Ludzie i style

O Polsce głośno na świecie. Ale czy mamy powody do dumy?

W mediach zagranicznych znowu było głośno o Polsce. W mediach zagranicznych znowu było głośno o Polsce. KŻ / Polityka
Co za tydzień! Najpierw kot na wizji, potem za stary na sędziego Mick Jagger, do tego poszukiwania pytona i areszt w Tajlandii.

Przez ostatnie miesiące do zagranicznych mediów napływały z Polski informacje o ciężkim kalibrze politycznym. Doszły do tego incydenty, które też najpewniej nie przyniosą nam chluby. Raczej wywołają uśmiech politowania – albo współczucie.

Pyton poszukiwany

„Tych zdjęć nie powinni oglądać ludzie, którzy boją się węży, zwłaszcza jeśli wybierają się do stolicy Polski” – ogłosiła w tym tygodniu prezenterka Programu Pierwszego publicznej telewizji rosyjskiej, która ma największy zasięg odbiorców w kraju. „Na waszych ekranach tzw. wylinka, którą zrzucił ogromny pyton. Szukają go bez wyjątku wszystkie służby. Miało to miejsce nad brzegiem Wisły na przedmieściach Warszawy” – relacjonowała.

„W polskim miasteczku Konstancin Jeziorna panuje nerwowość. Od kilku dni trwają poszukiwania pytona, który może mieć ponad pięć metrów długości” – pisał „Der Spiegel”, największy i najbardziej wpływowy niemiecki tygodnik opinii.

Białorusinom o poszukiwaniach pytona opowiadał specjalny wysłannik telewizji Biełsat: „Pięciometrowy, głodny, może być agresywny. Gigantycznego pytona tygrysiego szukają nie w tropikalnym lesie, ale pod Warszawą. Jak ogromny tropikalny gad znalazł się w metropolii, nie wiadomo. W jego poszukiwania jest zaangażowanych ponad 30 osób”. Nadawał na ten temat Euronews, europejski wielojęzyczny kanał informacyjny, wspominały prasa na Słowacji, w Hiszpanii czy we Włoszech. Wiadomość dotarła też do Chin. „Ponieważ wylinka była świeża, eksperci przewidują, że wąż może być głodny i agresywny” – donosi państwowa Agencja Informacyjna Xinhua, największa agencja prasowa Chińskiej Republiki Ludowej.

Jagger za stary na sędziego

„Polska, co za piękny kraj. Jestem za stary, by być sędzią, ale jestem dość młody, by śpiewać” – powiedział, prezentując niezłą polszczyznę, frontman The Rolling Stones Mick Jagger podczas koncertu w Polsce 8 lipca. Nawiązał w ten sposób do przeprowadzanej przez PiS czystki w Sądzie Najwyższym. O wsparcie prosił go w specjalnym liście Lech Wałęsa. Jagger otrzymał za to ogromne brawa. Następnie rozwinął myśl już po angielsku, choć bardzo dyplomatycznie: „Byliśmy tu w 1967 r. Pomyślcie, ile osiągnęliście od tego czasu. Niech Bóg będzie z wami”.

Wspierające Polaków wystąpienie zauważyły najważniejsze światowe media. „Legendarny frontman The Rolling Stones poruszył na koncercie w Warszawie temat kontrowersyjnych reform sądownictwa po apelu antykomunistycznej ikony wolności Lecha Wałęsy, który wezwał do poparcia dla »obrony wolności«” – pisała AFP. „Mick Jagger odpowiedział na prośbę Wałęsy w niedzielę. (...) To wyraźna aluzja do reformy sądownictwa promowanej przez konserwatywno-narodową partię rządzącą PiS” – komentował niemiecki „Die Welt”. O wypowiedzi Jaggera wspomniały także „New York Times”, Reuters, „Billboard” czy „France 24”.

Kot na głowie

W programie „Nieuwsuur” holenderskiego publicznego nadawcy NTR Jerzy Targalski, publicysta „Gazety Polskiej”, przekonywał, że wszystkie sfery życia w Polsce są kontrolowane przez ludzi wywodzących się z dawnej Służby Bezpieczeństwa. Te spiskowe teorie zyskały rozgłos, bo kot Targalskiego, o imieniu Lisio, ściągnął na siebie sporą uwagę. W czasie rozmowy zwierzę wdrapało mu się na ramiona, zaczęło go lizać po uchu i przesłaniać oczy puchatym ogonem. Właściciel pozostał jednak niewzruszony.

Holenderski dziennikarz opublikował na Twitterze nagranie z wyczynami kota. Obejrzało je aż 800 tys. osób! O kocie wspomniał BBC Newsbeat, informacyjny program radiowy skierowany do młodszych odbiorców. O „profesorze, który udzielał wywiadu na temat polskiej polityki, ale jego kot kompletnie się tym nie przejął”, napisał też w dziale „Zwierzęta” amerykański „Washington Post”. O wywiadzie, który przemienił się w „kocią farsę”, wspomniały brytyjskie dzienniki „The Sun” i „The Independent” oraz hiszpański „El País”.

Zatrzymanie w Tajlandii

Reporter TVN24 Wojciech Bojanowski został na krótko zatrzymany w Tajlandii, bo używał drona w pobliżu wejścia do jaskini Tham Luan, relacjonując za jego pomocą akcję ratowania uwięzionych chłopców. Pierwszy o aresztowaniu Bojanowskiego napisał na Twitterze tajlandzki „The Standard”. Dziennikarze z całego świata dali wiarę początkowym informacjom, jakoby polski dziennikarz sterował dronem w pobliżu lądującego śmigłowca. Skrytykowali go, pisząc, że zachował się nieodpowiedzialnie.

„Widzę, że niewielkie nieporozumienie z moim udziałem wywołało duże zainteresowanie. Dziękuję za troskę ;) Wszystko w największym porządku” – uspokajał, także na Twitterze, Bojanowski i zaprosił na wieczorne wydanie „Faktów” TVN, w których już na wolności relacjonował sukces spektakularnej akcji ratowania drużyny „Dzikich dzików”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama