Marcin Świetlicki wydał książkę okolicznościową na stulecie niepodległości, sto stron wierszy o Polsce z kolażami Alicji Białej. Ukazała się w Wydawnictwie Wolno, które specjalizuje się w starannie opracowanych książkach graficznych – i taka jest ta „Polska”, śpiewniko-modlitewnik, który poleca ks. Andrzej Luter słowami: Świetlicki „miesza w ojczystej kadzielnicy”. Wiersze pochodzą z wielu książek – doszło też osiem nowych. Są szlagiery, ale nie ma „Dla Jana Polkowskiego”, chociaż to też przecież wiersz o Polsce. Mamy więc polityczność Świetlickiego (jeśli ktoś jeszcze miał złudzenia, że to poeta oderwany od polityki) i jego gry z pojęciem patriotyzmu i obowiązków wobec ojczyzny. Świetlicki (trochę jak Maria Janion, choć w zupełnie innym tonie) pisze o tym, że Polska nieustająco czegoś wymaga, oblega nas, zmusza. „Państwo ma zęby”, ciągną się jakieś trupięgi i cmentarze, jakaś groza i „pochody z pochodniami na dnie”. Polska nie lubi śmiechu z siebie, woli „patetyczny skurcz”. Bardzo ciekawie jest prześledzić rozmaite sposoby dystansowania się od Polski: od zaznaczania własnej niezależności, od „wydaje im się, że mają swojego poetę”, poprzez spojrzenie Guliwera na krainę liliputów i olbrzymów, aż do „drobnej zmiany”. Ciekawe, jak obok wyraźnego „ja” pojawia się czasem „my”, które też nie mieści się w jednej wizji Polski – „są enklawy, w których myśli się inaczej”. Nie ma jednej Polski, jednego patriotyzmu – jest miliard Polsk posklejanych z tandetnej przeszłości i równie tandetnych wyobrażeń – jak na kolażach Białej. Świetlicki daje możliwość, żeby na Polskę popatrzeć z perspektywy Guliwera. To zdrowo.
Marcin Świetlicki, Polska (wiązanka pieśni patriotycznych), wycinanki polskie: Alicja Biała, Wydawnictwo Wolno, Lusowo 2018, s. 100