Polowanie na łowcę
Jastrząb jest szczególnie znienawidzony przez hodowców gołębi. Tępią go mieszkańcy wsi, gdyż nie gardzi też hodowanym w obejściach drobiem. Strzelają do niego myśliwi, bo – jak twierdzą – wybiera im spod muszki kuropatwy, bażanty, nawet małe zające. Nikt co prawda nie przyznaje się do tego procederu, ale pracownicy licznych w Polsce ośrodków rehabilitacji ptaków drapieżnych nie mają wątpliwości, że ich pensjonariusze, którym szczęśliwie udało się przeżyć, zostali zwykle okaleczeni przez ludzi.
– Średnia życia jastrzębia w Polsce to trzy, cztery lata, podczas gdy mógłby pożyć nawet pięć razy dłużej – mówi Rafał Lachowski z Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Dżawat, działającego przy Zespole Szkół Leśnych w Warcinie. Najczęściej zabijane są młode ptaki – mało doświadczone, często próbują polować przy domostwach i wpadają w zastawione pułapki. – Czasami ludzie przynoszą okaleczone ptaki, które wpadły do ich gołębnika. Ale to zdarza się bardzo rzadko – opowiada Rafał Lachowski. – Zwykle je dobijają, zakopują albo wypychają i wieszają na ścianie, co jest nielegalne, ale wciąż powszechne. Do ośrodka Dżawat trafiają również ptaki postrzelone przez myśliwych. Tu ofiarami raczej nie są jastrzębie, lecz rybołowy, nawet bieliki, do których właściciele stawów rybnych strzelają, bo w ich mniemaniu, wyjadając ryby, są zwykłymi szkodnikami.
Najbardziej zawzięci są jednak hodowcy gołębi – szczególnie ci, którzy mają cenne ptaki, warte nawet kilka tysięcy euro, wygrywające międzynarodowe konkursy lotów. Jeśli któryś nie wraca, widzą tylko jednego winowajcę – jastrzębia. I dlatego tępią je na różne sposoby. Większość pułapek zawieszona jest dość wysoko, w widocznych miejscach. Bywa, że jest to burak oblepiony gołębim pierzem z powbijanymi szpikulcami.