Książki

Dziwne dziecko

I tom autobiografii Coetzeego - przenikliwa książka o dzieciństwie.

O tym, że nowa książka J. M. Coetzeego „Lata chłopięce” jest pierwszym tomem autobiografii, dowiadujemy się przypadkiem – tu, po kilkudziesięciu stronach, mimochodem mignie jego nazwisko, gdzie indziej imię John (dziś pisarz używa jedynie inicjałów). Bohater książki to potomek Burów, którego rodzice wychowują na Anglika. Chłopiec dorasta w Kapsztadzie i pobliskim Worcester, w powojennej RPA, dokładnie w tym czasie, w którym do władzy dochodzi nacjonalistyczna partia Afrykanerów, a ideologia apartheidu zyskuje status doktryny państwowej i zaczyna być wprowadzana w życie przez nowe władze.

„Lata chłopięce” nie są jednak książką polityczną, choć pobrzmiewają w niej echa bieżących wydarzeń – zarówno II wojny (w której RPA walczyła po stronie aliantów), jak i szowinistycznej polityki nowych władz. Należy ją natomiast zaliczyć do najbardziej przenikliwych książek o dzieciństwie, jakie kiedykolwiek napisano. Choć bohater jest chorowitym nadwrażliwym małym geniuszem, stłamszonym miłością nadopiekuńczej matki, dysponuje jednocześnie niepokojącą siłą. Patrzy na wszystko z lodowatym dystansem outsidera, opowiadającego się zawsze po drugiej stronie nawet wtedy, gdy spotykają go za to nieprzyjemne konsekwencje. W protestanckiej szkole udaje, że jest katolikiem, w zimnowojennej atmosferze fascynuje się dokonaniami radzieckiego oręża, sympatyzuje z Żydami i różnymi podejrzanymi jednostkami.

W mikrokosmosie pozornie banalnych „scen z prowincjonalnego życia”, które obserwuje bohater, odbija się makrokosmos okrucieństwa. Bohater w końcu przyjmie na siebie niechciane dziedzictwo – zrozumie, że sam jest Afrykanerem, człowiekiem farmy, na której bije się kolorowych i zabija zwierzęta. Jedyne, co mu pozostanie, to ją opisać.
 


J.M. Coetzee, Chłopięce lata. Sceny z prowincjonalnego życia, przeł. Michał Kłobukowski, Kraków 2007, Znak, s. 188
 

  
  
  

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną