następny obraz pragnął osadzić w ówczesnych realiach, czyli drugiej połowie lat 50. Nie chciał kręcić kolejnego po „Kanale” i „Pokoleniu” filmu wojennego. Przygotowywany projekt otrzymał tytuł „Jesteśmy sami na świecie”. To miała być historia o życiu nastolatków i panującej dookoła beznadziei. Obsada została skompletowana i wyznaczono datę zdjęć. Ale w ostatnim momencie produkcja została wstrzymana. Studio filmowe „Kadr”, które miało zająć się produkcją, uznało, że projekt nie nadaje się na film pełnometrażowy – i wylądował w koszu. Dopiero kilka lat później Wajda nakręcił „Niewinnych czarodziejów” – opowieść o codzienności młodych mieszkańców stolicy z jazzem Krzysztofa Komedy w tle.

Zobacz także: Osiem filmów Andrzeja Wajdy, które rozpętały w Polsce burzę

„Popiół i diament”. Od pomysłu do realizacji

Wkrótce Andrzej Wajda za namową współpracowników zainteresował się powieścią „Popiół i diament” Jerzego Andrzejewskiego. Postanowił przenieść ją na ekran. Napisał w tej sprawie list do Andrzejewskiego. Twórcy szybko doszli do porozumienia. Autor tzw. książki dziesięciolecia został współscenarzystą. Andrzejewski, co istotne, zgodził się, żeby w scenariuszu dokonać daleko idących zmian.

Czytaj także: Polityka historyczna Andrzeja Wajdy

Kto zostanie Chełmickim i czy Cybulski przypomina Deana

Zaczął się proces kompletowania obsady. Kluczową kwestią był wybór aktora, który miał się wcielić w Maćka Chełmickiego. Brano pod uwagę m.in. Tadeusza Janczara, który wcześniej wystąpił w „Kanale”, oraz Stanisława Mikulskiego, późniejszego odtwórcę Hansa Klossa ze „Stawki większej niż życie”. Drugi reżyser Janusz Morgenstern uparł się, żeby rola przypadła mniej znanemu Zbigniewowi Cybulskiemu. Wajda zupełnie inaczej to sobie wyobrażał. Chociażby ze względu na wiek – Cybulski miał już skończone 30 lat. Wajda zdał się ostatecznie na intuicję Morgensterna. A potem zapytał Cybulskiego, czy oglądał filmy z Jamesem Deanem. Aktor potwierdził, widział je w Paryżu, skąd chwilę wcześniej wrócił. Cybulski miał się nim nieco zainspirować.

Czytaj także: Najkrótsza historia filmu polskiego

Cybulski zagrał w swoim stylu

Ku zaskoczeniu ekipy filmowej Cybulski wystąpił przed kamerą we własnym stroju – ciemnych okularach, obcisłych dżinsach, kurtce. Cybulski ponoć wybiegł z charakteryzatorni. Pracownice krzyczały do Wajdy, że aktor nie chce się przebrać. Reżyser, upewniwszy się, że to nie żart, dał mu wolną rękę. A Cybulski wykreował wizerunek, który szybko stał się kultowy.

Obok niego na ekranie wystąpili m.in. Bogumił Kobiela, Ewa Krzyżewska i Adam Pawlikowski. Produkcja była realizowana w nieistniejącej już Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Zdjęcia trwały od marca do czerwca 1958 r.

Zielone światło dla dystrybucji

I przyszła pora na kolejny etap – ocenę produkcji przez partyjnych notabli. Wajda z Andrzejewskim nie mogli być pewni, czy film zostanie dopuszczony do ogólnokrajowej dystrybucji. Jego niejednoznaczna wymowa budziła zastrzeżenia. Jednym z największych orędowników odrzucenia „Popiołu i diamentu” był Aleksander Ford, twórca „Krzyżaków”. Ford zapewne bardziej miał na uwadze względy osobiste niż ideologiczne. Prawdopodobnie nie mógł pogodzić się z tym, że jego niedoszły uczeń wyraźnie przerasta mistrza...

Film dostał zielone światło i stało się to za sprawą Andrzejewskiego. Z pomocą kolegów po piórze przekonał decydentów, że wymowa obrazu jest właściwa z punktu widzenia partii. „Popiół i diament” przeszedł kolaudację, a 3 października 1958 r. zadebiutował na ekranach kin.

Film przełomowy

Plakat do filmu stworzył znany artysta Wojciech Fangor, jeden z czołowych przedstawicieli tzw. polskiej szkoły plakatu i op-artu (optical art), który rozwijał się w latach 60. ubiegłego stulecia. Zmarły przed kilku laty artysta jest też autorem wystroju stacji drugiej linii warszawskiego metra, nazywanej niekiedy „największą podziemną galerią op-artu”.

„Popiół i diament” cieszył się powodzeniem zarówno krytyki, jak i publiczności. Mimo to twórcy nie dostali od władz pozwolenia na wyjazd do Cannes. Obraz został pokazany poza konkursem głównym Festiwalu Filmowego w Wenecji. Zbigniew Cybulski stał się idolem młodego pokolenia – z Maćkiem Chełmickim utożsamiały się całe rzesze młodych ludzi, odnajdujących w postaci targanego wątpliwościami akowca bratnią duszę. „Popiół i diament” był przełomem w karierze Cybulskiego. Ta na dobre miała się dopiero rozpocząć.

Po premierze aktor cieszył się ogromną popularnością i w pewnym sensie został polskim odpowiednikiem Jamesa Deana. Amerykański gwiazdor znany przede wszystkim jako „buntownik bez powodu” zginął w wypadku samochodowym w 1955 r. Miał zaledwie 24 lata. Historia Zbigniewa Cybulskiego skończyła się niestety równie dramatycznie. 8 stycznia 1967 r. próbował w ostatniej chwili wskoczyć do odjeżdżającego ze stacji Wrocław Główny pociągu. Nie udało się. Wpadł pod koła i doznał licznych obrażeń. Zmarł tego samego dnia w szpitalu. W pośmiertnym hołdzie dla Cybulskiego Andrzej Wajda nakręcił film „Wszystko na sprzedaż”.

Czytaj także: Ostatnia rozmowa z Andrzejem Wajdą i jego żoną

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama