Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Tak daleko, tak blisko

Ogrody POLITYKI, Elbląg 2025 r. Ogrody POLITYKI, Elbląg 2025 r. Polityka
Jak przyciągnąć – i zatrzymać – wielkich inwestorów i wysokokwalifikowanych pracowników w mieście średniej wielkości? Przedsiębiorcy z Elbląga podkreślają atuty jego położenia, choć nie kryją, że bywa ono źródłem niezawinionych kłopotów.

Na festiwalu Ogrody POLITYKI w Elblągu nie mogło zabraknąć głosu miejscowych przedsiębiorców i pracodawców. Dyskusja na temat „Szanse i ograniczenia dla gospodarki” zaczęła się od oceny potencjału Elbląga. Marek Górski, prezydent Konfederacji Lewiatan, zauważył, że w czasach, gdy działały tu duże zakłady (Zamech, ABB, General Electric), na miejscu była wykwalifikowana kadra. Teraz trzeba przyciągnąć młodszych. Potencjalny inwestor najpierw zada sobie pytanie – czy są tam ludzie kompetentni, których potrzebuję? A tu pozostaje jeszcze sporo do zrobienia, chociaż Elbląg niewątpliwie ma atuty.

Jednym z nich jest… więcej czasu na życie. Mówiła o tym zarówno Katarzyna Wójcik-Borsukowicz z firmy meblarskiej, jak i Florian Romanowski, prezes spółki z branży IT. Do pracy jedzie się kilka minut, okolica ma walory przyrodnicze, a dobra komunikacja z Trójmiastem pozwala skorzystać z atrakcji, jakie oferuje pobliska metropolia. To ważne zwłaszcza dla młodych. Warto też zwrócić uwagę na możliwości dokształcania, jakie oferują miejscowi pracodawcy. Firma Wójcik Meble, której zależy na wykwalifikowanych stolarzach i operatorach maszyn, uruchomiła trzyletni program dla uczniów. Absolwenci mają tu nie tylko zagwarantowaną pracę, ale otrzymują też od razu wyższe wynagrodzenie.

Florian Romanowski z racji szczególnych wymagań może szukać młodych pracowników tylko wśród absolwentów dwóch politechnik – warszawskiej i gdańskiej. A ich trudno namówić do opuszczenia wielkich mist. Dlatego firma otworzyła swoje Centrum Badawczo-Rozwojowe w Warszawie. Prezes uważa też, że rozwój innowacyjnych firm informatycznych hamuje… państwo. Większość przetargów na tego rodzaju projekty ogłaszają bowiem agendy rządowe, a wygrywają je firmy państwowe.

Najwięcej emocji wzbudziło pytanie o czterodniowy tydzień pracy. Młodzi chcą równowagi między życiem prywatnym a zawodowym i nie zamierzają pracować tak ciężko jak ich rodzice. Biznes liczy jednak koszty. Katarzyna Wójcik-Borsukowicz zwróciła uwagę na gwałtowny wzrost cen energii i płacy minimalnej. Jeśli pracownicy mieliby wykonywać obowiązki przez cztery dni, a otrzymywać wynagrodzenie za pięć, firma straciłaby konkurencyjność. Wskazywana przez niektórych robotyzacja nie rozwiązuje problemu. Mamy jednego robota, ale jest wolniejszy i mniej dokładny niż człowiek. Do jego obsługi i tak potrzeba ludzi – mówiła. Równie sceptyczny był Marek Górski z Lewiatana. Jego zdaniem Polska cierpi na dramatyczny brak rąk do pracy, a w niektórych branżach w cztery dni nie da się zrobić tyle co w pięć. Przemysł wymaga, by drogie maszyny działały bez przerwy, inaczej inwestycje nigdy się nie zwrócą. Jeśli Polska i cała Unia Europejska nie poprawią konkurencyjności, to Stany Zjednoczone i Chiny zostawią nas daleko w tyle – podsumował.

Wnioski z debaty są jasne. Elbląg ma potencjał i walory, które mogą przyciągać młodych – czas, bliskość natury, dobrą komunikację z Trójmiastem – ale bez inwestycji w ludzi trudno będzie wykorzystać te atuty.

A czterodniowy tydzień pracy, choć atrakcyjny dla młodszych pokoleń, pozostaje na razie w sferze marzeń. Sympozjum „Subregion elbląski jako szansa zrównoważonego rozwoju – mit czy cel strategiczny?” odbyło się w ramach Festiwalu Ogrody POLITYKI. W panelu „Szanse i ograniczenia dla gospodarki” udział wzięli: Marek Górski, prezydent Konfederacji Lewiatan; Florian Romanowski, członek Rady Biznesu i były prezydent Związku Pracodawców Ziemi Elbląskiej; Katarzyna Wójcik-Borsukowicz, wiceprezeska ds. finansowych w spółce Meble Wójcik; prowadzenie: Joanna Solska, tygodnik POLITYKA.

Zapis z debat dostępny na

Na festiwalu Ogrody POLITYKI w Elblągu nie mogło zabraknąć głosu miejscowych przedsiębiorców i pracodawców. Dyskusja na temat „Szanse i ograniczenia dla gospodarki” zaczęła się od oceny potencjału Elbląga. Marek Górski, prezydent Konfederacji Lewiatan, zauważył, że w czasach, gdy działały tu duże zakłady (Zamech, ABB, General Electric), na miejscu była wykwalifikowana kadra. Teraz trzeba przyciągnąć młodszych. Potencjalny inwestor najpierw zada sobie pytanie – czy są tam ludzie kompetentni, których potrzebuję? A tu pozostaje jeszcze sporo do zrobienia, chociaż Elbląg niewątpliwie ma atuty.

Jednym z nich jest… więcej czasu na życie. Mówiła o tym zarówno Katarzyna Wójcik-Borsukowicz z firmy meblarskiej, jak i Florian Romanowski, prezes spółki z branży IT. Do pracy jedzie się kilka minut, okolica ma walory przyrodnicze, a dobra komunikacja z Trójmiastem pozwala skorzystać z atrakcji, jakie oferuje pobliska metropolia. To ważne zwłaszcza dla młodych. Warto też zwrócić uwagę na możliwości dokształcania, jakie oferują miejscowi pracodawcy. Firma Wójcik Meble, której zależy na wykwalifikowanych stolarzach i operatorach maszyn, uruchomiła trzyletni program dla uczniów. Absolwenci mają tu nie tylko zagwarantowaną pracę, ale otrzymują też od razu wyższe wynagrodzenie.

Florian Romanowski z racji szczególnych wymagań może szukać młodych pracowników tylko wśród absolwentów dwóch politechnik – warszawskiej i gdańskiej. A ich trudno namówić do opuszczenia wielkich mist. Dlatego firma otworzyła swoje Centrum Badawczo-Rozwojowe w Warszawie. Prezes uważa też, że rozwój innowacyjnych firm informatycznych hamuje… państwo. Większość przetargów na tego rodzaju projekty ogłaszają bowiem agendy rządowe, a wygrywają je firmy państwowe.

Najwięcej emocji wzbudziło pytanie o czterodniowy tydzień pracy. Młodzi chcą równowagi między życiem prywatnym a zawodowym i nie zamierzają pracować tak ciężko jak ich rodzice. Biznes liczy jednak koszty. Katarzyna Wójcik-Borsukowicz zwróciła uwagę na gwałtowny wzrost cen energii i płacy minimalnej. Jeśli pracownicy mieliby wykonywać obowiązki przez cztery dni, a otrzymywać wynagrodzenie za pięć, firma straciłaby konkurencyjność. Wskazywana przez niektórych robotyzacja nie rozwiązuje problemu. – Mamy jednego robota, ale jest wolniejszy i mniej dokładny niż człowiek. Do jego obsługi i tak potrzeba ludzi – mówiła.

Równie sceptyczny był Marek Górski z Lewiatana. Jego zdaniem Polska cierpi na dramatyczny brak rąk do pracy, a w niektórych branżach w cztery dni nie da się zrobić tyle co w pięć. Przemysł wymaga, by drogie maszyny działały bez przerwy, inaczej inwestycje nigdy się nie zwrócą. – Jeśli Polska i cała Unia Europejska nie poprawią konkurencyjności, to Stany Zjednoczone i Chiny zostawią nas daleko w tyle – podsumował.

Wnioski z debaty są jasne. Elbląg ma potencjał i walory, które mogą przyciągać młodych – czas, bliskość natury, dobrą komunikację z Trójmiastem – ale bez inwestycji w ludzi trudno będzie wykorzystać te atuty. A czterodniowy tydzień pracy, choć atrakcyjny dla młodszych pokoleń, pozostaje na razie w sferze marzeń.

Sympozjum „Subregion elbląski jako szansa zrównoważonego rozwoju – mit czy cel strategiczny?” odbyło się w ramach Festiwalu Ogrody POLITYKI. W panelu „Szanse i ograniczenia dla gospodarki” udział wzięli: Marek Górski, prezydent Konfederacji Lewiatan; Florian Romanowski, członek Rady Biznesu i były prezydent Związku Pracodawców Ziemi Elbląskiej; Katarzyna Wójcik-Borsukowicz, wiceprezeska ds. finansowych w spółce Meble Wójcik; prowadzenie: Joanna Solska, tygodnik POLITYKA.

Materiał powstał w komercyjnej współpracy z Gminą Miasto Elbląg.

Więcej na ten temat: Subregion dla młodych

Polityka 39.2025 (3533) z dnia 23.09.2025; Rynek; s. 45
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem

Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.

Joanna Podgórska
07.12.2025
Reklama