By odpowiednio dawkować napięcie, zacznijmy od kilku liczb. Głosowało dokładnie 5010 osób. Jak zwykle w takich zabawach wiele razy ujawniał się lokalny patriotyzm, co – przynajmniej w kategorii arcydzieł – oznaczało, że głosowano zazwyczaj na obiekty z własnego miasta. Nie było tej prawidłowości w wyborze arcymaszkar – z jednym wyjątkiem. Mieszkańcy Stalowej Woli dość solidarnie wskazywali na rzeźbę Patrioty. Oj, musi ich irytować taki prezent od władz miasta.
Co ciekawe, zaskakującą frekwencją wykazali się rodacy mieszkający za granicą. Może dlatego, że dopiero z dystansu potrafią oddzielić ojczyste architektoniczne ziarno od plew. Aż 15 proc. wszystkich głosów nadeszło z 39 krajów, w tym z tak dla nas egzotycznych jak St Kitts&Nevis, Singapur, Tajwan czy Nowa Zelandia. Najliczniej głosowano w USA (7,6 proc. wszystkich głosów) i w Niemczech (2,3 proc.).
Prezentację wyników zacznijmy od obiektów najpiękniejszych. Miejsce pierwsze zajął Dom Aatrialny z pracowni architektonicznej KWK Promes w Katowicach. Wprawdzie jestem wielkim miłośnikiem zarówno tego, jak i innych projektów Roberta Koniecznego, który do budownictwa jednorodzinnego wprowadził absolutnie nową jakość, to jednak – wyznam – mnie ten wynik zaskoczył. Oto bowiem czytelnicy zagłosowali na realizację odwołującą się do nielubianego w Polsce modernizmu, dość kameralną, ascetyczną, nadto znaną praktycznie wyłącznie z fotografii. A jednak potrafili docenić oryginalny i przewrotny pomysł atrium i wysmakowaną estetykę. Potrafili dostrzec w tym budynku wyzwanie rzucone przeciętnym gustom rodaków z ich skłonnością do stabilności i ciężkości, do wszelakich ozdób, do zasłaniania się.
Miejsca drugie i trzecie dziwią mnie już nieco mniej. Stary Browar to naprawdę wzorcowa rewitalizacja i rozbudowa starej przemysłowej architektury z przeznaczeniem jej na nowe funkcje. A przy tym rzadki przykład tego, że nawet z komercyjnego centrum handlowego można uczynić perełkę estetyki. Nawiasem mówiąc, to także dowód na siłę dawnego budownictwa, które trudno zepsuć jakimikolwiek unowocześnieniami (proszę pokazać mi choć jeden przykład ewidentnie chybionej rewitalizacji). Warto przypomnieć, że Stary Browar zwyciężył także kilka lat temu w konkursie portalu Bryła.pl na najlepszą realizację 2007 r. Widać jego dobra sława tylko się utrwala.
Miejsce trzecie – siedziba BRW Banku w Bydgoszczy. Rzutem na taśmę wyprzedziła gmach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. To architektura prosta i elegancka, a przede wszystkim mająca jedną ważną cechę – świetnie nawiązuje do tradycji miejsca. Podobnie jak w przypadku Starego Browaru, głosujący docenili budynki, w których przejawia się szacunek wobec historii i zachowanych urbanistycznych układów.
Trzeba także wspomnieć o kandydatach do tytułu arcydzieła zgłaszanych przez samych czytelników. Było ich naprawdę sporo, co dowodzi, że w kraju powstaje coraz więcej dobrej architektury. Co ciekawe, w tych oddolnych zgłoszeniach pojawiło się zaskakująco dużo realizacji z obszaru szkolnictwa wyższego, jak choćby Akademia Muzyczna (Katowice), Centrum Informacji Naukowej i Biblioteka Akademicka (Katowice), Instytut Informatyki (UMCS Lublin), Wydział Prawa i Administracji (Łódź), Wydział Prawa UMK (Poznań) czy Wydział Teologiczny UŚ (Katowice). Doceniane były także muzea: Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej (Przemyśl), MOCAK, Muzeum Lotnictwa i Pawilon Wyspiańskiego (Kraków), Gdański Park Naukowo-Techniczny, Centrum Nauki Kopernik (Warszawa). Niemal zupełnie zabrakło natomiast budownictwa mieszkaniowego i biurowego (wyjątek to siedziba Agory i Metropolitan w stolicy) oraz – o dziwo – hoteli. Słowem, ci, którzy mają duże pieniądze, rzadko też mają fantazję, dobry smak i otwarte głowy. Najwięcej oddolnych głosów zdobyły: Dom Towarowy Renoma we Wrocławiu oraz Centrum Manufaktura w Łodzi. To znowu obiekty rewitalizowane i rozbudowywane – widać takie połączenie historii z nowoczesnością Polacy lubią najbardziej.
Architektoniczne maszkary od początku wywoływały mnóstwo gorących reakcji. „Cała polska ulica wygląda jak dziewczynka, która dorwała się do kosmetyczki mamy” – pisał na Facebooku przy okazji plebiscytu internauta Dawid. Na ciekawy aspekt sprawy zwrócili uwagę niektórzy głosujący, zauważając, że główne zagrożenie dla naszej estetyki płynie nie z obiektów, których absurd jest oczywisty i z dala wyczuwalny, jak Pijany Dom czy stacja paliw w Rytrze, ale ze strony tych gmachów, które pod płaszczykiem pseudonowoczesności przemycają najgorsze wzorce – jak Czarny Kot czy Hotel Gołębiewski. Jeden z internautów ujął to bardzo dosadnie: „wiele z arcymaszkar to dzieła architektów-idiotów, więc dopuszczenie ich do zestawienia to jak naśmiewanie się z niepełnosprawnych umysłowo”. Niestety, ci niepełnosprawni gmerają w publicznej przestrzeni, więc ich też trzeba wytykać palcami.
Ten negatywny ranking od samego początku miał zdecydowanego faworyta – Hotel Gołębiewski w Karpaczu. „Mrówkowiec w wydaniu wakacyjnym”, „wyraz pogardy i zbrodnia na wszystkich kochających góry”, „dziecko układów i kolesiostwa”, „oszpecić miasto – trudno. Oszpecić góry – niewybaczalne” – to jedne z bardziej łagodnych komentarzy głosujących. Co ciekawe, tak wielką niechęć budziła nie tyle sama architektura hotelu, ile jego skala, powodująca nieodwracalne zaśmiecenie krajobrazu. To dowodzi, że nasi czytelnicy doskonale wyczuwają i rozumieją problem piękna przestrzeni publicznej. A dodam, że w głosowaniu spontanicznym (czyli w typach czytelników) także wyraźnie zwyciężyło „dzieło” pod szyldem Gołębiewski, tym razem z Wisły. Zawstydzający dublet niedoścignionego producenta maszkar.
Miejsca drugie i trzecie na tej niechlubnej liście mogą już nieco dziwić. Głosujący wybrali bowiem pomniki, protestując w ten sposób zarówno przeciwko artystycznej bylejakości, jak i demonstracyjnej skali przytłaczającej otoczenie. Przy okazji drobne uzupełnienie. Na liście naszych typów do arcymaszkary umieściliśmy galerię Hosso w Kołobrzegu. Tymczasem w jej cieniu podstępnie skryła się bliźniacza galeria Hosso w Koszalinie, przy której ta kołobrzeska to prawdziwy cud architektury. Wielu czytelników domagało się od nas zamiany jednej na drugą i gdyby to było możliwe, na pewno byśmy tak uczynili.
Na dodatkowej liście arcymaszkar proponowanych przez czytelników, ze wspomnianym już Hotelem Gołębiewski w Wiśle, liczbą głosów rywalizować próbowała jedynie szpetna wieża widokowa w Gorzowie Wielkopolskim. Poza tym sporo było pojedynczych typów, na ogół z najbliższego otoczenia głosujących. Na czoło zdecydowanie wysforowały się dwie grupy obiektów: centra handlowe oraz hotele. Wśród tych pierwszych pojawiały się m.in. Kosmos (Koszalin), Galeria Krakowska, Galaxy (Szczecin), Solpol (Wrocław). Zaś wśród hoteli znalazły się obok znanych, takich jak Radisson i Niebieski w Krakowie, także mało znane, ale prawdziwe perełki kiczu – Pałac Bursztynowy we Włocławku czy Interrex w Maurzycach. Grono antyfanów znalazły też Dom Zdrojowy w Sopocie, Zamek Przemysła w Poznaniu i Bazylika Opatrzności Bożej.
Plebiscyt uszeregował arcydzieła i arcymaszkary, ale pokazał też, że w kwestii dobrego smaku trudno o proroków. Zdarzało się, że te same obiekty zgłaszane były w obu kategoriach, jak choćby Wolf Bracka i biurowiec Metropolitan (Warszawa). Generalnie jednak uczestnicy zabawy potrafili dostrzec piękno zarówno w projektach kameralnych, jak i monumentalnych, a poza walorami architektonicznymi dużą wagę przywiązywali do urbanistycznych, a nawet społecznych kontekstów. Jeden z czytelników, zgłaszając do arcymaszkar Miasteczko Wilanów, napisał: „Będą się nad nim biedzić pokolenia polskich socjologów i antropologów”.
Wkrótce rusza pierwsza edycja naszego nowego konkursu, w którym nagradzać będziemy najciekawsze projekty przyczyniające się do poprawy standardu polskiej przestrzeni publicznej (tutaj znajdą Państwo informacje szczegółowe o Nagrodach Architektonicznych POLITYKI). I mamy nadzieję, że w ten sposób będziemy mieli swój skromny udział w tym, by w przyszłości lista arcymaszkar topniała, zaś lista architektonicznych arcydzieł rozrastała się w szalonym tempie.