Tytułowe dłuta należą do dwóch zasłużonych profesorów stołecznej uczelni, ale chodzi nie tyle o artystyczną rywalizację, co raczej o zdublowany pokaz twórczego potencjału. Wystawa doskonale wpisuje się w nazwę miejsca, w którym jest pokazywana. Nie ma tu zatem miejsca na artystyczne eksperymenty, konceptualne szaleństwa, progresywne wizje. Jest natomiast perfekcyjny warsztat, doskonałe wyczucie materii i przestrzeni oraz twórcze przeobrażenie otaczającego świata – na tyle duże, by poruszało wyobraźnię, i na tyle oszczędne, by nie trzeba było rozpaczliwie poszukiwać w oglądanych dziełach desygnatów rzeczywistości. Jan Kucz, publicznie znany głównie z pomników papieża Jana Pawła II, tu prezentowany jest rzeźbą zdecydowanie bardziej kameralną, nieco metafizyczną, będącą próbą namysłu nad istotą świata. Świadczą o tym choćby tytuły prac: „Owoce cywilizacji”, „Potrzeba dawania” czy „Nasza demokracja” (ta ostatnia to groteskowa i smutna wizja współczesnej Polski). Antoni Pastwa pokazuje zaś to, z czym świat sztuki kojarzy go najbardziej: ludzkie popiersia i figury zwierząt, w których można się doszukać nie tylko animalistycznych asocjacji. Równie przekonująco utrwalane w kamieniu, brązie czy drewnie. To dość kameralna wystawa, głównie dla tych, którzy w ramach swych potrzeb estetycznych potrzebują niekiedy (lub głównie) sztuki bardziej kontemplującej niż szarpiącej za trzewia.
Jan Kucz. Antoni Janusz Pastwa, Galeria Salon Akademii, Warszawa, wystawa czynna do 8 lutego