Kościół warowny
Kościół w Polsce. Warowny, przaśny, śmieszny, obrażony na „Imagine” Lennona. To się nie zmienia
JOANNA PODGÓRSKA: – Czy „Imagine” obraża ojca uczucia religijne?
PAWEŁ GUŻYŃSKI: – Jest mi obce ideowo, ale w żadnym razie mnie nie obraża. Piosenka ma swój kontekst w którym powstała, swoje czasy; zresztą bardzo interesujące. Ostatnio próbowałem zbadać bardziej wnikliwie przełom lat 60. i 70. z ich ideami i filozofią. Pod pewnymi względami wydają się ogromnie ciekawe i inspirujące. Powodem tego zainteresowania nie było „Imagine” wykorzystane podczas otwarcia olimpiady, ale powrót do muzyki mojej młodości. Jako nastolatek słuchałem przede wszystkim Black Sabbath. Oczywiście to subiektywne, ale gdy porównuję muzykę z tamtych lat, czyli Black Sabbath, Deep Purple czy Led Zeppelin, to w tych piosenkach o coś chodzi. Nawet jeśli były pisane na haju. Weźmy np. fragment kultowego kawałka „Paranoid”: „Potrzebuję kogoś, kto pokaże mi to, co najważniejsze w życiu, czego sam nie potrafię odnaleźć. Nie umiem dostrzec tych rzeczy, które prawdziwie uszczęśliwiają. Chyba muszę być ślepy!”.
Tamte teksty były ideowe, tak jak „Imagine”. Tylko że dla mnie idea „Imagine” jest skrajnie naiwna i dlatego w pewien sposób niebezpieczna. Świata, o którym śpiewa Lennon, nie ma i nie będzie, co nie znaczy, że o takie wartości, jak pokój, sprawiedliwość czy równość nie należy walczyć. Jednak również nie należy mieć złudzeń, że to cele osiągalne. To było jedno ze złudzeń komunizmu. Absolutna równość jest wbrew naturze człowieka. Ideowo „Imagine” mi nie pasuje, ale wolę to niż współczesny bezideowy bełkot.
A jak by ojciec skomentował słowa jezuity Wojciecha Żmudzińskiego, który stwierdził, że „Imagine” to najpiękniejszy utwór o Królestwie Bożym na Ziemi?